Tytuł: Czarne światła. Łzy Mai
Seria: Czarne światła #1
Autorka: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Okładka: miękka
Liczba stron: 460
Data wydania: 15/05/2015
ISBN: 9788379640706
Gatunek: cyberpunk, kryminał
Cyberpunk to nurt przynależący do literatury
science fiction. Opiera się on głównie na zależności pomiędzy człowiekiem, a
otaczającej go zaawansowanej technologii komputerowej i informacyjnej. Dość
często łączone są one z różnymi zawirowaniami w społeczeństwie (np. stan
wojenny). Esencję tego podgatunku literackiego stanowi główna zasada, a
właściwie to jej elementy, głoszona przez futurystów: 3M – Miasto, Masa,
Maszyna.
Akcja
takich historii rozgrywa się najczęściej w ogromnych, przeludnionych
miastach-molochach, gdzie ludzie są zdemoralizowani przez technikę, a
społeczeństwo modyfikuje swe ciała od sztucznych oczu po sztuczne mięśnie i wzmocnione
organy wewnętrzne.
Zastanawiacie
się pewnie co powyższa definicja ma wspólnego z Martyną Raduchowską, dzięki której mieliśmy okazję poznać przygody
Idy – sarkastycznej szamanki od umarlaków o ciętym języku? Ano ma, ponieważ
autorka napisała i wydała książkę właśnie w takim klimacie. „Czarne światła. Łzy Mai” to
cyberpunkowy kryminał z lekką domieszką wątków rodem z psychologicznych
thrillerów, ale zacznę może po kolei…
Rok 2037.
Trzy lata minęły od jednej z najkrwawszych rebelii, jaką zgotowały maszyny, a w
czasie, której porucznik Jared Quinn stracił wszystkich kolegów i sam o mało co
nie stracił życia. Po długiej rekonwalescencji mężczyzna może wrócić wreszcie
do ponownej służby w wydziale zabójstw. Jednak nie może się pogodzić z tym, jak
przez te trzy lata zmienił się nie tylko on sam, ale także świat wokół niego.
Od samego początku nie przepadał za androidami, ale po tym, co przeszedł, po
prostu je znienawidził.
Quinn
musi jednak jakoś sobie z tym poradzić i zakasać rękawy. Wszystko z powodu tajemniczego
mordercy, który wymyka się nawet najnowocześniejszemu cybernetycznemu stróżowi
prawa. Jedynym sposobem na jego ujęcie jest zastosowanie starych metod
śledczych. Porucznik angażuje się w to, tym bardziej że od początku po głowie
snują mu się pewne przypuszczenia odnośnie do tożsamości przestępcy. Czy
słuszne?
Przyznaję,
do tej pory nie miałam styczności z cyberpunkiem i ciut obawiałam się
lektury tej powieści. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Zwłaszcza że cała ta
otoczka science fiction to raczej nie moje klimaty. No, ale jak tu nie
spróbować, kiedy autorką jest kobieta, która „kupiła” mnie swoimi Idowymi
opowieściami. No nie da się! Dlatego odłożyłam wszelkie obawy i opory na bok i
zasiadłam do lektury… Szybko okazało się, że to była najlepsza decyzja, jaką
mogłam podjąć.
Fabuła
wciąga od samego początku, a ilość zaskakujących zwrotów po prostu wbija w
fotel. Fakt jest tu sporo technicznych elementów, tak bardzo
charakterystycznych dla tego gatunku, a mimo to nie ma żadnego problemu ze
zrozumieniem, o co w nich chodzi. Być może zasługą tego jest fakt, iż autorka
posługuje się naprawdę prostym, a zarazem nad wyraz plastycznym językiem, przez
co wszystko wydaje się łatwiejsze do zrozumienia i z wizualizowania. Poza tym,
także w „Czarnych światłach” nie
mogło zabraknąć ciętego i sarkastycznego humoru z którego autorka zasłynęła.
No
właśnie jak już przy tym jesteśmy, bo trzeba Wam wiedzieć, iż u Raduchowskiej nie ma tego znajomego i
rozpoznawalnego humoru, bez odpowiedniego bohatera. W dwóch poprzednich
powieściach pisarki prym wiodła Ida, a tutaj mamy porucznika Jareda Quinna.
Zresztą nie tylko on, każda z postaci jaka została powołana do życia na kartach
tej powieści, zasługuje na uwagę i docenienie. Żadna z nich nie została
pozbawiona wad, a co za tym idzie, jest realna aż do bólu.
„Czarne światła. Łzy Mai” to naprawdę niesamowita powieść. Pełna
tajemnic, niedopowiedzeń, niespodziewanych zwrotów akcji i mrocznego klimatu, w
której gatunki mieszają się ze sobą tak bardzo, że ciężko się w nich rozeznać.
To lektura praktycznie obowiązkowa nie tylko dla fanów cyberpunku, ale także
fanów twórczości Raduchowskiej oraz
ogólnie wielbicieli fantastyki. Powiecie, że to nie Wasze klimaty? Czasem warto
przełamać swoje opory i spróbować czegoś nowego. Ja tak zrobiłam i jestem z
tego naprawdę ogromnie zadowolona. Gorąco polecam!
WYZWANIE: Czytam fantastykę 3
OCENA:
①②③④⑤⑥⑦⑧⑨⑩
Czarne światła. Łzy Mai | Czarne Światła. Projekt Hive Mind
uwielbiam sciene fiction, uwielbiam fantastykę, więc coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię kryminałów ale nie ta książka wydała mi się dość ciekawa. Jako że bohaterowie nie zostali pozbawieni wad pozwala mi to na większe docenienie autora i książki.
OdpowiedzUsuńhttp://kochamczytack.blogspot.com
Oooo, to muszę przeczytać! Fabuła mnie zaintrygowała, no i jestem ciekawa, jak poradziła sobie nasza rodzima autorka. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej,ale być może przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam,że jest coś takiego jak cyberpunk ;) Jednak o Raduchowskiej słyszałam wiele dobrego i mam nadzieję kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńCzytałam i uważam, że to naprawdę dobra powieść :)
OdpowiedzUsuń