EFANTASTYKA
Tytuł: Pradawna stolica
Tytuł oryginalny:
Seria: Odkrycia Ryirii #4 (w oryginale #6)
Autor: Michael J. Sullivan
Tłumaczenie: Edward Szmigiel
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Okładka: miękka
Ilość stron: 627
Data wydania: 25/07/2013
ISBN: 9788378395607
Moja ocena: 6/6
Michael J. Sullivan otrzymał masę czasu, aby wyćwiczyć się w
tworzeniu fantastycznych historii. Swoją przygodę z pisarstwem rozpoczął, mając
zaledwie dziesięć wiosen. Na przestrzeni piętnastu lat stworzył i wysłał do
najróżniejszych wydawców aż piętnaście powieści. Jednak żadna z nich nie
wzbudziła zainteresowania na tyle, by chciano ją opublikować. Po tylu porażkach
zniechęcony Sullivan zdecydował, że porzuci
pisanie już na zawsze. W tym postanowieniu udało mu się wytrwać dziesięć lat.
Kiedy w końcu ponownie zasiadł do snucia opowieści, stworzył pierwszy tom Odkrycia Ryirii, który nie tylko zachwycił
wydawców, ale także przyniósł pisarzowi rzeszę fanów. Pradawna stolica to szósta i zarazem ostatnia część wyżej
wspomnianej serii.
Wszyscy
spiskowcy nie żyją. Spadkobierca Nowrona zajął należne mu miejsce, więc w
państwie powinien zapanować ład i dostatek. Niestety w najbliższym czasie z
pewnością nic takiego nie będzie miało miejsca. Skończył się bowiem Uli Vermar
i armia elfów nadciąga, aby wziąć odwet na ciemiężycielach swoich pobratymców.
Jedynym ratunkiem przed klęską może okazać się prastary artefakt – róg
Gylindory. Niestety miasto, w którym podobno został on schowany, zniknęło nie
tylko z pamięci ludzi, ale i z powierzchni ziemi. Jednak Royce i Hadrian wraz z
kilkoma innymi śmiałkami na rozkaz
Imperatorki Modiny podejmują się odnalezienia zarówno przedmiotu, jak i miejsca
jego ukrycia. Czy im się powiedzie?
Fani
autora mogą mieć lekkie obawy przed lekturą tej części, w końcu to już szósty
tom, więc nie do końca wiadomo, czego się spodziewać. Czy pisarz nie osiadł na
laurach i nie popadł w samouwielbienia, co sprawiłoby, że jakość historii
znacznie by spadła? Na szczęście sam początek powieści rozwiewa wszystkie wątpliwości,
dzięki czemu już do samego finału można się cieszyć świetną opowieścią, chwytającą
w swoje szpony i nie puszczającą.
Ktoś powie,
że fabuła to w większości utarte schematy, które już kiedyś poznaliśmy w innych
dziełach zaliczanych do gatunku epic
fantasy. Jednak u Sullivana nie
ma miejsca na nudę czy też „zmęczenia materiału”, w tym przypadku wątków.
Doskonale potrafi je połączyć i stworzyć coś zupełnie nowego i zaskakującego.
Dzięki temu fabuła książki jest jedną wielką kolejką górską. Zresztą to samo
spokojnie można powiedzieć o akcji. Szczególnie, że o ile w poprzedniej części
jej tempo było dość spokojne, o tyle w tej pędzi do przodu niczym najbardziej
rwący potok. Pisarz naprawdę się postarał, nie szczędząc przy tym
niespodziewanych zwrotów i nie chodzi tu tylko o proponowane rozwiązania
poszczególnych wydarzeń, ale także o zmiany zachodzące w charakterach głównych
bohaterów, które zostały zapoczątkowane już w poprzednich tomach, jednak
dopiero w Pradawnej stolicy autor
dosadniej je zaznaczył i uwypuklił. Co więcej, wreszcie poznaliśmy ważne fakty
z przeszłości Hadriana i Royca, bowiem od nich zależało powodzenie wyprawy, a
co za tym idzie, także i ocalenie całego Imperium.
Muszę
przyznać, że o ile poprzednie tomy można było czytać w sumie bez zaznajomienia
się z wcześniejszymi częściami, tutaj taki numer po prostu nie przejdzie. Co
prawda autor przypomina i wyjaśnia najważniejsze kwestie w sytuacjach, gdy jest
to potrzebne, ale jednak dopiero obeznanie z ich genezą pozwala wszystko
dokładniej zrozumieć. To w Pradawnej
stolicy wszelkie poboczne wydarzenia, które zostały pozostawione bez zakończenia,
w końcu je znajdują. Wreszcie wszystko staje się jasne, a co za tym idzie, tworzy
pełną i zamkniętą całość (nawet pomimo tego, iż poszczególne tomy autor pisał
jako odrębne historie).
Odkrycia Ryirii to seria, gdzie każdy, nawet najbardziej
wymagający fan fantastyki, znajdzie coś dla siebie. Jednak przede wszystkim
żaden tom nie zniechęci do dalszego poznawania historii dwójki najemników –
Royca i Hadriana. Sullivan postarał
się, aby każda część była wyjątkowa, miała swój klimat, no i przede wszystkim,
trzymała poziom względem swoich poprzedniczek. Gorąco polecam!
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Królewska krew. Wieża elfów | Nowe Imperium. Szmaragdowy sztorm | Zdradziecki plan | Pradawna stolica
Strona autor
Do tej serii mnie nie ciągnie, ale czytam o niej dużo dobrego ;)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po tę serię, bo jakoś wcześniej nie zwróciłam na nią uwagi, a zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii wiec nie bede się wypowiadać. Ale zainteresował mnie sam autor. Zaczął pisać w wieku 10 lat? Wspaniała oszczedność czasu. Przyjrzę się temu autorowi bliżej;)
OdpowiedzUsuńpokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Przez 15 lat autor napisał 15 powieści i żadna się nie przyjęła? Strasznie to brzmi, muszę przyznać. Jestem naprawdę pełna podziwu, że po 10latach przemógł się i pozwolił sobie na trochę chwil twórczości, bo nie wiem co ja bym zrobiła po takich zawodach wydawniczych :)
OdpowiedzUsuńA co do samej serii - lubię książki, które bazuje na schematach, bo są one sprawdzone i zawsze cieszą oko osób lubiących pełnokrwiste fantasy, co nie znaczy, że wprowadzenie nowych rozwiązań im szkodzi, wręcz przeciwnie. Niby to samo, ale jednak ukazane z zupełnie nowej perspektywy. Myślę, że świetnie odnajdę się w tej historii, tytuł koniecznie zapisuję :)
Czasem mnie zaskakujesz pokazując książki, których nie widziałam na oczy ;) I jaka ocena, szok ;)
OdpowiedzUsuńu Ciebie zawsze znajdę coś z elfami, choć nadal muszę przyznać, że R.A. Salvatore to mój ulubiony autor ;) tytuł zapisuję!
OdpowiedzUsuńNie znam autora ani tej serii, ale może dlatego że nie jestem jakąś wielka fanką fantastyki. Mimo to czasami lubię robić wyjątki. Może zapoznać się z pierwszym tomem, jak znajdę trochę czasu. Póki co mam co czytać :)
OdpowiedzUsuń