Tytuł: Miłość alchemika
Tytuł oryginalny: The Alchemy of forever
Seria/trylogia: Wcieleni #1
Autor: Avery Williams
Tłumacz: Przemysław Białek
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 224
Data premiery: 24.02.2013
ISBN: 978-83-24145-27-0
Moja ocena: 2/6
Kupicie w:
-> PK FONT
-> LIBROTEKA
Często słyszymy o miłości po grób. Nawet przysięga
małżeństwa zawiera w sobie wers „… i ślubuję Ci miłość… oraz, że Cię nie
opuszczę aż do śmierci.” A co jeżeli to życie z kilkunastu lat zmienia się w kilkadziesiąt,
a potem w kilkaset? Co jeżeli uczucie powoli zamienia się w nienawiść podsycaną
ciągłym strachem przed osobą, która kiedyś była całym naszym światem? Jakie
wtedy staje się życie? Tego możecie (albo i nie) dowiedzieć się z książki Miłość alchemika.
Avery
Williams to tak naprawdę Jessea Perry.
Całe swoje dzieciństwo i większość młodzieńczego życia, spędziła na walizkach,
ponieważ jej ojciec był radiowym didżejem więc często musieli się
przeprowadzać. Jak sama twierdzi, swoje miejsce na ziemi znalazła dopiero u
boku męża, z którym po dziś dzień mieszka w Oakland. Jako pisarka zadebiutowała
w zeszłym roku, właśnie wyżej wspominaną powieścią. Początkowo miała być to
jedno tomowa historia, jednak rozgłos i popularność jaką historia Seraphiny uzyskała
wśród młodzieży, skłoniła autorkę do rozbudowania jej w kilkutomową serię,
której nadała następnie tytuł Wcieleni.
Seraphina Ames miała jedynie 14 lat, kiedy jej życie
nie tylko legło w gruzach, ale także zrobiło zwrot o 360 stopni. Wszystko z
powodu fascynacji pewny młodzieńcem, mianowicie Cyrusem – synem alchemika. To z
nim dziewczyna wymknęła się z balu, aby zobaczyć kilka sztuczek magicznych.
Niestety nie spodziewała się konsekwencji, które ten wybryk za sobą pociągnął.
I nie chodzi tu wcale o utratę honoru w mniemaniu innych szlacheckich rodów.
Dziewczyna straciła, a właściwie to powinna stracić życie, właśnie wtedy, w
1349 roku. Jednak chłopka nie dopuszcza do tego, podając jej tajemniczy eliksir
zrywający połączenie duszy z ciałem, przez co zyskuje ona możliwość wzięcia w
posiadanie powłoki cielesnej innego człowieka.
Obecnie Sera liczy sobie ponad sześćset lat i należy
do klanu Wcielonych, którym przewodzi nie kto inny, jak Cyrus. Dziewczyna,
która przez pierwszych kilkadziesiąt lat darzyła swojego wybawiciela gorącym
uczuciem, teraz obmyśla plan jak wyrwać się spod jego zaborczej kurateli i
odnaleźć ukojenie w własnej śmierci. Sera ma bowiem ogromne wyrzuty sumienia,
że przez te wszystkie lata, aby żyć, musiała odbierać życie innym. Gdy zaczyna
wcielać swoje postanowienia w życie, nie wszystko idzie tak jak powinno.
Bowiem, dziewczyna zamiast umrzeć tak jak planowała, przez przypadek przejmuje
ciało dziewczyny, która powinna zginąć w wypadku samochodowym. Co teraz zrobi
Seraphina? Jaki finał będzie miał ten galimatias?
Do sięgnięcia po książkę skłonił mnie ciekawy opis,
który sugerował zupełnie nowatorskie podejście do tematu nieśmiertelnych istot.
Szkoda tylko, że na sugestiach się skończyło. Chociaż nie… Sam pomysł jest
naprawdę ciekawy i niewiele jest książek, w których postacie zyskują
nieśmiertelność za pomocą alchemii. Mi na myśl przychodzi tylko jedna, a i tak
o sugerowaniu się tą książką nie ma mowy, ponieważ jej autorem jest nasz rodak.
Dlatego tym bardziej, że autorka nie wykorzystała potencjału jaki za tym idzie,
bo Miłość alchemika mogła się okazać
naprawdę świetną powieścią.
Książkę można spokojnie podzielić na trzy części.
Do pierwszej należy intrygujący prolog, który nie tylkoprzykuwa, ale i pobudza
ciekawość, oraz kilka pierwszych rozdziałów. Wszystko to razem wzięte zachęca
do czytania, stale podsycając nasze zainteresowanie zawoalowanymi niedopowiedzeniami.
Druga część to wszystkie opisane wydarzenia już po zmianie ciała przez Serę,
czyli po prostu zbyt rozwlekły i nużący środek. Cały czas odnosiłam wrażenie
jakby Avery Williams nie do końca
wiedziała jak to wszystko ze sobą
połączyć i w jaki sposób wypełnić wszystko pomiędzy początkiem, a zakończeniem
powieści. Dla mnie ta część nie wnosi zupełnie niczego do fabuły i akcji, ba, o
tej drugiej to po prostu możemy sobie pomarzyć. Wszystko stoi w miejscu, więc
mimo, że nie są to wydarzenia zbyt wielkie jeżeli chodzi o ich objętość, to i
tak ciężko mi się je czytało. Jedyne co zmuszało do dalszego brnięcia przez
gąszcz literek, był fakt, że po prostu nie znoszę przerywać książki, gdy udało
mi się przebrnąć przez przynajmniej połowę jej stron. Co się tyczy trzeciego
etapu przygody z Miłością alchemika,
to nie trudno się domyślić, że jest nią samo zakończenie, które chociaż trochę
ratuje moją ogólną ocenę. Daje także cień nadziei na ciekawszą fabułę kolejnej
części.
Podsumowując.
Miłość alchemika to nijaka powieść, która skrywa naprawdę ciekawy, ale
niewykorzystany potencjał. Dlatego powiem tylko… że sięgacie po nią na własną
odpowiedzialność. :P
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Książkę otrzymałam od wydawnictwa
Wcieleni:
1. Miłość alchemika
2. The Impossibility of tomorrow
Strona serii
Trailer do książki
A ja myślałam, że jest ona ciekawsza.
OdpowiedzUsuńJa również :/
UsuńOjoj, coraz bardziej jestem zasmucona tymi negatywnymi opiniami o "Miłości alchemika". Opis i okładka mnie oczarowały, ale jeśli jest tak, jak wszyscy piszecie, to chyba po raz 1 w życiu pieniądze poszły w błoto. :(
OdpowiedzUsuńJa również sugerowałam się opisem i byłam strasznie ciekawa tej powieści. Niestety środek nie dorównał opisowi :P Co do okładki, to jakoś tak nie bardzo mi się podoba :D
UsuńJak na razie nie zamierzam jej czytać, mam dużo lepsze książki na półce:)
OdpowiedzUsuńa zapowiadało się się tak ciekawie :(, Twoja recenzja raczej nie skłania do sięgnięcia po tę pozycję
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba;D Ale faktycznie fabuła ma potencjał, ale jak twierdzisz, niewykorzystany, więc na razie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńod pierwszych zapowiedzi miałam wielką ochotę na tę pozycję. od tego czasu przeczytałam jednak kilka jej recenzji (wszystkie niestety negatywne). muszę jednak powiedzieć, że wciąż czuję ciekawość. taka piękna okładka i ciekawa fabuła - a nuż mi się spodoba? zrobię chyba tak, jak proponujesz - przeczytam na własną odpowiedzialność:)
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na tę książkę, ale w głębi duszy czułam, że będzie to raczej przeciętna pozycja. ;)
OdpowiedzUsuńMoze gdy nadarzy się okazja :)
OdpowiedzUsuńJuż kolejna niepochlebna recenzja tej powieści, jaką czytam, a i tak coś mnie w niej intryguje. :)
OdpowiedzUsuńMoże wypożyczę jak będzie w bibliotece, ale twoja recenzja mnie trochę przegoniła od tej książki.
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam że trylogia nosi tytuł Wcieleni. Gdzieś mi to umknęło. Czytałam "Miłość alchemika" i w moim przypadku całkiem miło wspominam to spotkanie. Pomysł jak najbardziej ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uhuhu! A ja miałam taki czas akurat, że książka mi się spodobała ;) Wybitna nie jest, ale fajna - chociaż nie do końca dopracowana i za cienka!
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, wiązałam z tą pozycją wielkie nadzieje, ale w takiej sytuacji, to już jasne, że jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSądziłam, że książka jest jednak nieco lepsza... no cóż :/
OdpowiedzUsuńps. recenzja dodana do wyzwania
Po Twojej recenzji mój entuzjazm, co do tej ksiązki ostygł
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to to była taka lekka, niewymagająca powieść.
OdpowiedzUsuńWydaje się intrygująca, ale rzadko kiedy jestem zachwycona jakimś paranormal romance :D
OdpowiedzUsuńTo już kolejna negatywna recenzja tej pozycji jaką mam okazję czytać :)
OdpowiedzUsuńJuż nie pierwszy raz spotykam się z tak niską oceną tej książki, dlatego ją sobie daruje :)
OdpowiedzUsuńZ początku planowałam przeczytać, ale czytam kolejną recenzje nie zachęcającą mnie do lektury. Teraz wnioskuje, że gdyby akcja osadzona była w XIV wieku to mogłoby być ciekawiej, ale może myślę tak tylko dlatego, że uwielbiam średniowieczne klimaty? Nie wiem co mam zrobić z "Miłością alchemika"...
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-carrie.blogspot.com/
Powinnaś ją przeczytać. Mnie na przykłąd się podobała. Z niektórymi rzeczami się zgadzam, ale dobrze czytało mi się tę książkę. Po prostu trzeba wyrobić sobie najpierw swoją własną opinię, a nie kierować się cudzymi ;)
UsuńMiałam wielką chęć na tę książkę, jednak czytając recenzję, trochę się rozczarowałam. Książki ambera nigdy nie są jakieś specjalnie powalające, ale z tą pozycją wiązałam nadzieję. :) A książek z niewykorzystanym potencjałem było już chyba milion.
OdpowiedzUsuńOjojoj, czyli podziękuję ;P
OdpowiedzUsuńAż usunęłam tę książkę z półki chcę przeczytać. Nie mam czasu na takie głupie książki.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Wydawało się nawet intrygująco, mimo kiepskiej okładki, ale to kolejna negatywna recenzja. Wniosek prosty, mam lepsze książki do czytania :)
OdpowiedzUsuń