Tytuł: Merlin. Siedem pieśniTytuł oryginalny: Merlin. The Seven songsSeria: Merlin #2Autor: T. A. BarronTłumacz: Patryk GołębiowskiWydawnictwo: G+JIlość stron: 432Rok wydania: 2012ISBN: 978-83-7778-155-5Moja ocena: 3,5/6
Ciężka
lekcja życia
Thomas
Archibald Barron od małego marzył o karierze pisarskiej zwłaszcza, że
wychowywał się w przepięknej scenerii Gór Skalistych, których krajobraz był
doskonałym tłem dla fantastycznych historii. Niestety na początku miał niemałe
problemy ze znalezieniem wydawcy dla swoich utworów. Dlatego poświęcił się
nauce. Studiował na Uniwersytecie Princton na wydziale historii. Ukończył także
Harvard na wydziale ekonomii i prawa. Całkowicie pisarstwu poświęcił się w 1990
roku kiedy to wrócił do Colorado. Od tamtego czasu napisał naprawdę wiele
powieści. Niektóre z nich przeznaczone są dla dzieci, dla młodzieży lub są to
po prostu książki przyrodnicze. Merlin.
Siedem pieśni jest drugim tomem z serii Merlin.
Merlin przywrócił spokój i nadzieję na Fincayrze.
Jednak zło nie śpi i tylko czeka aby ponownie zaatakować. Dlatego jej
mieszkańcy starają się jak najlepiej przygotować do obrony, dlatego rozpoczynają
od przywrócenia życia w spustoszonych krainach. Zadanie to przypada w udziale
Merlinowi, który jako jedyny potrafi poruszyć magię zaklętą w Harfie Kwitnienia
– jednego ze skarbów Fincayry; ponieważ posiada serce czarodzieja. Jednak
Merlin szybko porzuca powierzone mu zadania i to z powodu swoich poniekąd samolubnych
pragnień. Chce bowiem sprowadzić na magiczną wyspę swoją matkę, za którą bardzo
tęskni. Nie spodziewa się jednak, że tym sposobem sprowadzi na nią straszny
los, bowiem kobieta zatruje się kwiatem, który został przeznaczony do
zgładzenia jej syna. Teraz chłopak musi wyruszyć w niebezpieczną podróż aby
odnaleźć i zrozumieć duszę siedmiu magicznych pieśni. Dzięki temu będzie mógł
się udać do Zaświatów aby zdobyć eliksir dla swojej matki. Razem z nim w drogę
wyrusza jego wierna przyjaciółka Rhia, a także przygnębiający Bambulo, który za
wszelką cenę chce stać się błaznem. Jakie przygody na nich czekają? Czy uda mu
się uratować matkę?
Po książkę sięgnęłam przede wszystkim ze względu na
postać Merlina. Jest to chyba jedna z najbardziej znanych postaci żyjących w
legendach różnych krajów. Może właśnie też z tego powodu oczekiwała po książce
czegoś znacznie lepszego niż otrzymałam.
Sam pomysł na fabułę, która miałaby przedstawić młodość
i to jak szkolił się na największego z pośród czarodziei jest naprawdę świetny.
Szkoda tylko, że jego wykonanie już nie. Zawiodłam się zwłaszcza gdy autor
przeszedł do opisywania jak Merlin zdobył i zrozumiał wszystkie Siedem Pieśni.
Prawdę mówiąc liczyłam na to, że będą to wątki dużo bardziej spektakularne, a
co za tym idzie także i rozbudowane. Natomiast T. A. Barron poszedł po najmniejszej linii oporu i zawarł to
wszystko w finale poszczególnych rozdziałów, które noszą nazwy zdobywanych
umiejętności. Wydaje się to tym bardziej nienaturalne, że za każdym razem
naszemu młodemu bohaterowi, ktoś po prostu podsuwał podpowiedzi. Rozumiem, że
jest to książka której grupą docelową jeżeli chodzi o czytelników jest
młodzież, ale przecież każdy rozpozna odpowiedź podsuniętą na tacy, skoro
napisane jest to w dość nieudolny sposób.
Również tempo akcji nie nastraja zbyt
optymistycznie do powieści. Od samego początku jest bardzo spokojne i
stonowane. Przez co wytworzył się bardzo melancholijny klimat, który utrzymuje
się przez cały czas trwania fabuły. Co prawda autor parę razy chciał nadać jej trochę
dynamiki lecz, jak dla mnie, skończyło się jedynie na chęciach. Wszystko to
spowodowane właśnie powyżej wspomnianym
klimatem, który wręcz wylewa się z kart powieści.
Jednak najbardziej zawiodły mnie postacie i sposób
w jaki zostały one wykreowane. Wszystkie są raczej płaskie i potrafiące wyrażać
tylko smutek. Każde inne uczucie czy stan ducha w ich wykonaniu wygląda po
prostu nijako. Tak jakby autor zapomniał tchnąć w nich życie i chociaż trochę
charakteru. Na szczęście Merlin, gdzieś tak od połowy książki, zaczyna lepiej
rokować. Możemy bowiem oglądać jego duchową przemianę (jeżeli odrzucimy
oczywiście wszystkie mankamenty fabuły). Chłopak dorasta na naszych oczach i
zaczynają wytwarzać się w nim nie
tylko magiczne moce, ale także zalążki charakteru, który mam nadzieje, że
będzie ewoluował w dalszych tomach.
Podsumowując.
Merlin. Siedem pieśni to raczej dość kiepska książka, ale nie potrafię jej
definitywnie skreślić i powiedzieć: Nie
polecam! Nie czytajcie! Zresztą to się tyczy całej tej serii. Ja po prostu
uwielbiam postać Merlina (tak samo jak Króla Artura) i choćby tylko z tego
powodu sięgnę po następne części, które mam cichą nadzieję, iż okażą się
lepsze. Natomiast to czy sięgnąć po tę książkę i cykl, zostawiam już do waszego
osobistego uznania.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa G+J Gruner+Jahr Polska
Merlin:1. Merlin. Nieznane lata2. Merlin. Siedem pieśni <----3. Merlin. Szalejący ogień4. The mirror of Merlin5. The wings of Merlin
Strona autora
Książkę można kupić w dobrej cenie:
Jednym słowem, przeczytać można ale wydać pieniądze i kupić to już niekoniecznie:)A czytałaś cykl ksiązek Lawheada? Też w podobnych klimatach, a bardzo wciagające:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka tak słabo wypada, cóż... na kiepskie powieści nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja, jednakże po książkę nie sięgnę
OdpowiedzUsuńw sumie i tak nawet pierwszej części nie czytałam
pozdrawiam
Czytałam pierwszą część i chyba na niej się zatrzymam.
OdpowiedzUsuńA po wstępie miałam nadzieję, że dalej pochwały będą- też lubię Merlina, ale raczej nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńMusiałabym zacząć od tomu I i jeśli będzie w bibliotece wypożyczę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, taka jakoś niespecjalnie dobra :)
OdpowiedzUsuńRecenzja interesująca, ale książkę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJakoś nie za bardzo mnie do niej ciągnie.
Pozdrawiam!
Troche mi to przypomina "Gre o Tron", ale Twoja recenzja zacheca do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też uwielbiam Merlina! Ale nadal zastanawiam się nad tą serią... :>
OdpowiedzUsuńKocham Merlina i oglądam zawsze wszystkie filmy i seriale w których występuje jego osoba :) Co do książki... mimo że opisałaś zarówno plusy jak i minusy, to jednak przebija wrażenie, że nie byłaś nią konkretnie zachwycona więc raczej daruję ją sobie, bo po co tracić czas na książki średnie skoro można przeczytać coś świetnego? ;)
OdpowiedzUsuńTo ja chyba podziękuję.
OdpowiedzUsuń