Seria: Siedem królestwAutor: Cinda Williams ChimaWydawnictwo: Galeria książkiIlość stron: 560Rok wydania: 2011
Cinda Williams Chima swoją przygodę z pisaniem
rozpoczęła w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Zaczęła od pisania opowiadań i
poezji, aby w gimnazjum przejść już do pisania powieści. Na swoim koncie ma
dwie serie, „Siedem Królestw” jest jedną z nich, a rozpoczyna ją właśnie „Król
demon”.
Han Alister od chwili swoich narodzin ma na
nadgarstkach srebrne bransolety całkowicie pokryte runami, które wydają się być
magiczne, ponieważ rosną razem z nim i w żaden sposób nie można ich zdjąć. To
właśnie one stały się jego znakiem rozpoznawczym kiedy Han stał na czele gangu
Łachmaniarzy, a także zapoczątkowały jego przezwisko – Bransoleciarz. Jednak
naszego bohatera poznajemy już po zerwaniu ze złodziejskim życiem, w tej chwili
jedynym celem chłopaka jest utrzymanie i zapewnieni wyżywienia jego matce i
młodszej siostrzyczce.
Ma on niesamowity talent… do pakowania się w ciągłe
tarapaty. Tym razem także nie było inaczej, z tą różnicą, że Han nawet nie
podejrzewał jak jego decyzja może być brzemienna w skutki. Podczas jednego ze
swych polowań w górach, Han razem z Tancerzem natykają się na trzech młodych
magów. W wyniku tego spotkania chłopak zmusza Micaha Bayara do porzucenia
drogocennego i potężnego amuletu, który później, w wyniku impulsu, Bransoleciarz
zabiera ze sobą. Okazuje się, że amulet należał kiedyś do jednego z
najpotężniejszych czarnoksiężników, którego zwano Królem demonem, to właśnie on
o mało nie zniszczył świata ponad tysiąc lat temu. Właśnie z jego powodu nad
Hanem zawiśnie straszne niebezpieczeństwo, ponieważ ród Bayarów nie cofnie się przed
niczym aby odzyskać potężny artefakt.
Równolegle poznajemy historię księżniczki Raisy ana’Marianny,
która powróciła na dwór królewski z kolonii Demonai z której pochodzi jej
ojciec, aby przygotować się na szesnaste święto swojego imienia. Zostanie wtedy
uznana za prawowita następczynię tronu oraz uzyska możliwość wyjścia za mąż. Do
tej drugiej opcji księżniczka w ogóle się nie pali, ma nadzieję, że jeszcze
długi czas będzie mogła cieszyć się swoboda i wolnością. Jednak okazuje się, że
jej matka, królowa Marianna, ma zupełnie inne plany wobec Raisy. Niestety wiążą
się one z zerwaniem prastarych praw rządzących Siedmioma Królestwami. Księżniczka
musi ratować się bardzo szybko podjąć decyzję, aby w Fells nie doszło do wojny
domowej z tego powodu.
Drogi tej dwójki przetną się w nieoczekiwanych
okolicznościach. Sprawia tym, że ich światy, tak od siebie odrębne zadrżą w
posadach.
Jak już wyżej wspomniałam historie głównych
bohaterów rozgrywają się równolegle, dlatego też rozdziały następują na
przemiennie. Jednak przejścia pomiędzy nimi są bardzo płynne i zachowują ciągłość,
więc czytelnik nie gubi się w danej historii. Na duży plus zasługuje także
pomysłowość autorki, która cały świat będący tłem dla fabuły oraz jego prawa,
stworzyła z niczego i to w taki sposób, że raczej nie przypomina on żadnego ze
światów o których mogliśmy czytać do tej pory w powieściach fantasy.
Co do samych bohaterów, to według mnie nie można się
tutaj do niczego przyczepić. Autorka z dużą starannością zadbała o to aby były
realne oraz wiarygodne, a ich charaktery swoiście się uzupełniały. Jeżeli
miałabym wskazać swoje sympatie i antypatie, do tych pierwszych zalicza się na
pewno postać Hana Alistera. Chłopak miał naprawdę ciężkie życie i często aby przeżyć
musiał się uciekać do gangsterki, ale potrafił z tego zrezygnować w obawie o
życie swojej rodziny. Han jest inteligentny, sprytny i bardzo przebiegły. Życie
w Łachmantargu nauczyło go jak przetrwać nawet w najtrudniejszych sytuacjach.
Natomiast do antypatii mogę zaliczyć postać Raisy, która przez znaczną część
powieści po prostu grała mi na nerwach. Szczególnie gdy chodziło o Micaha
Bayara, nigdy nie mogła się zdecydować jak ma się wobec niego zachowywać, a
nawet jak coś postanowiła to na jego widok jej decyzja ulegała zmianie o 180
stopni. Jak dla mnie księżniczka jest po prostu głupiutka pannica, której tylko
amory i pocałunki w głowie. Chociaż trzeba przyznać, że miała swoje momenty i
to właśnie ich trzymam się kurczowo mając nadzieję, że Raisa zmieni się na
lepsze w kolejnych tomach serii.
Podsumowując. Książka pomimo swojej schematyczności
( biedny chłopak okazuje się być kimś niezwykłym i to od niego, w znacznej
mierze, zależy los Siedmiu Królestw) jest wciągająca i intrygująca. Mamy tu do
czynienia z wartka akcją, której nie przerywają żadne przydługie i nudne opisy.
Ciągle coś się dzieje i dlatego często siedziałam jak na szpilkach i nie mogłam
się doczekać aby poznać rozwiązania niektórych sytuacji. Jeżeli chodzi o fabułę
to jest ona bardzo dobrze skomponowana i prowadzona, pomimo swojej prostoty i
przewidywalności wywołuje dreszczyk emocji u czytającego. Natomiast język
powieści jest bardzo żywy i swobodny, więc książkę czyta się bardzo szybko.
„Król demon” jest dobrą lekturą na długie zimowe
wieczory dla czytelników w każdym wieku. Polecam.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa Galeria książki
Nie słyszałam o tej książce, aczkolwiek z recenzji wynika, że ciekawa. Chętnie przeczytam, gdy będę mieć okazję.
OdpowiedzUsuńOch, och, och./ Tak wielka mam ochotę na tę książkę. I okładkę ona ma taką fajniutką. Inną niż wszystkie. Zbliżają się świta więc kasy coraz mniej, ale może ktoś pomyśli o mnie i mnie nia obdaruje.
OdpowiedzUsuń