Tytuł: Szklany tron
Tytuł oryginalny: Throne of Glass
Seria/trylogia: Szklany tron #1
Autor: Sarah J. Maas
Tłumacz: Marcin Mortka
Wydawnictwo: GW Foksal / Uroboros
Ilość stron: 520
Data wydania: 25/06/2013
ISBN: 9788377478844
Moja ocena: 5/6
Kupicie w: LIBROTEKA; PK FONT
Nie ma chyba na świecie osoby, która nie znałaby
jakiejś wersji historii Kopciuszka, a jest ich naprawdę wiele. Nie tylko tych
dziecięcych przepełnionych do granic możliwości dobrą magią, ale także
alternatywnych wersji. Szczególnie ostatnimi czasy, można zauważyć ich wysyp.
Jednak takiej historii jaką zaserwowała nam Sarah
J. Maas w swojej debiutanckiej powieści Szklany tron, nikt nie mógł się spodziewać.
Celaena Sardothien była jedną z najlepszych i
najgroźniejszych zabójczyń w całym Adarlanie. Była…, ponieważ z powodu zdrady
została złapana, a następnie na mocy wyroku króla, zesłana do kopalni soli w
Endovier. Jednak zamiast spędzić tam resztę swojego życia, przyszło jej odbywać
karę przez rok, po czym wyciągnął ją sam następca tronu – książę Dorian. Zabrał
ją z Endovier, aby stanęła w turnieju, który ma na celu wyłonienie Królewskiego
Obrońcy. Król pozwolił bowiem, aby każdy zgłosił swojego kandydata. Dziewczyna, acz niechętnie, zgadza się i ze
wszystkich sił stara się wygrać. Przegrana równa się bowiem z powrotem do
kopalni soli.
Jednak turniej to nie jedyny problem Celaeny. Ktoś
zaczyna zabijać kolejnych uczestników i to w najbardziej makabryczny sposób
jaki można sobie wyobrazić. Dziewczyna stara się rozwiązać tę zagadkę, aby
uniknąć losu jaki przypadł w udziale nieuważnym nieszczęśnikom. Jest jednak
jeszcze jeden powód…
Więcej nie
zdradzę, aby nie dobierać frajdy z poznawania tej nietuzinkowej powieści. Muszę
bowiem przyznać, że autorka miała naprawdę wspaniały pomysł, który zręcznie
umiała przekształcić tak, aby czytelnik nie mógł oderwać się od książki. Nie
znaczy to jednak, że nie jest ona pozbawiona wad, ale to stwierdzenie raczej
nikogo nie zaskoczy, bo przecież nie ma idealnych debiutów. Każdemu mogą
przytrafić się omsknięcia.
Zacznijmy jednak od początku. Pierwsze co od razu
rzuca się w oczy, to cudowna okładka, która zauważona nawet kątem oka, zmusza
człowieka do odwrócenia głowy w jej stronę. A wierzcie mi, wtedy jest się już
straconym. Jest w niej bowiem coś urzekającego, tajemniczego, magicznego… i tak
dalej. Ma po prostu coś w sobie, co niebywale oddziałuje na wyobraźnię. Po
prostu nie da rady nie zabrać jej ze sobą do domu. Wiem, że nie ocenia się
książki po okładce, ale naprawdę ciężko jest się nią nie zachwycać. Na
szczęście treść pod nią ukryta praktycznie niczym jej nie ustępuje.
Fabuła jest dość oryginalna i gdyby nie wywiad
umieszczony na końcu książki, wcale nie przyszłoby mi do głowy, że autorka
wzorowała się właśnie na baśni o Kopciuszku. Wracając jednak do tematu. Już od
pierwszego momentu widać, że Sarah J.
Maas dokładnie sobie wszystko przemyślała. Doskonale zdaje sobie sprawę
czym przyciągnąć uwagę czytelnika i jak najlepiej ją podtrzymać. Na mnie to
naprawdę podziałało. „Schodkowe” podnoszenie napięcia jeszcze bardziej
przyciągało mnie do książki i to do tego stopnia, że nawet jak musiałam ją
odłożyć na dłużej, to moje myśli co i rusz krążyły wokół treści. Szczególnie
gdy dorzucała kilka mglistych informacji na temat przeszłości głównej bohaterki.
Jednak jak już wspominałam, nie obyło się bez wpadek.
Przede wszystkim akcja. Po opowieści o losach
zabójczyni spodziewałam się ciut żywszego tempa przepełnionego do granic
możliwości niespodziewanymi zwrotami. A już na pewno nie przyszło mi do głowy,
że autorka tak przed wcześnie ujawni wszystkie najważniejsze karty, które od
razu naprowadzą na to jakie zakończenie nas czeka.
Także i głównej bohaterce przyjdzie troszkę oberwać.
Chociaż bardzo ją polubiła, to jednak nie mogę powiedzieć, aby do
najznakomitszej zabójczyni w całym państwie, pasowało mi to ciągłe
zastanawianie się, a nawet ubolewanie nad swoim wyglądem. Jednak z drugiej
strony, jak tak teraz o tym myślę, to w sumie dla osiemnastoletniej dziewczyny
ten „stan” to normalka, więc raczej nie powinno mnie dziwić u Celaeny. Ale i
tak jakoś mi to do niej nie pasowało.
Więcej zastrzeżeń już nie ma. Muszę jeszcze pochwalić
ogólny zarys wszystkich postaci, ponieważ nie znajdziemy w Szklanym tronie dwóch
takich samych osobowości. Każda z nich jest wręcz unikatowa. Wszystko przez to,
że pisarka zestawiła w nich zupełnie skrajne postawy, które sprawiają, że nie
można ich nie lubić (chodzi mi tutaj o główną trójkę Dorian – Celaena – Chaol).
Od samego początku podbili moje serce.
Dodam jeszcze, że powieść czyta się wręcz „lotem
błyskawicy”. Wszystko za sprawą prostego, ale jakże plastycznego języka za
pomocą którego autorka wręcz maluje kolejne sceny powieści na „płótnach”
naszych wyobraźni (ale poetycko wyszło :P). Po za tym krótkie rozdziały i dość
spora czcionka, także się do tego przyczyniają.
Podsumowując.
Szklany tron to naprawdę dobry debiut i równocześnie ciekawe wprowadzenie
do serii. Wręcz nie mogę się doczekać kolejnych tomów. Polecam każdemu.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Szklany tron:
1. Szklany tron
2. Crown of Midnight
3. ?
4. ?
Strona autorki
Trailer do książki
A tutaj macie jeszcze trailer do drugiego tomu :D
Gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, od razu pomyślałam, że nie przeczytam jej na pewno, aczkolwiek po Twojej recenzji czuję się zaintrygowana i podczas najbliższej wizyty w bibliotece rozejrzę się za nią koniecznie :D
OdpowiedzUsuńMam na nią ogromną ochotę! Mam tylko nadzieję, że moje pozytywne nastawienie nie okaże się znowu zbyt wielkie i że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, kiedy w końcu do niej zasiądę ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj planuję ją zacząć, mam nadzieję, że mi także się spodoba.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo kusząco. Już od dawna mnie ciekawiła.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już na liście do przeczytania, a ta recenzja tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu!
OdpowiedzUsuńRozczarowała mnie ta powieść. Skusiłam się zachęcona pozytywnymi opiniami, a potem wracałam do niej po parę razy aby dokończyć. Od czasu przesłanie Eleny zrobiło się troszkę żwawiej, ale ani bohaterowie ani akcja mnie zbyt mocno nie wciągnęła - kreacja świata była za to godna uwagi.
OdpowiedzUsuńTo już chyba trzecia recenzja tejże książki, jaką mam przyjemność czytać i kolejna pozytywna, tak więc chętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio namnożyło się recenzji tej książki, każda jak na razie pozytywna, więc nie ma siły - po tę książę sięgnę na pewno.
OdpowiedzUsuńDodałam recenzję do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
i życzę dobrej nocy :)
Dziękujemy za zamieszczenie recenzji w księgarni Fantastyczne Światy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam! (bez bicia powiem, że też z powodu okładki, która jest piękna! I to połączenie zabójczyni z przodu i damy z tyłu!) i jestem zauroczona. :)
OdpowiedzUsuń