EFANTASTYKA
Tytuł: Wojna w Blasku Dnia t.2
Tytuł oryginalny: The Daylight War
Seria/trylogia: Cykl demoniczny #6
Autor: Peter V. Brett
Tłumacz: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 600
Data wydania: 24/06/2013
ISBN: 9788375748543
Moja ocena: 6/6
Kupicie w: LIBROTEKA; PK FONT
Nów to bardzo szczególna faza Księżyca. Noc nie jest mącona
jego światłem, więc na Ziemi panują nieprzeniknione ciemności. To właśnie tym
czasie wszelkiej maści demony i otchłańce są najsilniejsze, a z najdalszych
kątów Otchłani przybywają najgroźniejsi z książąt mroku, chcący położyć kres
rebelii, jaką, w ich mniemaniu, rozpoczęli ludzie. Zadanie to wcale nie okaże
się takie proste, jak myślały potwory. Na ich drodze los postawi bowiem Arlena
Balesa – Naznaczonego, który ponownie posiadł wiedzę na temat zapomnianych
runów wojennych, ale nie tylko…
Nim dojdzie jednak do starcia w Zakątku Drwali będą
miały miejsce jeszcze inne ważne wydarzenia, mogące znacznie wpływać na
późniejszą sytuację. Przede wszystkim, trójka przyjaciół spotyka się ponownie po
długiej rozłące, tylko że nic już nie jest takie samo. Leesha skrywa tajemnicę,
która może doprowadzić do tego, iż kobieta straci swoją wysoką pozycję w
Zakątku. Rojer poślubił dwie Krasjanki, a Arlen zjawił się w osadzie z
narzeczoną – Renną Tanner. Także w Lennie Everama sytuacja nie będzie się miała
zbyt ciekawie.
Peter’a V.
Brett’a mało komu trzeba przedstawiać. Już od pierwszego tomu Cyklu demonicznego zdobył rzesze fanów,
których z każdą kolejną wydaną częścią tylko przybywa. Jednak Wojna w Blasku Dnia t. 2 w Polsce (bo
tylko u nas poszczególne księgi zostały podzielone na dwie części) była tą
najbardziej wyczekiwaną. Szczególnie po zakończeniu, jakie zostało zaserwowane
w poprzedniej księdze. Przyznaję, że nie mogłam się doczekać lektury
kontynuacji i chociaż powinnam już przyzwyczaić się do tego, jak bardzo
historie serwowane przez tegoż autora wciągają mnie w swoje sidła, to i tym
razem byłam pod ogromnym wrażeniem. Nie dałam rady się od niej oderwać. Do tego
stopnia, że w ogóle nie odczuwałam ubywających stron, które następnie zmieniały
się w całe rozdziały. Najlepsze jest jednak to, iż do książki zajrzałam z
ciekawości, tylko na chwilkę, aby przypomnieć sobie, w jakim momencie historia
została urwana. No i wsiąkłam.
Fabuła to po prostu doskonały przykład tego, jak
powinno się pisać książkę. Autor, chociaż nie narzuca szybkiego i dynamicznego
tempa akcji, to i tak potrafi oczarować czytelnika poprzez łączenie wątków, nie
mających na pierwszy rzut oka ze sobą nic wspólnego. Dzięki temu wytwarza się
także niesamowite napięcie przez które lektura powieści jest jeszcze bardziej
gorączkowa i niecierpliwa, aby jak najprędzej dowiedzieć się co się dalej wydarzy.
Szczególnie, że autor „upstrzył” wszystko kilkoma niespodziankami wbijającymi w
fotel lepiej niż niejeden film sensacyjny. Co więcej, doskonale wyczuwa, kiedy
powinno się to ze sobą mieszać, tak aby nikogo nie znudzić. W moim przypadku
działało to naprawdę znakomicie.
Jeżeli chodzi o akcję, to tak jak już wspominałam w
akapicie wyżej, nie ma ona zastraszającego tempa, ale potrafi zaskoczyć
niespodziewanymi zwrotami. Początkowo autor skupił się głównie na emocjonalnej,
a dokładniej, miłosnej stronie historii. Co ciekawe, właśnie do tego fragmentu
doskonale pasuje mi okładka, w której przeważa kolor czerwony, a jest on
przecież uznawany właśnie za barwę odpowiadającą miłości. To taka mała
dygresja. Wracając do tematu, akcja zaczyna nabierać rumieńców wraz z
nadejściem nowiu i hord otchłańców. Napięcie powstałe już na samym początku, a
następnie systematycznie podsycane przez pisarza, uderzyło we mnie niczym
bomba. Poczułam się jak pędem wrzucona do jadącego pociągu, z którego nie
sposób wyskoczyć, dopóki nie dojedzie się do stacji docelowej, w przypadku Wojny w Blasku Słońca t.2 jest nią,
oczywiście, zakończenie.
W tym temacie mam spory dylemat. Myślałam bowiem, że Peter wyjaśni niektóre kwestie, dzięki
czemu ze spokojem przyjdzie mi czekać na kolejny tom. Próżne nadzieje. Fakt,
niektóre wątki zostały wyjaśnione i przez to także zamknięte, ale co z tego,
skoro na ich miejsce wskoczyły nowe, równie ciekawe. A zakończenie urywa się w
takim momencie. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. No ale cóż, nie
pozostaje mi nic innego jak tylko zacisnąć zęby i z narastającą
niecierpliwością wyczekiwać najpierw momentu, kiedy prace nad The Skull Throne (tytuł roboczy)
zostaną ukończone przez autora, a potem na wyznaczenie daty polskiej premiery.
Warto również wspomnieć o bohaterach. Dopiero bowiem
w tej części trzeciego tomu widać dwoistość ich natury. Autor od samego
początku nie kreował żadnego z nich w jednoznacznym przydziale – ten dobry, a
to ten zły. Dzięki temu zyskują oni na realności i dużo łatwiej jest wyobrazić
sobie, że ktoś taki mógłby naprawdę żyć oraz funkcjonować w naszym
społeczeństwie.
Podsumowując. Wojna
w Blasku Dnia t.2 w moim przypadku okazała się najlepszym tomem z całego
cyklu. Nie tylko utwierdziła mnie w tym, że jest to jedna z bardziej udanych serii
fantastycznych, ale także jeszcze podsyciła ciekawość względem całej twórczości
Pana Brett’a. Gorąco polecam.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Cykl demoniczny:
1.1 Malowany człowiek t.1 [recenzja]
1.2 Malowany człowiek t.2 [recenzja]
2.1 Pustynna włócznia t.1
2.2 Pustynna włócznia t.2
3.1 Wojna w Blasku Dnia t. 1 [recenzja]
3.2 Wojna w Blasku Dnia t.2
4. The Skull Throne
5. The Core
Opowiadania
-> Tibbet's Brook
-> Wielki bazar. Złoto Brayana
-> Mudboy
Strona autora
Trailer do serii
Mnóstwo osób polecało mi tę serię, chętnie bym się z nią zapoznała :-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszego tomu i przeczytałam recenzję ;) Muszę jak najszybciej znaleźć oba tomy i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. Bardzo spodobała mi się część pierwsza.
OdpowiedzUsuńAż chyba sięgnę po pierwszy tom ;D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam przyjemności z twórczością tego autora, ale seria ta zapowiada się naprawdę interesująco. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam recenzje, które utwierdzają mnie, że książka, a właściwie cała seria jest grzechu warta, ja teraz "obcuje" z "Malowanym człowiekiem"
OdpowiedzUsuńOjej, ile tomów, niezły tasiemiec. W sumie ta historia mogłaby mi się spodobać, ale ilość części mnie odstrasza...
OdpowiedzUsuńTrochę za duży ten cykl jak dla mnie na chwilę obecną ;)
OdpowiedzUsuńWidzę tą książkę w każdej księgarni ale jakoś do mnie nie przemawia. http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńU mnie na razie tom pierwszy na półeczce czeka grzecznie na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńCały cykl działa na człowieka jak narkotyk :)
OdpowiedzUsuń