Tytuł: Książę Cierni
Tytuł oryginalny: The Prince of Thorns
Seria/Trylogia: Rozbite Imperium #1
Autor: Mark Lawrence
Tłumacz: Jarosław Fejdych
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 424
Data wydania: 19/09/2012
ISBN: 9788361386193
Moja ocena: 5/6
Zemsta to, jak podają najróżniejsze encyklopedie,
odwet na osobie lub grupie z ręki, których my lub nasi bliscy doznali krzywdy.
Szczególnie chętnie korzystano z niej jako wymówki w czasach średniowiecznych.
Lecz także i autorzy ostatnimi czasy dość często wykorzystują ją jako jeden z
motywów napędzających akcję i wpływających na rozwój fabuły. Nie inaczej jest w
przypadku Marka Lawrence’a i jego Księcia Cierni – pierwszego tomu
otwierającego trylogię Rozbite Imperium.
Jorg Ancrath to zaledwie czternastolatek, który
jednak dokonał i przeżył dużo więcej niż którykolwiek z ludzi jego ojca. Po
brutalnym morderstwie matki i młodszego braciszka, chłopak ucieka wraz z bandą
rzeźmieszków, aby dokonać zemsty na osobie odpowiedzialnej za ten okrutny czyn.
Jednak coś sprawia, że szybko zapomina o postawionym przed sobą celu i wyrusza
na czele tej samej bandy w podróż, aby w czasie jej trwania zabijać i rabować.
Jednak pewien splot przeróżnych wydarzeń wreszcie
zmusza młodego Jorga, po czterech latach zbójeckich wypraw, do powrotu do
pałacu ojca. Chłopak przed swoją ucieczką był bowiem królewskim synem, a nawet
więcej, był następcą tronu. Teraz przyjdzie mu się zmierzyć z demonami swojej
przeszłości, a także tymi jakie stają mu na drodze w przyszłości. Co z tego
wyniknie?
Mój opis wydaje się dość zagmatwany, ale po prostu
nie chcę zdradzić zbyt wiele, bo lektura tej powieści to naprawdę fascynujące
przeżycie. Tym bardziej, że autor potrafi zaskoczyć już po kilku pierwszych
zdaniach i to nawet tymi najdrobniejszymi elementami konstrukcji fabuły. Innymi
słowy mówiąc, historia wciąga w swoje szpony od samego początku. Zresztą czemu
tu się dziwić skoro Mark Lawrence doskonale
wie jak rozbudzić w czytelniku ciekawość i tym samym przykuć go do książki na
długi czas.
Pisarz naprawdę wybił się ponad swoich kolegów po
fachu, ponieważ jako pierwszy pokusił się o stworzenie głównej postaci w
zupełnie odmienny sposób. Jorg nie jest bowiem żadnym herosem lub wybawicielem
swojego ludu spod tyranii jego ojca. Jest wręcz odwrotnie. To on stoi na dobrej
drodze do bycia tyranem, dzięki czemu osiągnie raz zamierzone cele – pomści śmierć
bliskich, ośmieszy swojego ojca, który przehandlował zemstę za śmierć żony oraz
młodszego syna; a także uzyska władzę nad całym Rozbitym Imperium. Właśnie
dzięki temu, lektura tej powieści była dla mnie taką przygodą. Do tej pory nie
miałam okazji czytać historii, w których prym wiodą przygody antybohatera lub
jak kto woli, czarnego charakteru. Zresztą praktycznie wszyscy bohaterowie,
którzy mają swój udział w najważniejszych wydarzeniach, zaliczają się do tej
grupy. Po prostu nie da się ich lubić, a mimo to autor zrobił coś co tylko
wzmagało moją ciekawość wobec tych indywiduów. Przed rozpoczęciem każdego
rozdziału umieścił bowiem krótkie i dość mgliste informacje na ich temat.
Następnie ich „rozszerzenie” niepostrzeżenie wplatał w dany rozdział.
Jeżeli chodzi o narrację, to w tym przypadku mamy do czynienia
z trybem pierwszoosobowym, w którym jak łatwo się domyślić, pierwsze skrzypce
jako narrator odgrywa Jorg. Mimo, że nie przepadam za taki przedstawianiem
historii, jednak do Księcia Cierni
pasuje idealnie. Może dlatego, iż jej zadaniem jest skupienie się przede
wszystkim na głównej postaci i wszystkich wydarzeń jakie się wokół niej
rozgrywając. Jednym słowem mówiąc, narracja pierwszoosobowa jest samolubna i
lekko narcystyczna. Zupełnie jak Jorg, który w głębokim poważaniu ma innych
ludzi. Liczy się tylko cel oraz wszystko to co pomoże mu go osiągnąć. A że po
drodze może zginąć naprawdę wiele niewinnych osób? To nie ważne. Muszę jeszcze
dodać w tym miejscu, iż historia opowiadana przez Jorga to nie tylko
teraźniejsze wydarzenia, w których nasz młody gniewny bierze czynny udział, ale
także jego wspomnienia. To właśnie dzięki nim możemy zrozumieć co skłoniło tak
młodego człowieka do tylu radykalnych zmian, a wraz z kolejnymi szczegółami
wyłaniającymi się z jego głowy, wszystkie elementy układanki zaczynają
wskakiwać na właściwe miejsce.
Jak już wspominałam powieść czyta się naprawdę z
dużym zainteresowaniem i bardzo szybko. Duża tego zasługa jest także w tym, jak
wydawnictwo wydało Księcia Cierni.
Duża i przejrzysta czcionka z odpowiednimi interliniami i podziałem treści na
akapity, nie tylko nie męczy oczów, ale także sprawia, że nie byłam świadoma
tempa ubywania stron.
Podsumowując.
Książę Cierni to fajna i dość niezwykła lektura. Szkoda tylko, że tempo
akcji nie jest nieco żywsze. Chociaż nie mogę nazwać go również tragicznym. Po
prostu jest ciut za spokojnie. Kolejnym moim malutkim ale jest to, że Jorgowi
wszystko przychodziło zbyt łatwo, co niestety w połączeniu z niektórymi
sytuacjami wydawało się być naiwne i naciągane do granic możliwości. Mimo to
polecam.
Rozbite Imperium:
1. Książę Cierni
2. Król Cierni
3. Emperor of Thornes
Blog autora
Myślę, że by mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńTa książka figuruje już na mojej liście książek, które muszę mieć od samiuśkiej premiery! Muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i mi się spodobała, nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po część drugą.
OdpowiedzUsuńOd dawna zastanawiam się, czy sięgnąć po tę książkę. Wtem przeczytałam u Ciebie, że główny bohater jest tym złym... i wiem, że chcę, ba! muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, genialna recenzja.
Brzmi ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą pozycją, lubię takie książki, a że Tobie się podobała, to jest duże prawdopodobieństwo, że i mi przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miałam okazję czytać. Świetna książka. Jestem bardzo ciekawa tomu 2 :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
serdecznie pozdrawiam!
Czuję się zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńMnie tylko niepokoi skąd w świecie fantasy: Jezus, chrześcijaństwo, łacina, Nietzsche itp. itd. Wg mnie psuje to całkowicie klimat i powoduje u mnie tzw. facepalm.
OdpowiedzUsuń