Tytuł: Dziecię ognia
Tytuł oryginalny: Child of Fire
Seria: Towarzystwo Dwudziestu Pałaców #1
Autor: Harry Connolly
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Okładka: miękka
Data wydania: 04/04/2014
Ilość stron: 480
ISBN: 978-83-7574-922-9
Moja ocena: 3,5/6
Kupicie w: LIBROTEKA
Resocjalizacja
to, jak twierdzi Wikipedia, proces modyfikacji osobowości jednostki społecznej
w celu przystosowania jej do życia w danej zbiorowości, a w węższym rozumieniu
w społeczeństwie. Polega on na tym, iż poprzez odpowiednie zabiegi kształtuje
się u tej jednostki normy społeczne i wartości, których nie miała ona
możliwości przyswoić wcześniej w trakcie socjalizacji.
W każdym
społeczeństwie istnieją odpowiednie instytucje, dzięki którym może odbywać się
resocjalizacja. Funkcję osób dokonujących resocjalizacji mogą pełnić zarówno
szamani, księża, pedagodzy jak i psychologowie.
Jednak, z
tego, co pamiętam z wykładów, jest to bardzo uproszczona definicja. Tak
naprawdę resocjalizacja może mieć najróżniejsze formy. Czy jednak można za nią
uznać wszelkie działania, nawet te nielegalne, które mają jednak na celu
odnalezienie złoczyńcy działającego na szkodę całego miasteczka (szczególnie
dzieci)? Czy dobrym tego wytłumaczeniem jest fakt, że złoczyńca posługuje się
magią? Co ma zrobić mężczyzna, za jedyną osłonę mający magiczne tatuaże i jedno
jedyne zaklęcie, a jego szefowa traktuje go jak „drewnianą kukłę”? Odpowiedzi
na te, i inne, pytania znajdziecie w czasie lektury powieści Harry’ego Connolly’ego – Dziecię ognia.
Ray Lilly
jest byłym więźniem i złodziejem samochodów. Jego ostatnia sprawa o popełnienie
morderstwa jakimś cudem została zakończona jeszcze nim się rozpoczęła. Wszystko
z powodu ludzi należących do Towarzystwa Dwudziestu Pałaców. Od tamtej pory
pracuje dla jednej z ich magicznych zabójczyń – Annalise, która darzy go
ogromną nienawiścią i tylko rozkaz jej przełożonych, trzyma w ryzach jej chęć
mordu na Ray’u.
Oboje
zostają wysłani do Hammer Bay, z którego bije źródło złowrogiej magii na
straży, którego stoi nie tylko Drapieżca, ale także całe miasteczko (chociaż
nie do końca mają o tym pojęcie). Co łączy istotę z równoległego świata z
dziećmi stającymi w płomieniach bez żadnej przyczyny? Tego Ray będzie musiał
się dowiedzieć.
Uwielbiam
powieści urban fantasy i raczej nie mogę powiedzieć, aby do tej pory trafiła na
jakąś historię z tego gatunku, która nie przypadłaby mi do gustu. Jednak z Dziecięciem ognia mam nie lada
zagwozdkę. Z jednej strony książka jest naprawdę ciekawa i wciągająca, ale z
drugiej – czegoś mi w niej brakowało. Duża odpowiedzialność za taki stan
rzeczy, ponosi kreacja głównego bohatera, który od samego początku wywoływał u
mnie nie lada konsternację. Ray Lilly w ogóle nie pasuje do ogólnie przyjętego
schematu męskich bohaterów urban fantasy, przede wszystkim, dlatego że nie dąży
do celu „po trupach”. W jego przypadku jest wręcz odwrotnie, stara się robić wszystko,
aby szkody zarówno w ludziach jak i miejscach oraz rzeczach, były jak
najmniejsze. Naprawdę nie bardzo mi to pasowało, zwłaszcza, że Conolly od samego początku (co jakiś czas
to powtarzając) dość mocno podkreślał, że protagonista swoje za uszami ma.
Jeżeli
chodzi o fabułę i akcję, to „fajerwerków” tu również nie znalazłam. Sam
początek historii jest ciężki do przebrnięcia zwłaszcza, że nie mam w nim
żadnego punktu zaczepienia, który przykułby uwagę i pobudził ciekawość. Tempo
akcji… jest raczej nie stabilne. Autor, co prawda, uraczył czytelników kilkoma
sytuacjami, w których wszystko znacząco przyspiesza i to w dość niespodziewany
sposób. Niestety wszystko kończy się równie szybko jak się zaczęło, po czym
ponownie wraca do monotonnego „parcia” naprzód.
Wszystko
zaczyna się zmieniać po dotarciu go, gdzieś tak ¾ powieści. Akcja wskakuje na
dość szybkie obroty i pozostaje w takim stanie, aż do samego końca. Można
spokojnie powiedzieć, że od tego momentu, Connolly
zaczął wodzić nas za nos na każdym kroku. Przewracanie kolejnych stron stało
się niczym jazda po drodze pełnej strych zakrętów, za którymi nie wiadomo, co
czeka. To w dużej mierze niweluje wszelkie poprzednie niedostatki tak bardzo „uwierające”
mnie w trakcie lektury.
Jedyną
rzeczą, a właściwie to wątkiem, który intrygował mnie od początku do końca,
była relacja pomiędzy Ray’em i Annalise. Nie znajdziemy w niej, bowiem żadnego
zalążka nadciągającego romansu. Jest wręcz odwrotnie, pomiędzy tą dwójką aż
iskrzy od wrogości… nie to raczej za łagodne określenie… oboje pałają do siebie
nienawiścią zahaczającą wręcz o chęć mordu (ze strony Annalise). Z biegiem
jednak fabuły możemy obserwować niewielkie zmiany zachodzące w tym układzie, co
byłoby naprawdę świetną sprawą gdyby nie zbycie przez autora wyjaśnienia genezy
zaistnienia takiej wrogości. Jak dla mnie Connolly
zrobił to, dosłownie, po łebkach i bez większego zagłębiania się w temat.
Jak więc
łatwo zauważyć, Dziecię ognia nie
jest ani lekturą złą, ani też dobrą. Jak dla mnie plasuje się gdzieś tak po
środku i nawet samo zakończenie nie daje żadnej nadziei na wydźwignięcie tej
serii, chociaż ciut wyżej. Dlatego, nie mam zamiaru jej polecać, czy też odradzać.
Sami zdecydujcie.
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Dziecię ognia | Game of Cages | Circle of Enemies
Trailer do serii
Mimo wszystko dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńFaktyczne książka nie zachwyca, ale moim zdaniem to bardzo udany początek serii i mam nadzieję, ze w kolejnych tomach będzie tendencja "wzrostowa"
OdpowiedzUsuńTak jak i Ty lubię powieści urban fantasty. Co do książki to pomimo wad które przedstawiłaś chetnie bym ją przeczytała. W dodatku, dodatkowo taka kreacja głównego bohatera jest ciekawą koncepcją ale może powodować pewne braki i w tym się z Tobą zgodzę :-)
OdpowiedzUsuńHm... Wydaje się interesujące i dość oryginalne ^^ Po obejrzeniu zwiastuna( na którym w większości się uśmiechałam z powodu efektów specjalnych) i przeczytaniu twojej opinii, sądzę że jednak spróbowałam przygody z tą książką. Intryguje mnie ten wątek pomiędzy bohaterami, a dokładniej jak okazują tą wzajemną niechęć :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dość długo Cię nie było, jednak czasu nie da się rozciągnąć :) A książka średnia, więc raczej nie sięgnę. Co będzie następne?
OdpowiedzUsuńNie zabrzmiało dla mnie zbyt ciekawie...
OdpowiedzUsuńNiestety nie sięgnę po tę powieść. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
http://swiat-w-dloniach.blogspot.com/
Mnie samej książka prawdę mówiąc nie zainteresowała nawet na tyle, by po nią sięgnąć. Po takich recenzjach jak Twoja - nie żałuję :)
OdpowiedzUsuń