Tytuł: Niebezpieczne istoty
Tytuł oryginalny: Dangerous Creatures
Seria: Niebezpieczne istoty #1
Autorki: Kami Garcia & Margaret Stohl
Tłumaczenie: Jarosław Ikrzykowski
Wydawnictwo: Feeria Young
Okładka: miękka
Data wydania: 03/12/2014
Ilość stron: 333
ISBN: 9788372294289
Moja ocena: 3,5/6
Ridley
Duchannes to niepokorna osóbka, która wie, czego chce od życia. W końcu jest
syreną z darem manipulacji, z którego bardzo chętnie korzysta przy wielu
okazjach. Nie jest to dla niej niczym, za co mogłaby się wstydzić. Lubi
szokować!
Link jest
jej zupełnym przeciwieństwem. W ¼ inkub, a ¾ człowiek, innymi słowy mówiąc –
hybryda. Jest spokojny, kocha muzykę i grę na perkusji. Jego największym
marzeniem jest sława gwiazdy rocka. Aby to osiągnąć, wyrusza w podróż do Nowego
Jorku, w której towarzyszy mu także Ridley. Nie wie jednak, że dziewczyna ma
swoje powodu, aby mu towarzyszyć. Jednak żadne z nich, nawet w najśmielszych
snach nie przypuszczało, co może im się przydarzyć w mieście, które nigdy nie
zasypia.
Powieść
intrygowała mnie od samego początku, więc nikogo nie zdziwię, że wprost nie
mogłam się doczekać jej lektury. Nie obyło się jednak bez lekkiego niepokoju,
czy nieznajomość poprzedniej serii autorek nie sprawi, iż nie będę mogła się
odnaleźć w historii Ridley. W końcu Niebezpieczne
istoty są spin offem Kronik
Obdarzonych. Na szczęście moja ciekawość (takie wścibskie babsko ze mnie
:P) przeważyła nad strachem i zasiadłam do lektury. Bardzo szybko się
przekonałam, że bałam się bezpodstawnie, ponieważ ta książka to zupełnie inna
opowieść. Nawet jeżeli pojawiają się nawiązania do historii Leny i Ethana to,
to co najważniejsze – zostaje dokładnie wyjaśnione, a pozostałe rzeczy
czytelnik sam musi odkryć. Dzięki temu w czasie lektury nie ma czasu na nudę.
Muszę
jednak przyznać, że z początku miałam ciężko się przyzwyczaić do języka, jakim
posługiwały się autorki, a jest on dość specyficzny i może nieźle skołować.
Często łapałam się na tym, że jakieś wyrażenie czytałam kilka razy z rzędu, aby
wyłapać jego właściwą formę, a co za tym idzie, także i właściwy sens. Poza tym
chyba robię się stara, ponieważ wydawał mi się on zbyt mocno młodzieżowy. Można
się jednak do tego przyzwyczaić lub po prostu przestać zwracać na to uwagę,
dzięki czemu dalsze czytanie nie nastręcza już żadnych problemów. Powiem
więcej, gdybym od razu podeszła tak do sprawy, szybciej bym się przekonałam jak
bardzo Niebezpieczne istoty, mogą
mnie wciągnąć do tego stopnia, że ciężko było mi odłożyć książkę na bok i
skupić się na czymś innym.
Jeżeli
chodzi o bohaterów, to przyznaję, mam z nimi lekką zagwozdkę. Dlaczego?
Ponieważ nie potrafię jasno określić, czy udało mi się ich polubić, czy też
nie. Muszę jednak przyznać, że autorki naprawdę przyłożyły się do ich kreacji i
w tej sprawie nie mogę nic im zarzucić, no może tylko Link nie wyszedł tak jak
powinien. Jak dla mnie jest on zbyt nijaki, ot takie ciepłe kluchy dające sobą
ciągle pomiatać. Ridley… hmm… Ridley to chyba jedna z niewielu protagonistek
mająca także lekkie zadatki na antagonistkę, co jest równoznaczne, z tym że jej
osoba naprawdę może intrygować. Jej cięty język i arogancją, połączona w troską
o przyjaciół i chęć dopasowania się to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Zresztą
to samo można powiedzieć o Lennoxie Gatesie, który jest jednym z potężniejszych
Mrocznych, a co za tym idzie, powinna go cechować: bezwzględność oraz
wyrachowanie, brak współczucia. Jednak tak jak w przypadku Ridley, tak i w
Noxie znajdziemy spore zalążki dobra.
Co do
wątku romantycznego, jakoś nie „czuję” związku Ridley i Linka. Jak dla mnie ta
dwójka w ogóle do siebie nie pasuje, a ich ciągłe przepychanki, rozchodzenie
się i ponowne schodzenie wypada naprawdę sztucznie i nieciekawie. Dużo bardziej
byłabym ukontentowana, gdyby Garcia i
Stohl popchnęły ku sobie Ridley i
Noxa, byłoby znaczniej ciekawie i intrygująco. Czego zresztą mogłam doświadczyć
właśnie w czasie lektury tej powieści.
Niebezpieczne istoty nie są powieścią złą, ale także i nie
bardzo dobrą. Śmiem nawet twierdzić, że brakuje jej także kilku punktów do
tego, aby oznaczyć ją mianem dobrej. Ot, przeciętna powieść, która z pewnością
zadowoli zagorzałych fanów poprzedniej serii autorek. Muszę jej jednak oddać,
iż ma w sobie coś, co skłania do tego, aby sięgnąć po kolejne tomy, a wszystko
to uplasowało się w samym zakończeniu, po którym spodziewałam się naprawdę
czegoś zupełnie innego. To czy po nią sięgnąć, czy też nie pozostawiam Waszym
osobistym rozważaniom.
Niebezpieczne istoty | Dangerous Deception
Tego typu lektury "przejadły mi się" i raczej nie planuje w najbliższym czasie sięgać po tytuły, które podchodzą pod ten gatunek.
OdpowiedzUsuńZ chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTwoja opinie mnie załamała. Myślałam, że powieść Cię zachwyci, ja osobiście uwielbiam serię Piękne istoty i bardzo żałuję, że nie wydano u nas ostatniego tomu. Wydawnictwo się zwinęło, prawa sprzedano i teraz szukaj wiatru w polu...
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dla mnie. Kilka miesięcy temu zabrałam się za czytanie "Pięknych istot" i kompletnie mi się nie spodobały, więc nawet tej książki nie dokończyłam.
OdpowiedzUsuńGłośno teraz o tej pozycji, może bym się skusiła. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy takie spin-offy są tylko chęcią zarobienia pieniędzy czy coś, bo już sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńZnam poprzednią tzn. główną serię - Kroniki Obdarzonych i nie za bardzo polubiłam tam Ridley, wręcz jej ... powiedzmy, że wolałam kiedy jej w fabule nie ma. Link to inna sprawa - ten bohater to źródło poczucia humoru. Szkoda tylko, że nie dokończono wydawania Kronik (został z 4 jeszcze tylko jeden tom) zanim zabrano się za coś nowego :(
OdpowiedzUsuń"Piękne istoty" były średnie i jakoś nie mam ochoty na kontynuację przygody z twórczością tych autorek. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i uważam, że nastolatkom może się podobać.
OdpowiedzUsuńKurczę, po tym co działo się w "Kronikach obdarzonych" spodziewałam się czegoś więcej... Myślę, że na razie skupię się na tym żeby poznać zakończenie tej poprzedniej serii, a potem zobaczymy ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
jakoś odechciało mi się ją czytać. :)
OdpowiedzUsuń