Wiem, że cały poniższy wywód będzie naprawdę chaotyczny, ale to dlatego, że od samego początku nie ma być to recenzja, a jedynie pisemne odzwierciedlenie moich odczuć po obejrzeniu filmu. Chciałabym co tydzień przedstawiać wam takie notki na ten temat, ale znając mój słomiany zapał :P może być dosyć ciężko. No ale, spróbować zawsze warto.
Tytuł: PRZED ŚWITEM CZ.2
Kraj produkcji: USA
Gatunek: horror, romans, fantasy
Czas trwania: 115 min.
Wytwórnia: Summit Entertaiment
Reżyser: Bill Condon
Scenariusz: Melissa Rosenberg
Muzyka: Carter Burwell
Producenci: Stephanie Meyer i Wyck Godfrey
Obsada:
Kristen Stewart - Bella Cullen (Swan)
Robert Pattinson - Edward Cullen:
Mackenzie Foy - Renesmee Cullen
Taylor Lautner - Jacob Black
Peter Facinelli - Dr. Carlisle Cullen
Elizabeth Reaser - Esme Cullen
Ashley Greene - Alice Cullen
Jackson Rathbone - Jasper Hale
Nikki Reed - Rosali Hale
Kellan Lutz - Emmet Cullen
Michael Sheen - Aro Volturi
Dakota Fanning - Jane
Cameron Bright - Alec
Z obejrzeniem Przed
świtem cz.2 zwlekałam naprawdę długo. Spowodowane to było skrajnie różnymi
opiniami na temat filmu, przez co z jednej strony byłam strasznie ciekawa i
jednocześnie bałam się zwodu. Zwłaszcza, że wprost uwielbiam książki Stephanie Meyer. Dobitnie świadczy o tym
fakt, że czytałam je niezliczoną ilość razy. Zresztą poszczególne filmowe
części sagi również oglądałam już sporo razy, chociaż nie pałam do nich wielką
miłością. W końcu jednak po długich namowach męża wreszcie zgodziłam się na seans
:P I szczerze mówiąc… w ogóle nie żałuję. Co więcej, jestem na siebie zła, że
tak długi czas trzymałam się w niepewności. Ale o tym za chwilę.
Jak każdy z nas doskonale wiem, cała saga Zmierzch opowiada o miłości zwykłej
dziewczyny do wampira. Gdzieś tam w między czasie przemykają także wilkołaki.
Papierowa wersja zyskała naprawdę ogromną popularność, wzbudzając w
czytelnikach naprawdę różne emocje. Z tego właśnie powodu wytwórnia Summit
Entertaiment postanowiła przenieść ją na „duży ekran”.
Przed świtem
cz.2 to piąta i zarazem ostatnia odsłona tej serii. Poznajemy tu wszystkie
wydarzenia jakie miały miejsce już po przemianie Belli w wampira. W rodzinie
Cullenów wszystko powoli zaczyna się układać. Jedyne co ich niepokoi to szybki
rozwój, zarówno fizyczny jak i psychiczny, Renesmee – córki Edwarda i Belli.
Niestety to nie koniec ich problemów. Bowiem o istnieniu małej dowiadują się
Volturii, którzy zostali przekonani, że dziewczyna została zmieniona w wampira.
Jednak Aro, oprócz chęci ukarania Cullenów ma także swoje własne plany względem
co poniektórych członków tej rodziny. Dzięki wcześniejszej wizji Alice, rodzina
może się przygotować. Udają się w podróż, aby prosić zaprzyjaźnione klany i
poświadczenie, że Renesmee jest w połowie człowiekiem. Co za tym idzie, nie
stanowi zagrożenia dla wampirzej rasy.
Film jest naprawdę doskonale zrobiony, nawet te
duże odstępstwa od pierwotnej treści książki nie raziły mnie tak w oczy,
chociaż to jest właśnie to czego nienawidzę w ekranizacjach. Tym razem jednak
scenarzyści naprawdę się postarali i stworzyli coś co równie dobrze mogłoby
znaleźć się także w papierowym wydaniu, ponieważ doskonale uzupełnia i współgra
z resztą fabuły. Po za tym jestem zadowolona, a wręcz nawet wniebowzięta, że
twórcy filmu nie pominęli dwóch scen, przy których uśmiałam się zarówno w
trakcie czytania jak i oglądania. Chodzi mi tutaj o to jak Bella siłowała się z
Emettem, a później zaczęła rozbijać kamień oraz gdy Jacob pokazywał Charliemu
kim naprawdę jest. Wydaje mi się również, że w przypadku tej części nie można
się także przyczepić do gry aktorskiej, zwłaszcza Kristen Stewart, która jak
dla mnie doskonale nadawała się do roli wampirzycy i pokazała na co ją tak
naprawdę stać. Dlatego jeżeli połączymy to wszystko w całość plus spora ilość
niesamowitych efektów po prostu wbijają w fotel.
Chociaż nie ujrzymy już więcej kolejnych części,
ani w wersji papierowej, ani na ekranie kina, to i tak wiem, że nie jest to
moje ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami.
Jakoś tej części nie widziałam. Nie byłam zbyt chętna, by wydawać pieniądze na kino, mimo że ta część sagi najbardziej podobała mi się w wersji książkowej.
OdpowiedzUsuńJa również byłam do niej nieco sceptycznie nastawiona, jednak nie zawiodłam się :D
UsuńJakoś mnie nie ciągnie do drugiej części. Słyszałam, że jest mocno przeciętna.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to chyba najlepsza część, no może jeszcze "Zaćmienie" jest niczego sobie :D
UsuńUwielbiam drugą część Przed Świtem. Gdy tylko pojawiła się na ekranach kin wybrałam się na nocny seans wszystkich częśći wraz z premierą. Ciężko było wytrzymać od wieczora do około 8 rano, ale było warto. Wiem, że na pewno obejrzę ten film jeszcze nie raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
A ja słyszałam, że ma być ciąg dalszy ;) Film bardzo mi się podobał, szczególnie zakończenie...
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle zacofana z nowinkami filmowymi :P
UsuńNie ujrzymy? Ku szczęściu fanów Sagi, Meyer zapowiedziała, że w przeciągu 5 lat pojawi się nowa część, która będzie opowiadać losy Reneesme. :)
OdpowiedzUsuńAle filmowa, czy książkowa? Chociaż pewnie z obu będę zadowolona :D
Usuńjak dla mnie najlepsza ekranizacja spośród wszystkich z sagi. zwłaszcza końcówka.. świetna, choć trochę szokująca - do czasu ;)
OdpowiedzUsuńPrzed świtem została podzielona na dwie części filmowe, to dlatego ekranizacja tak bardzo nie odbiega od książki.
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz na twoim blogu, bardzo mi się podoba i na pewno znowu tu zajrzę : )
Ja już chyba oglądam wszystkie części z sagi z przyzwyczajenia i nie umiem ich ocenić czy są dobre, czy też nie.
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną osobą w blogosferze, której ten film się nie podobał ani trochę :) Chociaż odrywanie głów było całkiem dobre!
OdpowiedzUsuńByłam na tej części w kinie, bardzo podobał mi się motyw ostatecznej walki:)
OdpowiedzUsuń