OFICJALNE RECENZJE DLA LC
Tytuł: Wierni wrogowie
Tytuł oryginalny: Верные враги
Autorka: Olga Gromyko
Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Okładka: miękka
Ilość stron: 650
Data wydania: 12/05/2014
ISBN: 9788361386438
Moja ocena: 5/6
LIBROTEKA.PL
Nie ma
chyba zbyt wielu osób, które nie słyszałyby o Oldze Gromyko i jej twórczości. Pisarka pochodzi z Ukrainy. Z
wykształcenia i zawodu jest biologiem, jednak to pisanie historii
fantastycznych jest tym, co uwielbia robić. Na naszym rodzimym rynku
wydawniczym zadebiutowała w roku 2007, kiedy to Fabryka Słów przetłumaczyła pierwszy tom serii o przygodach Wolhy Rednej. W tym roku wydawnictwo
znane, jako Papierowy Księżyc,
postanowiło zadowolić polskich fanów autorki i wydało Wiernych wrogów. Jest to powieść osadzona w tym samym uniwersum, co
wcześniej wspominana seria.
Beloria,
wiele lat przed narodzinami W.Rednej, zamieszkiwało ją wiele istot
nadprzyrodzonych, między innymi elfy, driady, krasnoludy, trolle, wilkołaki,
wampiry, smoki i wiele innych. Jedne są bardziej, inne mniej tolerowane przez
ludzi, jednak wszystkim w miarę udaje się osiągnąć w tej sprawie konsensus.
Niestety do czasu… Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy coraz więcej demonicznych
stworzeń zaczyna grasować w miejscach, gdzie nie powinno ich być.
W takim
wypadku nawet Szelena, nie do końca rozumiejąca swoje postępowanie, postanawia
pomóc swojemu wrogowi, przez co wplątuje się w dość niefortunny splot wydarzeń.
Jak skończy się jej czasowy rozejm z Weresem i jego uczniem? Co się jeszcze
wydarzy, kiedy do ich trójki dołączy smok?
Z
niecierpliwością czekałam na moment wolnego czasu, aby móc oddać się lekturze Wiernych wrogów. Przyznaję, że
podchodziłam do tego ze sporym entuzjazmem i dość wysokimi oczekiwaniami. Nie
miałam obaw, że mogę się zawieść. Nie w przypadku Olgi Gromyko. Szkoda tylko, że w ostatecznym rozrachunku nie do
końca okazało się to, na co liczyłam. Moje upragnione „zachwyty” niestety
zostały dość mocno poprzetykane nudą, monotonnością, lekką irytacją oraz
uczuciem „rozwleczenia”. Mam wrażenie, że fabuła mogłoby rozegrać się na ciut
mniejszej ilości stron, a i tak nic by na tym nie straciła. Powiem więcej,
sporo by raczej zyskała. Mimo to, muszę z czystym sercem powiedzieć, że fabule
nie można zarzucić nic więcej oprócz wspominanego zbytniego rozciągnięcia.
Została naprawdę dobrze dopracowana, zwłaszcza kiedy mowa o tym, kto i z jakich
pobudek doprowadził Belorię i sąsiadujące krainy, do takiego stanu, jaki
poznajemy w książce. Gromyko trzyma
nas w niepewności do samego końca, aby w finale wbić niezłego ćwieka.
Rozwiązanie, o jakie pokusiła się pisarka, naprawdę mnie zaskoczyło szkoda
tylko, że powód okazał się w ogólnym rozrachunku dość banalny.
Jeżeli
chodzi o główną bohaterkę, to Szelena w dużej mierze przypomina Wolhę… albo
odwrotnie, kij je tam wie. Ważniejszy jest fakt, iż obie te bohaterki są na
wyraz pyskate i uszczypliwe. Często w czasie jakiegokolwiek zagrożenia —
najpierw działają, a dopiero potem myślą, co jest najczęstszym powodem tego, że
z małym tarapatów wpadają w jeszcze większe. Obie poszłyby w ogień dla
ratowania przyjaciół, no i oczywiście, żadna z nich nie zostawi nikogo w
potrzebie: nawet jeżeli jest to największy wróg z chwilowym zawieszeniem broni.
Jednak
to, co w tej powieści, jak i w całej twórczości Olgi Gromyko, jest najważniejsze to sarkastyczny humor. Z jego
powodu można być pewnym, że wyleje się wręcz wodospady łez i nabawi solidnego
bólu brzucha. Tutaj po prostu nie da się mieć zwykłego uśmiechu na twarzy. Ba!
Nawet „szeroki banan” nieschodzący z twarzy, to jeszcze jest nie to. W
przypadku teksów serwowanych nam przez pisarkę, czy to w dialogach, czy też
zwykłych opisach sytuacji, chichotanie, a możne nawet wręcz rechotanie jest jak
najbardziej wskazane.
Wierni wrogowie to nie tylko nie lada gratka dla fanów
autorki, ale także znakomity początek znajomości z autorką – dla tych, którzy
nie mieli jeszcze ku temu okazji. To powieść z gatunku tych przyciągających do
siebie niesamowitą okładką i intrygującym blurbem. No i oczywiście
rozkochujących czytelników w twórczości autorki dzięki wciągającej treści.
Warto samemu się o tym przekonać. Polecam!
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Apokalipsa zombie
Elfie oblicza
Smokologia
Ja wciąż zwlekam ze zaznajomieniem się z tą autorką - jakoś niespecjalnie mnie ostatnio pociąga fantastyka, a już zwłaszcza wschodnia. Ale ukraińska autorka jest teraz na topie, więc może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę jakiś czas temu i byłam nią zachwycona. Dla mnie była idealna i nic bym nie zmieniła ;) Na dniach skończyłam "Rok szczura. Widzącą" i tutaj mam już pewne zastrzeżenia, przede wszystkim do głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńJa na swój egzemplarz "Roku szczura" chwilowo czekam :D Nie ma to jak "obudzić się" praktycznie miesiąc po premierze, że książka jest już w księgarniach :P
UsuńWolhy jeszcze nie czytałam, ale gdyby Wierni wrogowie mieli do niej zachęcać, to w moim przypadku by się im to nie udało. Powieść jest, jak mówisz, rozwlekła i monotonna. A szkoda, bo mogło z tego wyjść coś naprawdę fajnego.
OdpowiedzUsuńPewnie ja również, gdyby nie to, że pierwszy tom przygód Wolhy już za mną, nie skusiłabym się na tę serię po lekturze tej powieści.
UsuńTwórczość Gromyko bardzo chcę poznać, a skoro piszesz, że od tej książki można zacząć, to już się nie wzbraniam :)
OdpowiedzUsuńMam straszną chęć na poznanie twórczości autorki :)
OdpowiedzUsuńa ja nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńale z chęcią zapoznam się z jej powieściami :)
Zachęcam :) Zwłaszcza jeżeli lubisz typowe powieści fantastyczne :)
UsuńOooo chętnie bym przeczytała! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pisarkę, ale twierdzę, że to jedna z jej najsłabszych książek.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam :) Autorka naprawdę świetnie pisze, ale ta książka nie do końca wyszła jej tak jak powinna.
UsuńTo lepiej zacząć od "Wiernych wrogów" (to tak jakby prequel?) czy od przygód Wolhy Rednej? Jak polecasz? :D
OdpowiedzUsuńW sumie to bez znaczenia od czego się zacznie przygodę z Gromyko. Oprócz świata w jakich rozgrywają się historie, nic więcej ich nie łączy. Jednak gdybym miała doradzać, to abyś się nie rozczarowała to proponowałabym zacząć jednak od książek o W.Rednej :)
UsuńWobec recenzji czasami oczekiwania są niemniejsze niz wobec książek.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta ich nie spełniła. Strasznie płytko i powierzchownie podeszłaś do zagadnienia - miałaś oczekiwania "zbudowane" zapewne przez książko o W.Rednej a jedyne podobieństwo to dość ironiczne podejście do opowieści - pół żartem, pół serio.
Bohaterki łączy chyba tylko cięty język. Szelena jest od Wolhy starsza o dziesiątki lat - nie tylko samymi cyferkami, ale przede wszystkim doświadczeniem. Porównywanie ich do siebie mija się z celem i szkoda, że doszukiwałaś się tych podobieństw zamiast rozpatrywać obie powieści jako jednak coś odrębnego. Tam, gdzie Wolha pyskuje, bo ma jakąś głupia babską potrzebę, tam Szelena zwyczajnie broni siebie, jest cyniczna i defensywna - bo doświadczenie nauczyło ją, że tak powinna działać. Sama postać jest jaka jest do samego końca, za co u mnie ma duży plus. Zresztą - dużo by opowiadać, jeśli tego nie dostrzegłaś - szkoda.
Ta opowieść o Belorii ma w sobie jakoś więcej dojrzałości(o podtekstach nie wspomnę) niż cykl o W.Rednej, jednocześnie serwując dość dużą dawkę poczucia humoru tam, gdzie zaczyna robić się zbyt poważnie.