Autor: Nora MElling
Wydawnictwo: MAK
Verlag
Ilość stron: 352
Rok wydania: 2011
Nora Malling jest niemiecką autorką na stałe
mieszkającą w Berlinie. „Kwiat mroku. Zatraceni” są jej debiutancką powieścią,
a także pierwszym tomem serii „Kwiat mroku”.
Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Luisa,
która niedawno straciła młodszego brata. Fabian był chory na raka i nie pomogły
mu nawet operacje. Po tej tragedii rodzice dziewczyny szybko wyprowadzili się z
Hamburga i przeprowadzili do Berlina. Przestali także zwracać jakąkolwiek uwagę
na swoją córkę.
Dziewczynę poznajemy w momencie gdy chce popełnić
samobójstwo skacząc z zabytkowej wieży usytuowanej w lesie. Jednak przed
ostatecznym krokiem powstrzymuje ją tajemniczy chłopak o hipnotyzująco szarych
oczach. Wymusza on na Luisie obietnicę, że nigdy więcej nie targnie się na
swoje życie. Nasza bohaterka początkowo ma opory przed taka przysięgą, ale w
końcu ulega, ponieważ zdaje sobie sprawę, iż chłopak staje się nagle w jej
życiu kimś bardzo ważnym.
Tajemniczym chłopakiem jest Thursen. Wraz z grupą
przyjaciół mieszka w lesie. Są to bowiem zmiennokształtni, którzy potrafią
przybierać postać wilków. Jednak każda ich transformacja okupiona jest
najwyższą ceną jaką mogą zapłacić – ich człowieczeństwem. Dlatego chłopak wie,
że powinien trzymać się od Luisy z daleka, ale tego nie potrafi. Ona także
stała się dla niego kimś bardzo ważnym.
Jak zakończy się ta historia? Czy miłość obojga
uchroni Thursena przed całkowita przemianą w wilka? Tego wam nie zdradzę,
musicie przekonać się sami gdy zapoznacie się z tą historią.
Powieści nie można określić mianem typowej historii
z wilkołakami w tle, ponieważ ich przemiana nie jest uzależniona od posiadania
genu wilkołactwa, czy tez pogryzienia przez inne zwierzę z tego gatunku.
Autorka bardziej skupia się na emocjach targających bohaterami i na sposobach
radzenia sobie z najtrudniejszymi sytuacjami w życiu młodego człowieka. Cała
grupa Thursena zdecydowała się na przemianę w wilka, ponieważ pragnęli
zapomnieć o tym co popychało ich do ostatecznego kroku, którym jest odebranie
sobie życia. Trochę żałuję, że autorka nie opisała dokładniej jak taka
przemiana jest w ogóle możliwa i jak w ogóle do tego doszło, że dzieciaki na
skraju załamania dostały szansę zapomnienia za cenę przemiany wilka. Uważam, że
wyjaśnienie tych wątków byłoby bardzo interesujące i podniosłoby wartość
merytoryczną książki.
Zaczynając czytać książkę, pierwsze co nam się
rzuca w oczy to narracja pierwszoosobową prowadzona przez Luisę. Wydaje mi się,
że w tej powieści jest ona jak najbardziej na miejscu, ponieważ to właśnie na
uczuciach tej bohaterki. Jednak pomimo tak dobrego prowadzenia narracji, to w
paru momentach brakowało mi jednak opisu tego co czuje inny z bohaterów. Całość
jest spójna i klarowna, a do tego napisana w prostym języku bez żadnych
górnolotnych wyrażeń i patetycznego tonu na temat życia.
Co do akcji to toczy się ona swoim spokojnym i
miarowym tempem, a i tak może porwać czytelnika od pierwszej strony. Natomiast
fabuła to nieskomplikowana i przejrzysta opowieści o tym co w ludzkim życiu
bywa najważniejsze, a także o tym, że miłość umie przezwyciężyć wszystkie
przeszkody. Może dlatego właśnie „Kwiat mroku. Zatraceni” trudno jednoznacznie
określić romansem paranormalnym, ale nie rozwinę tej myśli bardziej, bo
niechcący mogłabym podsunąć zakończenie książki. Dlatego pozostawiam temat do
samodzielnego przemyślenia dla wszystkich czytelników. Szczerze polecam.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa MAK Verlag
Czuję się zdecydowanie zachęcona... Może w najbliższej przyszłości sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTa książka zdecydowanie trafia na moją priorytetową listę! ;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, bo muszę się sama przekonać co do tej książki - opis i okładka - okropność. No ale ale... kto wie ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z tych rzeczy, które powstały na zmierzchowej fali ;)) Ja tam jednak lubię się rozerwać prostą książką, może być fajna :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :) W sumie jakoś lubię książki Mak Verlag więc czemu nie :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak spasuję (dużo romansu), ale wilkołacze wątki kojarzą się z "Drżeniem", które pokochałam...
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać:) Twoja recenzja zdecydowanie mnie do tego zachęciła:)
OdpowiedzUsuń