Tytuł: Lot sowy
Tytuł orygialny: Owlflight
Trylogia: Trylogia Sowiego Maga #1
Cykl: Kroniki Valdenmaru
Autorzy: Mercedes Lackley i Larry Dixon
Tłumaczenie: Katarzyna Krawczyk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Okładka: miękka + skrzydełka
Liczba stron: 356
Data wydania: 26/01/2015
ISBN: 978-83-7785-530-0
Gatunek: fantasy, epic fantasy, high fantasy
Moja ocena:
①②③④⑤⑥⑦⑧⑨⑩
Tajemnicza
okładka, od której ciężko oderwać wzrok… Interesujący blurb… Wysokie oceny na Goodreads…
Pozytywne recenzje innych powieści, jakie wyszły spod palcy autorów…
Intrygujący tytuł trylogii… i całego uniwersum… To były główne czynniki, przez
które moja ochota na zapoznanie się z Lotem
sowy, rosła z każdym dniem. Jak to jednak naprawdę wyszło? Zaraz się
przekonacie.
Darian
terminuje u miejscowego czarodzieja. Nie jest to jednak zajęcie, którym
chciałby się zajmować. Chłopak wolałby bowiem tak jak jego rodzice, zajmować
się myślistwem. Łapać niesamowite stworzenia z lasu Pelagirskiego dla ich skór,
za które mógłby dostawać spore kwoty pieniędzy. Niestety możliwość nauki tego
fachu została mu odebrana wraz ze śmiercią rodziców, którzy z tego się
utrzymywali. Po ich zaginięciu, Darianem zajęła się cała społeczność Zagajniki
Errolda. To oni zadecydowali u kogo chłopak ma pobierać nauki. Mało tego, na
każdym kroku starają się oczernić jego rodziców. Niestety to wraz z ciągłym
strofowaniem chłopaka odnosi zupełnie odwrotny skutek. Darian często się
buntuje i wymiguje od powierzonych zadań oraz nauki. Podczas odbywania kary za
jeden z takich wyskoków dochodzi do napaści na Zagajnik. Chłopak na rozkaz
Justyna ucieka do lasu, w którym żyją Jastrzębi bracia. Kto zaatakował wioskę?
W jakim celu to zrobił? Co się stanie z Darianem?
Mercedes Lackley i Larry
Dixon to amerykańscy pisarze, którzy duet tworzą nie tylko w pracy, ale i
także w życiu prywatnym. Razem zaczęli tworzyć jeden z najobszerniejszych cykli
fantastycznych, jakie się do tej pory pojawiły – Kroniki Valdemaru. Trylogia
Sowiego Maga, ze swoim pierwszym tomem noszącym tytuł Lot sowy, jest jego częścią.
Przyznam,
że byłam naprawdę zaintrygowana, kiedy brałam książkę do ręki. Wszystko z
powodu blurbu, który niczego nie zdradza, a także okładki, która wręcz mnie
hipnotyzowała. Dlatego z tym większym zapałem zabierałam się za lekturę.
Niestety już na początku mój zapał został dość mocno ostudzony. Wszystko z
powodu samego początku, przez który dość ciężko jest przebrnąć, ponieważ
czytamy przede wszystkim o ciągłych żalach i złościach Dariana wobec
mieszkańców jego wioski i ogólnie do całego świata, bo jego życie nie potoczyło
się tak, jakby sobie tego życzył.
Właśnie,
jeżeli jesteśmy już przy protagoniście. Chłopak jest raczej bohaterem, którego
ciężko polubić. Ja rozumiem, że stracił rodziców w młodym wieku, a ludzie z
wioski nie dają mu możliwości na żałobę po nich, a co za tym idzie ma prawo
zachowywać się tak jak to ciągle robi. No ale ile razy można czytać w kółko o
jednym i tym samym? To jego ciągłe wściekanie się bez powodu, wyżywanie na
jedynej osobie, która nie starała się go traktować jak nastoletniego
przestępcy, niewywiązywanie się ze swoich obowiązków, a przede wszystkim ciągłe
użalanie się nad sobą, doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Często, gęsto
miałam ochotę albo sama walić głową w ścianę ze złości lub raz po raz zdzielić
Dariana trzymaną w rękach książką. Trzeba Wam wiedzieć, że nie zdarzył mi się
to od czasów Gena z Polowania Andrew Fukudy.
Na
szczęście to jedyne minusy, choć dość istotne, jakie znalazłam w powieści, a na
które w końcu przestałam zwracać uwagę, kiedy na pierwszy plan wysunęły się
opisy miejsca akcji. Muszę przyznać, że świat Valdenmaru jest naprawdę
zachwycający, chociaż dane mi było poznać jedynie niewielką jego część.
Różnorodność istot magicznych, jakie możemy spotkać (np. gryfy lub dyheli),
legendy, ukształtowanie, polityka, to wszystko zostało doskonale przemyślane i
dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Fabuła,
choć początek jest dość ciężki, z czasem mocno wciąga. Autorzy mieli na nią naprawdę
fajny pomysł i trzeba przyznać, iż w dużej mierze udało im się wykonać go i
przekazać praktycznie w pełni. Na to naprawdę nie można narzekać, zwłaszcza
kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że jest to pierwszy tom trylogii, którego
głównym zadaniem jest wprowadzenie czytelnika nie tylko w historię Dariana, ale
także jako takie zaznajomienie ze światem, w jakim żyje protagonista. Dlatego
tym bardziej byłam zachwycona momentami, w których Lackley i Dixon wtrącali
w fabułę fragmenty historii Valdenmaru oraz lasu, jaki otacza osadę, w jakiej
mieszka Darian.
Lot sowy budzi we mnie naprawdę mieszane uczucia.
Z jednej strony wkurzający bohater i ciężko do przebrnięcia początek jakoś nie
nastrajają do ponownego sięgnięcia po dalsze części tej trylogii. Z drugiej – cudownie
rozbudowany świat pełen magii i niespotykanych istot, zarówno tych dobrych, jak
i tych najbardziej mrocznych, sprawia, że czuję ogromny niedosyt i nie mogę się
doczekać, kiedy będzie mi dane dalej go zgłębiać. U mnie ta druga strona bierze
jednak górę, dlatego z chęcią sięgnę po dalsze losy Dariana. Być może wszystko
się rozwinie i lektura stanie się większą przyjemnością. Was natomiast zachęcam
do samodzielnego rozważenia, czy chcecie na własnej skórze przekonać się, jak
odbierzecie opowieść zamkniętą na kartach Lotu
sowy.
WYZWANIE: Czytam fantastykę 3
Czytałam już trochę o tej książce, ale mimo że lubię fantastykę, ta pozycja mnie nie kusi. I ten wkurzający główny bohater także nie zachęca. :)
OdpowiedzUsuńNiby ciekawa, niby nie, widzę wiele sprzecznych opinii na temat tej powieści. Ja chyba na razie i tak dam sobie spokój, jest wiele innych książek, które budzą lepsze emocje :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty, blurb niesamowicie mnie do siebie przyciągnął, ale w moim przypadku recenzje innych studzą mój zapał. Nie wiem, czy nie rzuciłabym książki w kąt, po takim początku.
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę niezwykle mi się spodobał. Gorzej jednak, że bohater jest niemożliwie irytujący... Okładka polskiej wersji jest niesamowita, ona na pewno się wyróżnia. Kreacją świata również zachęciłaś. Są obawy, ale chciałabym spróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda, że trochę się zawiodłaś, bo zapowiadała się naprawdę ciekawie, ale skoro zamierzasz sięgnąć po kolejne części to może jednak warto dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie wiem jak to o mnie świadczy jako fance fantasy, ale nigdy nie zastanawiałam się czy sięgnąć po tą książkę. Zobaczyłam ją gdzieś-tam i nawet nie wzięłam pod uwagę, żeby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńAle nie wiem czy to jest dobry pomysł, żeby się za nią brać. A przynajmniej w moim wypadku. Nawet jeśli świat magiczny jest tak piękny jak piszesz, wkurzający, użalający się nad sobą bohater skreśla tę powieść z listy książek-które-mogę-polubić. Pierwszoplanowe postacie są dla mnie bardzo, bardzo ważne - o ile nie najważniejsze i jeśli mają charaktery, które delikatnie mówiąc... nie podobają mi się, niestety nie zyskują mojej sympatii. ;)
Pozdrawiam,
Sherry
Chyba jednak podziękuję, ale polecę koleżance, bo ona kocha książki tego typu ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście książka prezentuje się intrygująco. Ale mimo to chyba nie zaryzykuję z tą książką - troszkę szkoda mi na nią czasu.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach czytelniczych :)
OdpowiedzUsuń