Dawno, dawno temu… ukazał się ostatnia notka. Przyznam, że jest mi naprawdę wstyd, że porzuciłam wszystko tak z dnia na dzień i to bez żadnego słowa, ale to chyba było mi naprawdę potrzebne.
Naprawdę sporo "wody" musiało upłynąć, abym w końcu ciut odsapnęła i zebrała w sobie. Abym wszystko dokładnie poukładała, przemyślała i w końcu zatęskniła... Za blogiem, za Wami (o ile ktoś jeszcze pozostał :P), za czytaniem... Bo trzeba Wam wiedzieć, iż od czerwca, przyznaję się bez bicia, praktycznie do końca lipca, nie sięgnęłam nawet po jedną książkę. Oczywiście, nie liczę tych, które czytałam córce na dobranoc. Na szczęście z tą niemocą już koniec. Wreszcie wróciłam do tego, co uwielbiam i ponownie zaczęłam pochłaniać książki w ekspresowym tempie. Ciągle chyba nie mogę się nimi nacieszyć :P
Co do pisania i sklecania opinii na ich temat, z tym jest jeszcze ciut gorzej. Wszystko idzie mi dość opornie i często się wkurzam, bo myśli albo z byt szybko uciekają, albo nagle pojawiają się zupełnie nowe, ale tyczące się zupełnie innej książki :/ Tym sposobem w ciągu dwóch dni porozpoczynałam ponad osiem recenzji i w każdej panuje spory chaos. Aż się boję jak mi pójdzie ogarnianie tego wszystkiego i "składanie" w spójną całość.
Wracając jednak do sedna sprawy. Czytanie i pisanie wreszcie zaczyna sprawiać mi frajdę, jednak sprawa z prowadzeniem bloga jest bardziej złożona. Do pewnego momentu sama nie wiedziałam dlaczego, aż w końcu mnie olśniło. Moje życie to nie tylko książki i ich recenzje. Składa się na nie sporo innych aspektów, ale przede wszystkim to moja rodzina.
Już nie raz miałam ochotę wrzucić Wam tekst nie dotyczący wcale słowa pisanego, a po prostu życia lub tego co cudujemy z córeczką pod postacią prac plastycznych, co zbieramy i w co gramy. Tylko, że wydawało mi się to nie na miejscu. Musiało trochę minąć czasu aby dotarło do mnie w końcu, że to przecież mój blog, moje własne malutkie miejsce w przepastnym internecie, a co za tym idzie, mogę pisać o czym chcę. Po prostu nikt nie będzie tego czytał i tyle :P
Dlatego teraz, z całą pewnością będziecie mogli spodziewać się co jakiś czas takich tekstów. Kto wie, może jednak coś Was zainteresuje :P A zmierzając do meritum - po prostu wracam... do Was... do siebie... i z całą pewnością do tego co sprawia mi niebywałą frajdę. Także tego... Witajcie ponownie :D :P
Cieszę się że wróciłaś. :) Ja zostałam. I liczę na jakąś recenzję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Dobrze jest czasem odetchnąć. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wracasz do blogowania. <3
OdpowiedzUsuń