Tytuł: Coś do ukryciaTytuł oryginalny: Faking ItTrylogia: Coś do stracenia #2Autorka: Cora CamackTłumaczenie: Iwona WasilewskaWydawnictwo: JaguarOkładka: miękkaIlość stron: 368Data wydania: 10/09/2014ISBN: 9788376862675Moja ocena: 6/6
Chłopak potrzebny od zaraz!
Obecnie,
powieści zaliczane zarówno do young
adult jak i new adult
przeżywają na polskim rynku wydawniczym istny „boom”. Pojawiają się coraz to
nowsze powieści, które intrygują i ciekawią. Jednak jak w przypadku każdego
nurtu, który wcześniej brylował na półkach księgarni, także tutaj trafiają się
raz lepsze, raz gorsze historie. Nie mniej, każda z nich przyciąga mnie niczym
światło ćmę. Wszystko, dlatego że jestem niepoprawną romantyczką.
Coś do ukrycia interesowało mnie od samego początku,
nie tylko ze względu na typ historii, ale także na fakt, że nawiązuje do moich
ukochanych filmów, które mogę oglądać wręcz na okrągło (Narzeczony mimo woli; Pretty
Man, czyli chłopak do wynajęcia oraz Mąż idealny).
Mackenzie
„Max” Miller była właśnie w kawiarni ze swoim chłopakiem, kiedy otrzymała
niespodziewany telefon od swoich rodziców, że przylecieli z nieplanowaną wizytą
i za parę chwil będą mogli się w końcu zobaczyć. Zaraz po rozłączeniu,
dziewczyna zaczyna panikować. Jej rodzice dostaną ataku furii w momencie, gdy
zobaczą jej przefarbowane włosy, mnóstwo kolczyków i tatuaże. Jednak to i tak
będzie mały pikuś w porównaniu z tym, co się wydarzy, kiedy przedstawi im
swojego faceta. Mace na pewno nie jest idealnym typem mężczyzny, z którym
najchętniej widzieliby ją rodzice. Zresztą Max może sama być sobie winna, bo
kto jak nie ona sama naopowiadała im kłamstw o tym, że spotyka się z miłym i
dobrze poukładanym chłopakiem… poznanym w bibliotece. I jak tu wybrnąć z tej
masakrycznej sytuacji?
Traf
chciał, że w tym samym czasie i w tym samym miejscu, znalazł się Cade, który
cały czas próbuje się otrząsnąć po stracie Bliss, a teraz jeszcze na dodatek
przyszło mu usłyszeć rewelacje o planach Garricka względem tej samej
dziewczyny. Żyć nie umierać. Być może właśnie chęć zapomnienia o tym wszystkim
sprawia, że chłopak zgadza się na całkowicie absurdalny i szalony plan
zaproponowany przez dziewczyną, na którą w innych okolicznościach nawet nie
zwróciłby uwagi. Ale czy aby na pewno? Jest, bowiem w Max coś, co przyciąga do
niej Cade'a, z wzajemnością. Ta dwójka w ogóle nie spodziewa się tego jak
kilkudniowe udawanie zakochanej pary, przed rodzicami dziewczyny, zmieni ich
życie.
Cora Carmack imała się najróżniejszych prac w swoim
życiu. Od handlu, przez pracę w roli nauczyciela, aż po pracę w teatrze. Jednak
dopiero pisząc zaczęła czuć się „spełniona zawodowo”. Jak sama mówi, jest to
jej wymarzona praca. Coś do ukrycia
to nie tylko druga powieść Carmack,
jako autorki, ale także drugi tom trylogii Coś
do stracenia.
Co mogę
powiedzieć o tej powieści…? Najchętniej to po prostu napisałabym CUDOWNA! I
tyle, ale jeżeli mam być szczera to niestety nawet to określenie nie oddaje
tego jak bardzo pokochałam tę powieść! To, co zrobiła ze mną Coś do ukrycia i jej autorka jest nie
do pojęcia! Nawet teraz, kiedy minęło naprawdę sporo czasu od zakończenia jej
lektury, nie jestem do końca pewna czy uda mi się sklecić coś sensownego na
tyle, żebyście nie wzięli mnie za jakąś pokręconą „kobitę”, co nawet dobrze nie
umie opisać swoich emocji.
Historia
Max i Cade’a to istny misz masz emocjonalny.… Istna jazda bez trzymanki! Pisarka
doskonale wie, w jakich proporcjach serwować nam poszczególne emocje tak, aby
wszystko się ze sobą równoważyło i uzupełniało. Dzięki temu, w trakcie lektury
mamy okazję nie tylko śmiać się do łez (szczególnie w czasie, co bardziej
zgryźliwych dialogów pomiędzy protagonistami), ale także wzruszyć, uronić kilka
łez, a nawet poczuć irracjonalną wręcz złość na któregoś z głównych bohaterów (zwłaszcza,
gdy nie dociera do ich pustych łbów, że „rodzi się” pomiędzy nimi coś naprawdę
pięknego). Widać, że fabuła została doskonale przemyślana i przeanalizowana
punkt po puncie. Fakt, Cormack nie do końca udało się uniknąć schematów, między
innymi: ten trzeci czy też tragiczna przeszłość bohaterów, jednak mimo to nie
odbierają one wcale frajdy z zapoznawania się z tą opowieścią. Akcja, jak to
zwykle bywa w tego typu książkach, nie gna na łeb na szyję, ale nie można jej
również uznać za spokojną czy monotonną. Zwłaszcza, że zdarzają się
niespodziewane momenty (wybuchy namiętności pomiędzy Max i Cade’em), które dość
mocno przyspieszają bicie serca.
Właśnie,
jeżeli już o bohaterach mowa. Głównej dwójki protagonistów po prostu nie sposób
nie polubić. Tak różnej, przez co zupełnie nie pasującej do siebie dwójki,
uwikłanej dodatkowo w romantyczne sytuacje, jeszcze nigdy nie miałam okazji
poznać (chyba? skleroza nie boli). Różni ich naprawdę wiele, ale jednocześnie,
wraz z rozwojem historii, zaczęłam zauważać, że posiadają oni także sporo cech
wspólnych. Chociażby cięty język lub niebanalne poczucie humoru. Jednak to jest
właśnie w nich najlepsze. Może właśnie, dlatego chemia pomiędzy Max i Cade’em
była tak bardzo wyczuwalna.
Spodziewałam
się wiele po tej powieści, ale muszę przyznać, że to, co otrzymałam przerosło
moje najśmielsze oczekiwania. Być może stoi za tym fakt, że zaczęłam swoją
przygodę z twórczością autorki dopiero od tej powieści, a może to, iż wszystko
zostało napisane prostym i plastycznym językiem, dzięki czemu w ogóle nie
odczuwałam ubywającego czasu oraz stron. Zresztą to już nie ważne! Ważne jest
to, że Coś do ukrycia na stałe
wpisało się na moją osobistą listę „naj… naj…”, więc jeszcze nie raz do niej
powrócę. Was natomiast zachęcam do jak najszybszego zapoznania się z jej
treścią (i wcale nie musicie znać pierwszego tomu trylogii, każda z nich
dotyczy zupełnie innych bohaterów).
WYZWANIE: Czytam nowości
Coś do stracenia | Coś do ukrycia | Coś do scalenia
Strona autorki
Jedyne co mi się tu nie podoba to polskie okładki, Jaguar przyzwyczaił mnie do lepszych... Poza tym jednak jestem zdecydowanie na tak ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A mi nasze okładki podobają się dużo bardziej, niż którekolwiek z zagranicznych :)
UsuńJuż wcześniej chciałam przeczytać tą książkę, ale po Twojej recenzji wprost nie mogę się jej doczekać. Mimo, że obiecałam sobie, że dam sobie na razie spokuj z NY ;)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Wcale się nie dziwię :) Ja sama mam ochotę po raz kolejny po nią sięgnąć :D
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńI jest ciekawie, przynajmniej dla mnie :D Wprost kocham takie klimaty :D
UsuńChyba wypada zabrać się za ten tytuł skoro tak polecasz. Czuje ze będzie mi się podobał :-)
OdpowiedzUsuńNiestety mnie książki z tej serii zupełnie nie przekonują. Jestem chyba odrobinę za stara na takie historyjki.
OdpowiedzUsuń"Coś do ukrycia" mam nadal przed sobą, ale przeczytałam pierwszą część. I jeśli mówisz, że polubiłaś Cade'a, to nie czytaj tej pierwszej jeśli nie chcesz zmienić o nim zdania xD
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem obydwie okładki są ładne :)
Mi również obie nasze okładki strasznie się podobają. Co do Cade'a to nie wiem czy cokolwiek zmieni moje zdanie o nim. Zresztą, przecież nikt nie powinien być idealny :P
UsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy cała trylogia wyląduje na mojej półce <3 Uwielbiam takie lekkie romantyczne historie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja również kocham takie historię, zarówno książkowe jak i filmowe :D Mogłabym je czytać i oglądać na okrągło :D
UsuńBardzo chciałabym zapoznać się z książkami tej autorki :) mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :) Naprawdę warto poznać twórczość tej autorki :D
UsuńA dla mnie jakoś... nie. Powiedziałabym nawet: NIE. Ta książka jest dla mnie zwykłym czytadłem, takim Harlequinem dla nastolatków. Może jestem za stara, może zbyt krytyczna, może to poprostu nie mój gatunek. I mimo że czytało się ją dobrze (nie przeczę) i szybko to jakoś nie mam pozytywnej opinii. Ale jak wiadomo są gusta i guściki. Cieszę się, że Tobie się podobało.
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej przekonuję się do tek kategorii, także z chęcią sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńNie byłam przekonana to pierwszego tomu i odpuszczę sobie tę serię, nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuń