Tytuł: Niewolnica
Seria: Niewolnica #1
Autorka: A. M. Chaudiere
Wydawnictwo: WFW
Okładka: miękka
Ilość stron: 568
Data wydania: 26/06/2013
ISBN: 9788378056898
Moja ocena: 5,5/6
LIBROTEKA.PL
Perfidny los…
Zacznę
dość nietypowo, bowiem… od przyznania się, że to moja… chyba… czwarta lub piąta
próba pisania opinii na temat Niewolnicy.
Jednak ani razu nie byłam zadowolona z tego, co powstawało w ostatecznym
rozrachunku. Pora w końcu się zmobilizować, bo trochę czasu już minęło…
Arina
jest magiem… niestety zniewolonym, trzeba dodać, że to pierwszy taki przypadek.
Jej rodzina została zabita na jej oczach, a ona wzięta w niewolę przez maga
Aszarte – Azarela, który zrobił z niej w końcu także swoją nałożnicę. Gdy los
obszedł się z Ariną tak okrutnie, miała ona wtedy zaledwie 13 lat. Jej moce
zostały spętane przez Tojad, który musi zażywać regularnie od tamtej pory. Gdy
zaczęła dorastać stała się nie tylko niewolnicą, ale także i nałożnicą swojego
oprawcy. Takie życie wykończyłoby każdego. Po ośmiu latach wyzyskiwania Arina
jest u kresu sił. W sukurs „przyszedł” jej w końcu niebywały splot wydarzeń,
dzięki któremu wszystko zaczyna się zmierzać ku dobremu…
Jednak
nie należy ślepo ufać losowi, bo jak wiadomo chadza on różnymi ścieżkami…
Dziewczyna miała ten niefart, aby się o tym przekonać i wszystko mogłoby się
skończyć tragicznie gdyby nie pomoc Severia – maga gwardzisty z Akademii Morza Deszczów…
Przyznaję
się bez bicia, po książę sięgnęłam pod wpływem wszystkich tych mega pozytywnych
recenzji, jakie miałam okazję czytać i wiecie, co… wcale, a wcale nie żałuję. Naprawdę
jest w tej historii coś, co przyciąga niczym magnes, a potem jeszcze przez
długi czas nie pozwala o niej zapomnieć. Ciężko jest określić, w czym kryje się
to przyciąganie… jednak jedno jest pewne…, kiedy raz zacznie się czytać Niewolnicę – nie da się jej od tak
odłożyć, a każde kolejne podejście do zgłębiania dalszej lektury przepełnione
będzie palącą niecierpliwością. Sama jestem tego doskonałym przykładem.
Fabuła
jest naprawdę doskonale przemyślana i dopracowana. Autorka doskonale wie jak
namieszać czytelnikowi w głowie i zaskoczyć. Nawet wątek romantyczny z
trójkątem, ale nie do końca takim trójkątnym, miłosnym nie wydaje się nudny i
oklepany, a już na pewno nie można o nich powiedzieć jakoby były schematyczne. W
końcu, czy udowadnianie, że miłość od nienawiści dzieli tylko cienka linia.
Wracając jednak do ogólnego wrażenia z historii: fakt, chwilami wkrada się w to
wszystko lekki chaos, czy to w wątkach, czy też wśród bohaterów (chwilami
ciężko miałam zorientować się, kto wypowiada, jakie zdanie). Co do akcja, a
właściwie jej tempa to jest ono zmienne niczym kapryśna kobieta (chociaż temu
to raczej się nie dziwię, bo przecież historia narodziła się w wyobraźni właśnie
przedstawicielki płci pięknej, i do niech jest przede wszystkim skierowana).
Raz jest spokojnie, aby za chwilę wskoczyć na najwyższe obroty z mnóstwem niespodziewanych
zwrotów potrafiących (dosłownie) wbić w fotel. Jednak to, co dla mnie jest
bardzo ważne, A.M. Chaudiere nie
popełniła głównego błędu, który zazwyczaj cechuje debiutantów. Chodzi mi
mianowicie o fakt, że nie zostajemy od razu zarzuceni mnogością informacji.
Autorka dozuje je z doskonałym wyczuciem, podrzucając tylko tyle ile znajomości
wymaga dana sytuacja. Dzięki temu czytelnik lepiej może je sobie wszystkie
przyswoić, poukładać i zapamiętać.
Świat,
jaki Chaudiere „maluje” przed naszymi
oczami, za sprawą wyobraźni jest wielowarstwowy i nie do końca określony, a
przynajmniej tak mi się wydaje. Wszystko, dlatego że łączą się w nim elementy
charakterystyczne dla kilku różnych gatunków literackich. Tym sposobem możemy
znaleźć detale stricte fantastyczne (wampiry, magowie lub czarownicy),
antyutopijne (charakteryzujące się totalitarną władzą magów Aszarte, którzy to
ponownie przywrócili do łask niewolnictwo) oraz dystopijne (katastrofa
odpowiedzialna za taki stan rzeczy, czas akcji określony, jako rok 2025). To
naprawdę intrygujący misz masz, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.
źródło |
Zresztą
to samo można powiedzieć o bohaterach. W tym aspekcie historii pisarka również
świetnie się spisała. W każdym znajdzie się coś wyjątkowego, co przyciągnie
uwagę i myśli. Każde z nich ma swoje indywidualne cechy charakteru, a przede
wszystkim także i wady, dzięki którym nabierają większej… hmm… realności. Są
silni i nietuzinkowi. Zdeterminowani, co widać szczególnie, gdy wyznaczą sobie
jakiś celi i dążą do jego osiągnięcia pomimo wszystko. Mnie osobiście, od
samego początku intrygował Azarel i to w sumie dla niego (:P) czytałam
praktycznie nieprzerwanie. To postać pełna tajemnic i niedomówień. Tak wiem, że
to Arina jest protagonistką, więc to raczej na niej powinna skupiać się
większość mojej uwagi. Jednak nic nie poradzę, że uwielbiam takich… takich…
hmm… ciężko mi określić, jakich bo raczej młodzieżowe określenie „bad boy” w
tym przypadku raczej nie pasuje. Mniejsza o większość. Chodzi po prostu o to,
że Azarel wywoływał u mnie skrajne różne emocje, na czystej i gorącej
nienawiści zaczynając, a na głębokiej fascynacji i współczuciu kończąc.
Zakończenie
historii w takim momencie jak zrobiła to A.M.
Chaudiere to po prostu czysta złośliwość. Jak tu po takim czymś wytrzymać
do momentu ukazania się kolejnego tomu, zwłaszcza, że o nim nawet nie ma
jeszcze żadnej wzmianki. Toż to istna katorga wypełniona przypuszczeniami i
płonnymi nadziejami względem tego jak to wszystko się dalej potoczy. Jednym
słowem mówiąc – POLECAM!
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Również uważam, że Niewolnica to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów fantastyki, w której przejawia się magia. A co do drugiego tomu, wiem, że się pisze, i to tyle :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wkrótce będzie nam dane się z nim zapoznać :P
UsuńO "Niewolnicy" słyszy się dużo i to już od dłuższego czasu. Świadczy to o talencie autorki, której mi jeszcze nie udało się poznać. Ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam i książkę, i autorkę. Żyłam tą historią jeszcze kilka miesięcy po przeczytaniu (co miało miejsce ponad rok temu!), a dziś wciąż często wracam do jej fragmentów i wszystkim wkoło rozpowiadam, jak genialna to historia. Czekam z utęsknieniem na kolejne części, które się prężnie piszą rękami Ann, więc niedługo poznamy dalsze losy Ariny (chociaż mnie się już udało podebrać troszkę informacji) :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym tytule i zastanawiam się, jak mogłam go przegapić. Uwielbiam takie książki. Nie wiem dlaczego czytając Twoja recenzję przyszła mi do głowy "Strzała Kusziela". Na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPS Mój blog działa już pod nowym adresem, wpadnij pojawiła się nowa recenzja :)
Szczerze mówiąc pierwsze słyszę o tej książce, ale już udało Ci się bardzo mnie zachęcić. Chyba będę musiała zainwestować w "Niewolnicę". ;)
OdpowiedzUsuńA swoją drogę chyba zmiana szablonu? Zdecydowanie na plus! :)
już od jakiegoś czasu myślę o tej powieści! intryguje mnie jej fabuła!
OdpowiedzUsuńChciałam także poinformować, iż przeniosłam się na własną domenę: okiemMK.com i dodałam Ciebie do odwiedzanych blogów, by nic mi nie umknęło.
Pozdrawiam ciepło!
"Niewolnica" to powiew świeżości w polskiej fantastyce, bardzo pozytywny z resztą. Fabuła, bohaterowie, zwroty akcji - podobało mi się dosłownie wszystko! I już nie mogę doczekać się kolejnego tomu, o którym jak wspomniałaś, ani widu ani słychu. Co prawda autorka na swoim facebooku wspomina czasem o postępie prac nad drugą częścią, ale kiedy coś się zacznie dziać na poważnie? Tego nie wie nikt. W takiej chwili wypada chyba tylko życzyć wytrwałości i cierpliwości :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Intrygująca recenzja
OdpowiedzUsuńGdybym mogła to już dzisiaj popędziłabym po tę książkę! ^^ Szalenie intrygująca, do tego ten brak schematyzmu... Z jednej strony Ci dziękuję, ale z drugiej w ogóle, bo mam tak mało czasu na czytanie a tu kolejna rewelacyjna pozycja!
OdpowiedzUsuńNiewolnica to dla mnie książka pełna sprzeczności. Z jednej strony czytałam stronę za stroną i nie mogłam się od niej oderwać, ale były momenty, kiedy mnie irytowała i miałam jej kompletnie dość. Od jej przeczytania minęło już dużo czasu, ale nadal nie potrafię dojść do tego na ile ją oceniam i co tak naprawdę o niej sądzę, bo z jednej strony jestem bardzo na tak, z drugiej bardzo na nie a znów za przeciętną bym jej nie uznała. Jedna z nielicznych książek, przy której naprawdę nie potrafię określić tego, jakie emocje we mnie budzi ;)
OdpowiedzUsuń