Tytuł: Czerwone jak krew
Tytuł oryginalny: Punainen kuin veri
Trylogia: Lumikki Anderson #1
Autorka: Salla Simukka
Tłumaczenie: Sebastian Musielak
Wydawnictwo: GW Foksal/YA!
Okładka: miękka + skrzydełka
Liczba stron: 253
Data wydania: 02/04/2014
ISBN: 978-83-280-0903-5
Moja ocena:
①②③④⑤⑥⑦⑧⑨⑩
Baśń o Królewnie Śnieżce zna chyba każde
dziecko i dorosły, trzeba dodać, że w najróżniejszych interpretacjach. Czy to
za sprawą pisemnej formy, którą spisali po raz pierwszy Bracia Grimm w 1812 roku, czy też pod postacią filmu animowanego
spod skrzydeł wytwórni Disneya (1937
rok).
Co jednak
wspólnego ma powyżej wspominana baśń z powieścią fińskiej autorki – Salli Simukki? Oczywiście oprócz jakże
sugestywnego tytułu: Czerwone jak krew,
a takie przecież miały być, rzekomo, usta Śnieżki. Szczerze mówiąc… nie
znalazłam zbyt wielu wspólnych mianowników, ale przecież to i tak nie ma
zbytniego wpływu na odbiór powieści. Ale po kolei…
Lumikki
Andersson jest siedemnastolatką, która uczęszcza do jednego z najlepszych
liceów artystycznych. Dziewczyna raczej stroni od ludzi, a jej maksyma życiowa
mówi: trzymaj się z daleka od wszystkiego, co Cię nie dotyczy. Niestety jak to
zwykle bywa, los lubi płatać figle.
Wszystkie
kłopoty zaczynają się w szkolnej ciemni, w której Lumikki znajduje sporą sumę
pieniędzy, z których ktoś próbował usunąć ślady zaschniętej krwi. Po głowie
dziewczyny od razu zaczyna krążyć masa pytań – skąd? jak? dlaczego? i po co?
Jednak przede wszystkim kto? Kto zostawił banknoty w ciemni. Na to pytanie
najszybciej udaje się odnaleźć odpowiedź. Za wszystkim stoi bowiem trójka
innych uczniów liceum: Elisa, Tukka oraz Kaspar. To oni znaleźli worek z
pieniędzmi i postanowili je wyczyścić. Nie powiedzieli też o tym znalezisku
nikomu.
Ani ta
trójka, ani Lumikki nie spodziewali się jednak, w jak poważną i niebezpieczną
sprawę zostaną wplątani właśnie z powodu tych pieniędzy.
Salla Simukka to fińska autorka. Oprócz tworzenia i
spisywania coraz to nowszych opowieści zajmuje się również tłumaczeniem książek
dla dorosłych oraz pisaniem recenzji dla kilku gazet. Jako pisarka
zadebiutowała w 2002 roku powieścią młodzieżową Kun enkelit katsovat muualle. Międzynarodowy rozgłos przyniosła jej
jednak trylogia o przygodach Lumikki
Andresson, której pierwszym tomem jest właśnie Czerwone jak krew.
Przyznaję
bez bicia, że od pierwszych zapowiedzi, jakoś nie miałam ochoty na tę powieść.
Zwłaszcza że historie kryminalne to raczej nie moja bajka. Co mnie więc
przekonało? Z całą pewnością wszystkie recenzje, które chwaliły (bez
jakiejkolwiek przesady) Simukkę.
Jednak przede wszystkim chodziło o kilkukrotne napomknięcia, jakoby autorka
wykorzystała motyw baśniowy. Szczerze? Ja go w ogóle nie znalazłam w tej
książce, ale to i tak nie pozbawiło mnie przyjemności płynącej z lektury.
Muszę
przyznać, że autorka naprawdę dobrze sobie poradziła. Już od samego początku
raczy nas ciągłymi tajemnicami i krążeniem wokół właściwego tematu. Co prawda
podsuwa nam niby informacje kto, co kiedy i jak, ale to tylko pozory, bo tak
naprawdę do końca nie mamy pojęcia, jaki będzie finał. Simukka ma bowiem tendencję do zaplątywania nawet najprostszych i
najoczywistszych rzeczy. Wszystko to potęguje tylko napięcie i sprawia, że od
książki nie sposób się oderwać. A nawet jeżeli już się uda, można być pewnym,
iż nawet na chwilę nie przestanie się kombinować, co będzie dalej.
Simukka miała naprawdę świetny i dopracowany pomysł. Szkoda tylko,
że nie rozwinęła go ciut bardziej. A tak, chociaż trzyma w napięciu, intryguje
i nie pozwala się oderwać, to i tak, mam wrażenie, dużo bliżej tej historii do
zbioru suchych faktów, niż do fabuły powieści. Akcja również nie ucierpiałaby
na „wydłużeniu” opowieści. Ba! Może i nie byłaby wtedy tak dynamiczna, ale z
pewnością nie straciłaby na zainteresowaniu. Zwłaszcza że czytelnik znacznie
dłużej mógłby się nią cieszyć.
Również
do protagonistki ma kilka „ale”. Lumikki wydawała mi się… hmm… sztuczna i
płaska. Zupełnie nie było w niej życia. Rozumiem, że autorka chciała wybić się
ponad schemat powieści młodzieżowych, tworząc tym samym bohaterkę, jakiej
niedane było nikomu jeszcze poznać, ale chyba troszkę za bardzo się zapędziła.
W moim przypadku ta „inność” strasznie grała na nerwach i to do tego stopnia,
iż miałam ochotę zdzielić w głowę lub mocno potrząsnąć protagonistką, aby ta
wreszcie wykrzesała z siebie jakąś iskierkę życia.
Mimo
mankamentów nie mogę powiedzieć, abym żałowała czasu spędzonego z Czerwone jak krew. Może i nie znalazłam
tu poszukiwanej baśniowości i połączenia z Królewną
Śnieżką, to jednak książka wciągnęła mnie. Zwłaszcza końcówka, kiedy
wszystko zmieniało się ze strony na stronę. Dlatego polecam każdemu. Nie tylko
młodzieży, ale także i dorosłym. Zarówno wielbicielom gatunku, jak i osobom,
które nie często po niego sięgają. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Trzeba
tylko pamiętać, aby nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań.
WYZWANIE: Czytam opasłe tomiska
Czerwone jak krew | Białe jak śnieg | Czarne jak heban
Czytałam i książka bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam, jeśli wpadnie w moje ręce... choć przyznaję, że słyszę o niej po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńCzytałam zaraz po premierze, ale jakoś nie polubiłam za bardzo głównej bohaterki - a przynajmniej na tyle, aby wyczekiwać następnego tomu jej przygód ;) Pojawi się okazja (z biblioteki, wymiany) to przeczytam kolejne części, ale raczej dlatego, że serię zaczęłam niż z przywiązania.
OdpowiedzUsuńZnam i od niedawna mam w planach, chociaż nie na czołowych miejscach :)
OdpowiedzUsuńMam w planach zapoznać się z tą serią. Dużo dobrego o niej słyszałam. Poza tym wydaje mi się, nie wiem czy słusznie, że jest odrobinę inna niż większość książek młodzieżowych, które można spotkać na półkach księgarni.
OdpowiedzUsuńO tak, zgadzam się z Tobą, ja byłam przekonana, że znajdę ten baśniowy klimat, a nie tylko zwykłe nawiązanie do wyglądu dziewczyny, ale tak czy siak, raz dwa się ją pochłania.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta książka podobno słynie z jakiegoś niesamowitego klimatu, a tu widzę, że jednak średnio z tym. Szkoda.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie cięgnię mnie do takich "uwspółcześnionych baśni" czy też innych ksiazek, które taki motyw bajkowy posiadają. Czerwona jak krew już od dawna mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej sporo dobrego, ale jakoś nie mogę się przekonać do kupna... Może znajdę ją w bibliotece, bo ogólnie historii jestem ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńMi się książka bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuń