OFICJALNE RECENZJE DLA LC
Tytuł: Zabójczy księżycTytuł oryginalny: The Killing MoonDylogia: Sen o krwi #1Autorka: N. K. JemisinTłumaczenie: Maciejka MazanWydawnictwo: Akurat/MuzaOkładka: miękka ze skrzydełkamiIlość stron: 448Data wydania: 15/01/2014ISBN: 9788377585818Moja ocena: 4/6
Sny potrafią być zdradliwe
Motyw snu
oraz marzeń sennych towarzyszy literaturze od niepamiętnych czasów, chociaż
nikomu nie udało się jeszcze określić, od jak dawna. Pisarze wykorzystywali oba
te tematy i nadal to robią, aby na przykład uatrakcyjnić swoich bohaterów lub
po prostu zaznaczali w ten sposób ich nadnaturalne zdolności (sny prorocze).
Jednak to nie jedyne sposoby, na jakie interpretowano sen. Do tego szerokiego
grona swoje trzy grosze dołożyła także N.
K. Jemisin za sprawą dylogii Sen o
krwi. Tom otwierający nosi tytuł Zabójczy
księżyc.
Gujaareh,
inaczej zwany Miastem Snów lub Miastem Hananji, to pustynne miasto i państwo w
jednym, w którym najważniejszy jest spokój. Za jego utrzymanie odpowiadają
najwierniejsi wyznawcy Hananji, bogini snów, którzy wkroczyli na ścieżkę
religijnej służby. Można wśród nich wyróżnić: Dawców, Nauczycieli, Wartowników
oraz Zbieraczy. To właśnie do tej ostatniej grupy zalicza się Ehiru – Czarna
Róża Oazy.
On, jak i
wielu innych jego braci, za pomocą magii zbiera sny mieszkańców Guajaarehu,
leczy ich i wprowadza na ścieżki wiecznego snu. Jednak ostatnio zdarza się
coraz więcej dziwnych wypadków, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic
wspólnego. Tylko dlaczego przychodzi rozkaz o zabraniu duszy ambasadorce Kisui?
To właśnie Ehiru otrzymuje to zadanie. Niestety to, co usłyszy od samej Sunandi
i czego się dowie, w niespodziewany sposób wplącze go w poważny międzynarodowy
konflikt. Czy Gujaareh przetrwa? Czy Ehiru wykona w końcu powierzone zadanie?
Kto chce wystąpić przeciwko woli Hananji?
Wiem,
powyższy opis jest ciut zagmatwany, ale cała fabuła taka właśnie jest. Zresztą
to tylko sam wstęp do właściwej historii, którą chciała ukazać nam autorka.
Później dzieje się dużo więcej, a czytelnik nie ma nawet chwili wytchnienia.
Lektura Zabójczego księżyca była moim drugim
spotkaniem z twórczością autorki. Pierwsze niestety nie okazało się zbyt dobre,
więc nim zabrałam się za tę powieść, miałam naprawdę masę wątpliwości. Może
właśnie dzięki temu nie miałam wobec niej zbyt wielkich wymagań, a co za tym
idzie – książka naprawdę mi się podobała. Chociaż oczywiście nie obyło się
także bez lekkich zgrzytów.
Pierwszym
i najgorszym, który grał mi na nerwach od samego początku, to dziwne i trudne
do wymówienia imiona i nazwy własne. Na szczęście wystarczy jednak dać sobie
spokój i po prostu czytać patrząc tylko na pisownię, a także postarać się
wyłączyć myślenie o właściwej wymowie, aby wszelkie złości i irytacje poszły w
kąt.
Jeżeli
chodzi o fabułę i sam pomysł na nią: w przypadku tego drugiego byłam naprawdę
pod dużym wrażeniem. Doskonale widać, ze autorka wszystko dobrze przemyślała,
dzięki temu historia zapowiadała się naprawdę ciekawie i nietuzinkowo.
Szczególnie, że rzadko można trafić na opowieści, w których sen praktycznie
stanowi prawo. Co do fabuły, to w tym przypadku bywało raczej różnie. Raz
lepiej, raz gorzej, ale i tak muszę przyznać, iż autorka wykonała kawał dobrej
roboty. Zwłaszcza, gdy spojrzy się na fakt, że całą historię oraz wierzenia
Gujaarehu musiała stworzyć od podstaw. Szkoda tylko, że chwilami wszystko
trochę zbyt się komplikowało i plątało, więc musiała minąć dłuższa chwila, nim
zorientowałam się, o co w tym chodzi. Jak łatwo się więc domyślić, akcja jest
niczym kolejka górska z szybkimi momentami, które mogą zapierać dech w
piersiach, i chwilami wytchnienia, kiedy wszystko przycicha.
Zabójczy księżyc to powieść warta poznania, właśnie ze
względu na ciekawe wykorzystanie motywy snu. Polecam.
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Zabójczy księżyc | Mroczne słońce
Strona autorki
Intryguje mnie własnie cała ta otoczka snu, myślę, że to naprawdę świetny pomysł, szkoda, ze czasem jest zagmatwana, ale tak czy inaczej, chętnie ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńZabójczy Księżyc świetny, ale Mroczne Słońce jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie mogę się do niej przekonać ;)
OdpowiedzUsuń