EFANTASTYKA
Tytuł: Opiekunka grobów
Tytuł oryginalny: Graveminder
Autorka: Melissa Marr
Tłumacz: Monika Orłowska
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 316
Data wydania: 11/06/2013
ISBN: 9788376742243
Moja ocena: 3/6
Kupicie w: libroteka.pl
Melissa Marr
to znana amerykańska pisarka tworząca powieści młodzieżowe zaliczane do
romansów paranormalnych oraz urban fantasy. Z zawodu jest nauczycielką języka
angielskiego. Zadebiutowała w 2007 roku, kiedy wydano jej powieść Królowa lata, otwierającą jedną z
najpopularniejszych serii młodzieżowych –Wróżki.
Pomimo ogromnego sukcesu tegoż cyklu (zarówno za granicą, jak i w Polsce),
autorka chciała spróbować czegoś nowego. Tak narodziła się Opiekunka grobów, kierowana tym razem do znacznie starszego grona
czytelniczego.
Maylene Barrow zostaje zamordowana we własnej kuchni,
a miejscowy szeryf nie kwapi się, aby rozpocząć śledztwo. Całe miasteczko wydaje
się tym faktem poddenerwowane, ale nie dlatego, że policja nie ma zamiaru nic
robić…
Byron Montgomery stara się zrozumieć, co dzieje się w
jego rodzinnym Claysville. Dlaczego nikogo nie interesuje, jak zginęła jedna z
jego mieszkanek, która zajmowała się przecież wszystkim cmentarzami w mieście? Ale
nie to okazuje się najgorsze. Mężczyzna nie ma pojęcia, jak przekazać tragiczną
wiadomość o śmierci babki Rebece, przybranej wnuczce Maylene. Sprawy nie
ułatwia również fakt, że jest on w niej bez pamięci zakochany. Wszystko to
zostaje jednak zepchnięte na dalszy plan, gdy dochodzi do kolejnych napaści, a
Rebeca i Byron dowiadują się o swoim przeznaczeniu…
Nim zabrałam się za czytanie, miałam naprawdę wielką
nadzieję, że wątek miłosny nie zdominuje fabuły, a będzie po prostu dodatkiem, którego
zadanie polega na jeszcze większym pobudzeniu ciekawości głównymi motywami. Już
sam prolog nastrajał dość pozytywnie względem reszty treści Opiekunki grobów. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie
inna. Powieść to najpierw romans, a dopiero później thriller z elementami
fantastycznymi. Fakt, pisarka miała naprawdę fajny pomysł, ale jego wykonanie pozostawia
wiele do życzenia. Całkiem tak, jakby Melissa
Marr nie rozplanowała sobie rozłożenia wątków na całą treść i po prostu uznała,
że emocjonujące zakończenie i tak zatrzyma czytelników przy serii, którzy z zainteresowaniem
sięgną po kolejny tom – więc resztę powieści można wypełnić motywem uczucia
pomiędzy bohaterami. A oprócz emocjonującego finału nie zaszkodzi ewentualnie
podrzucić kilku mało ważnych informacji mających podsycić ciekawość, tak na
wszelki wypadek, aby fabuła się za szybko nie znudziła. Niestety, Marr zapomniała, że dorośli czytelnicy
mają całkiem inne priorytety niż młodzież, jeżeli chodzi o powieści. Właśnie po
tym najbardziej widać, iż wcześniej autorka pisała przede wszystkim dla tej
drugiej grupy docelowej.
Traci na tym także tempo akcji, o którym powiedzieć,
że jest wolne, to za mało. Przez znaczną część książki praktycznie nic się nie
dzieje. Nie ma żadnych zaskakujących zwrotów. Ba! Nie ma żadnych zakrętów na
drodze rozpościerającej się przed parą głównych bohaterów.
Właśnie, jeżeli o nich mowa: postacie są nijakie. Ich
charaktery pozornie wydają się całkiem inne, odróżniające się od siebie
różnorakimi cechami dominującymi, ale już przy bliższym poznaniu zostają z nich
całkiem ograbione. Widać jak na dłoni, że autorka wcale nie przyłożyła się do
ich konstruowania i idąc po linii najmniejszego oporu, po prostu zmieniała
jedynie co poniektóre przymioty. Z tego powodu po jakimś czasie bohaterowie
zaczynają się ze sobą zlewać w jedno lub po prostu znikają w gąszczach pamięci.
Zbyt szybko przyjmują swoje niesamowite i dość nierealne przeznaczenie jako
pewnik, a potem po prostu przechodzą nad tym do porządku dziennego. Bez żadnego
wysiłku przewidują rozwiązania różnych spraw już w momencie, w którym się ich
podejmują.
Podsumowując.
Muszę przyznać (z lekkim bólem serca), że powieść czyta się szybko i dość
przyjemnie. Oczywiście pod warunkiem, że wyrzucimy z głowy wszelkie oczekiwania,
jakie mieliśmy względem Opiekunki grobów,
zapomnimy, iż jest to powieść kierowana do dorosłych (chociaż naprawdę nie wiem
dlaczego, przecież nie ma w niej nic,
czego młodzi ludzie nie mogliby przeczytać). I oczywiście jeżeli wybierzemy ją
na lekturę w momencie, gdy będziemy potrzebować czegoś lekkiego oraz odprężającego
– po prostu żeby się trochę zrelaksować.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Trailer do książki
Szkoda, wielka szkoda...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Melissę za cykl o wróżkach i miałam spore wymagania... No cóż, przeczytamy zobaczymy. Książka już czeka na półce więc nie będę jej tak do końca skreślać.
Pozdrawiam!
Mam nadzieję że mi książka bardziej przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńNa tę chwilę nie mam ochoty na odprężające lektury, wolę coś cięższego, ale "Opiekunkę grobów" będę miała na oku :)
OdpowiedzUsuńnie wiem czy książka mi się spodoba, prawdopodobnie ocenię ją podobnie jak Ty, ale i tak mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam ją na uwadze, ale szybko o niej zapomniałam. I chyba nie warto znów zawracać sobie nią głowy :D
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej półce, ale widzę, że mam nie oczekiwać cudów :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na moje rozdanie :)
http://in-corner-with-book.blogspot.com/2013/11/przedswiateczne-rozdanie-ksiazkowe.html
Miałam mieszane uczucia, co do tej lektury, ale Twoja recenzja rozwiała moje wątpliwości, szkoda mi na nią czasu
OdpowiedzUsuńA to ja jej na chwilę obecną chyba podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńDość mam takich powieści ;)
Sądziłam, że lepsza jest :) Niemniej i tak kieeeeedyś tam, przeczytam :D
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie... :) Mam strasznie mało czasu wolnego, a bardzo dużo książek czekających na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Dotąd czytałam bardziej pozytywne recenzje, więc jeszcze nie skreślam tej książki.
OdpowiedzUsuńSkończyłam "Opiekunkę grobów" kilka dni temu, a od wczoraj można przeczytać u mnie opinię na jej temat:) Przyznam, że mam podobne odczucia do Twoich, spodziewałam się "wow", a wyszło jakoś tak nijak...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Miałam wielkie nadzieje względem tego tytułu, a okazuje się, że powieść nie wypadła zbyt dobrze. Szkoda, że autorka nie poświęciła więcej czasu na planowanie.
OdpowiedzUsuńCzytadła Tetiisheri