Tytuł: Na drugą stronęTytuł oryginalny: Crossing overSeria: Kroniki Duszorośli #1Autorka: Anna KendallTłumaczenie: Michał JakuszewskiWydawnictwo: Zysk i S-kaOkładka: miękka + skrzydełkaIlość stron: 437Data wydania: 14/07/2014ISBN: 978-83-7785-765-4Moja ocena: 4/6
Fantastyka
to gatunek, który kocham całym sercem, ale o tym już nie raz Wam wspominałam i
pewnie jeszcze nie raz to zrobię. Po co o tym wspominam? Abyście zrozumieli, z
jakiego powodu sięgam po tego typu książki bez głębszego zastanowienia. Dlaczego
w ich przypadku wystarcza mi po prostu sam blurb, no i może jeszcze klimatyczna
okładka, aby porwać je z półki? Zacznę może jednak od samego początku…
Roger
Kilbourne jest już prawie mężczyzną, jednak, co mu po tym skoro ciągle żyje w
strachu przed swoim wujem – Hartahem. No i do tego… jego dar…, o którym nikt
nie może się dowiedzieć, ponieważ mógłby wtedy zostać oskarżony o czary, a co
za tym idzie… powieszony bądź spalony na stosie. Chłopak potrafi, bowiem
przechodzić do krainy umarłych i rozmawiać z jej mieszkańcami (choć to ostatnie
nie należy do najłatwiejszych). Przed długi czas jego wuj, z premedytacją
wykorzystywał ten fakt, aby zarabiać na różnych wiejskich jarmarkach. Jednak
ciągle było mu mało. Niestety plan szybkiego wzbogacenia się przyniósł mu tylko
śmierć, a Rogerowi natomiast namiastkę upragnionej wolności. Nie na długo… Chłopak
trafił, bowiem na dwór królewski Reginokracji, w którym toczy się cichy spór o
władzę pomiędzy matką i córką.
Początkowo
pełni rolę męskiej praczki na zielonym dworze królowej Caroline. Wydaje mu się,
że gorzej już raczej nie będzie… a jednak. Niby dostaje awans na błazna samej
królowej, jednak dodatkowe obowiązki, jakie się z tym wiążą wcale nie należą do
przyjemnych. Tym bardziej, że królowa (sama oskarżana o bycie czarownicą) doskonale
zdaje sobie sprawę, iż Roger potrafi odwiedzać krainę umarłych. Co z tego
wszystkiego wyniknie?
Anna Kednall to tak naprawdę pseudonim amerykańskiej
pisarki, irlandzkiego pochodzenia – Nancy
Kress. Kobieta ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród między innymi
Nebulę i Hugo. Jej powieści, chociaż zaliczane do gatunków fantasy oraz science
fiction, cechuje wyjątkowy realizmy, a tematy, jakie w nich porusza często
dotyczą dalekiej przyszłości, rozwoju inżynierii genetycznej oraz sztucznej
inteligencji. Być może właśnie, dlatego ich główną grupą odbiorczą stali się
dorośli czytelnicy. Jednak w przypadku Na
drugą stronę, sprawy mają się wręcz odwrotnie. Książka rozpoczyna, bowiem
serię noszącą tytuł Kroniki Duszorośli, która skierowana jest do młodego grona
miłośników słowa pisanego.
Jak już
pisałam na samym początku, po książki fantastyczne sięgam tylko znając blurb i
okładkę. Jednak w przypadku Na drugą
stronę ten pierwszy aspekt nie do końca mnie do siebie przekonał. Powiem
więcej, sugeruje raczej banalną historyjkę przepełnioną do granic możliwości
romansami, flirtami, dworskim życiem, intrygami i politycznymi sporami. Raczej
nie wiele ma to wspólnego z fantastyką. Co więc sprawiło, że dałam szansę tej
powieści? Na pewno intrygująca okładka, a także pewne zdanie… Dokładnie takie:
„Kraina umarłych to niebezpieczne miejsce… Podobnie jak świat żywych…”.
Mi to w
zupełności wystarczyło, aby natychmiast zapałać chęcią zapoznania się z
historią, w której umarli mogą odgrywać znaczną rolę. Niestety, okazało się
później, że jest to chybione spostrzeżenie. Prawdę mówiąc, jakoś nie przypadła
mi do gustu koncepcja krainy umarłych w wykonaniu Anny Kendall. Liczyłam na coś dużo bardziej intrygującego, energicznego
(nawet, gdy mowa o umarlakach) i… mrocznego. Tymczasem przychodzi nam czytać o
spokojnej krainie, w której umarli zajmują się… nic nie robieniem. Nawet krótki
epizod, jaki autorka postanowiła nam zaserwować, który miał na celu „ożywienie”
akcji w tym miejscu, niczego nie zmienił.
Kolejną
rzeczą, która mnie rozczarowała był sam protagonista. Nie dość, że jego postać
była „płaska” i nijaka, to jeszcze tak mocno grał mi na nerwach, iż z miłą
chęcią bym go rozszarpała. Co prawda daleko mu do mojego anty ulubieńca od Andrew Fukudy, ale muszę przyznać, mocno
go ściga. Pomijając jednak ta małą dygresję. Do tej pory nie bardzo wiem, czy
rzeczywiście był on aż tak głupi, czy tylko takiego udawał, aby wyciągnąć dla
siebie jak najwięcej korzyści. Ja rozumiem, że to biedny chłopak wychowany
bardziej na niewolnika niż wolnego człowieka, w wiejskiej i do tego
dysfunkcyjnej rodzinie, a i średniowieczne czasy, w jakich przyszło mu żyć,
niczego nie ułatwiały, no, ale ludzie! Po co udawać głupszego niż się jest w
rzeczywistości? Żeby tylko wyciągnąć z każdej sytuacji jak najwięcej dla
siebie? Ja rozumiem, że można się tymi wszystkim dobrami wręcz zachłysnąć, ale
zazwyczaj każdy ma swój limit. Dla mnie takie zachowania, jakie przedstawiał
protagonista ocierają się wręcz o wyrachowanie i przebiegłość. Jednak to, co
najbardziej razi, to fakt, że cały czas mowa w o osobie czternastoletniego
chłopca.
Jeżeli
chodzi o fabułę, to z początku miałam wrażenie, że składa się na nią zbiór niepowiązanych
ze sobą zbyt mocno, sytuacji, w jakie pakował się zazwyczaj Roger. Innymi słowy
mówiąc, ani niczego nie wyjaśniały, ani nie wnosiły zupełnie nic do całej
historii. Tak przynajmniej wyglądało to na pierwszy rzut oka. Dopiero ostatnie
wydarzenia uświadamiają jak wszystko jest ze sobą połączone. Samo zakończenie
utwierdza również w przekonaniu, że po kolejny tom jak najbardziej trzeba
sięgnąć. Tempo akcji jest raczej spokojne, żeby nie powiedzieć nawet… lekko
monotonne. Mimo to, od książki ciężko jest się oderwać.
Na drugą stronę może i nie okazało się tym, czego
oczekiwałam, ale i tak miło spędziłam przy niej czas. Jestem bardzo ciekawa jak
potoczą się dalej losy Rogera i jego znajomych. Co do polecania i odradzania,
to nie mam zamiaru robić ani jednego, ani drugiego. Sami zdecydujcie, czy macie
ochotę dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Strona autorki
Szkoda, że pozycja posiada kilka minusów, lecz cały czas mam ją na oku, zaintrygowało mnie połączenie świata żywych i umarłych. Postaram się sama o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też skusiło to połączenie, dlatego tym bardziej żałuję, że autorka niewiele miejsca poświęciła na jego opisanie.
UsuńRównież bardzo lubię fantastykę, ale ta książka mnie nie przekonuje. Raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś czytam bardzo mało fantastyki, więc tą książkę zostawię sobie na później :)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Zaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńMnie też do fantastyki nie trzeba specjalnie zachęcać :) Ciekawa jestem tej książki :)
OdpowiedzUsuńTym razem mnie zachęciłaś, ale szkoda że okładka nie jest oryginalna. Na obecną nie zwróciłabym uwagi...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zagraniczne okładki są naprawdę niesamowite, ale wydaje mi się, że nasza również nie nalezy do najgorszych :P
UsuńKsiążka czeka na mojej półce do przeczytania. Także bardzo lubię fantastykę, więc musiałam po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuń