Tytuł: Mechaniczna księżniczkaTytuł oryginalny:Trylogia: Diabelskie maszyny #3Autorka: Cassandra ClareTłumaczenie: Anna ReszkaWydawnictwo: MagOkładka: miękkaIlość stron: 400Data wydania: 20/11/2013ISBN: 9788374804059Moja ocena: 6/6
Bardzo
długo zwlekałam z przeczytaniem Mechanicznej
księżniczki. Powód? Powód jest banalnie prosty… Bałam się… Bałam się
pożegnania z ukochanymi bohaterami i tego, że jednak mogę się w jakimś stopniu zawieść,
co zepsuje całe moje uwielbienie dla tej trylogii Cassandry Clare. Najlepiej mój stan ducha pokazuje poniższy cytat
(znajdziecie, go na 68 stronie):
„Znasz to uczucie, kiedy czytasz książkę i wiesz, że to będzie tragedia, czujesz, że nadciąga ciemność i zimno, widzisz, że sieć zaciska się wokół postaci, które żyją na jej stronicach. Ale jesteś przywiązany do tej historii, jakbyś był wleczony za powozem, nie możesz się go puścić ani zmienić kierunku.”
Cisza
przed burzą. Tak Nocni łowcy odczuwają brak jakichkolwiek wieści o poczynaniach
Mortmaina. Nikt nie wierzy, aby chciał on zaprzestać realizacji swojego planu i
prób zdobycia Tessy. To ona jest ostatecznym elementem tego, aby wszystko się
powiodło. Niestety tylko mieszkańcy londyńskiego instytutu zdają sobie sprawę
jak ważna jest jej ochrona. Gdyby tego było mało, Charlotte Branwell musi
stawiać czoło swojemu przełożonemu, który nie tylko nie chce jej słuchać, ale
dodatkowo ciągle rzuca jej kłody pod nogi. Wszystko staje się jeszcze bardziej
dramatyczne, kiedy po wielu próbach, Mistrzowi w końcu udaje się porwać Tessę,
a Konsul pomimo informacji o miejscu jego pobyty, jakich udzieliła mu Charlotte
nie ma zamiaru jej pomagać. Co zrobią Nocni Łowcy? Jak zachowają się Will i
Jem, obaj zakochani bez pamięci w dziewczynie? Czy nieprzychylność Konsula nie
odbije się na innych Łowcach?
Teraz mam
tak wielkiego kaca książkowego po jej ukończeniu, że nie wiem czy coś da radę
mnie z niego wyciągnąć… Lektura tej powieści kompletnie mnie rozstroiła i wcale
nie dlatego, że mi się coś nie podobało. Wręcz przeciwnie. Jestem zachwycona
każdym aspektem tej historii, a już z całą pewnością zakończeniem, które
złamało mi serce (dosłownie i w przenośni). Wszystko z powodu niezaprzeczalnego
pożegnania z ukochanymi bohaterami. Autorka podomykała wszystkie najważniejsze
wątki i to definitywnie. Przede wszystkim jednak, sprawiła, że zarówno osoby
kibicujące Willowi (do, których zaliczam się od samego początku) oraz te murem
stojące za Jemem były równie usatysfakcjonowane. Jak to się mówi: „wilk syty i
owca cała”. Lepszego zakończenia nie da się po prostu wyobrazić. Wiem, że nie
powinnam rozpoczynać od… zakończenia, ale pal licho z tym! Musiałam się z Wami
podzielić tym, co wywołało u mnie największy wybuch emocji, a także łez.
Zresztą każda historia, jaka wyszła spod palcy Clare niesie w sobie naprawdę
spora ilość najróżniejszych uczuć. To właśnie z ich powodu nie raz miałam
ochotę rzucać wszystkim i we wszystkich, aby wraz z przekręceniem strony zacząć
obgryzać paznokcie ze zdenerwowania, w końcu przechodząc do sporej ilości
wzruszeń (najbardziej przy scenie pomiędzy dwoma parabatai, oraz w czasie rozmowy Willa i Tessy w trakcie przyjęcia
świątecznego).
Teraz
skoro wyrzuciłam to z siebie, mogę podzielić się pozostałymi spostrzeżeniami.
Nie piszę, że na spokojnie, bo w przypadku tej książki nie da rady być
spokojnym. Masa emocji nadal się we mnie kotłuje, kiedy myślę o Mechanicznej księżniczce, przez to też
ciężko mi „ubrać” wszystkie myśli w odpowiednie słowa. Zacznę może, więc od
tego, że o ile zakończenie sprawiło, ze popłynęły mi łzy, o tyle sam początek
wywołał niepohamowany chichot. Wreszcie zrozumiałam, o co chodziło wszystkim z
tym wielkim robalem, z jakim przyszło walczyć Nocnym Łowcom. Było mi tym
bardziej do śmiechu, że nie miałam żadnego problemu z wyobrażeniem sobie tego
osobnika w takiej roli, ponieważ od początku uważałam go za właśnie takiego.
Gdy w końcu udało mi się ogarnąć, nie miałam już żadnych tak „drastycznych”
wybuchów i mogłam dać się porwać kolejnym przygodom.
Fabuła
została naprawdę doskonale dopracowana, chociaż w kliku miejscach była dość
przewidywalna, ale to wcale nie umniejsza mojego zachwytu zarówno wobec
powieści jak i całego talentu pisarskiego Cassandry
Clare. To naprawdę niesamowite jak autorka potrafi doskonale zaabsorbować
uwagę czytelnika do tego stopnia, że przestaje się zwracać uwagę na cokolwiek.
W moim przypadku było to najbardziej widoczne kiedy czytałam o sytuacjach w
jakich brali udział Tessa i Will.
Nie
mogłabym sobie wymarzyć lepszego zakończenia całej historii Willa, Tessy oraz
Jema. Co tu więcej pisać, gorąco polecam!
WYZWANIE: Czytam fantastykę 2
Mechaniczny anioł | Mechaniczny książę | Mechaniczna księżniczka
Strona autorki
Pani Clare jest niezwykle dobrą pisarką :) Uwielbiam jej książki ;D
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Miałam sięgnąć po książki tej autorki, ale skończyło się tylko na chęciach. Obecnie nie jestem zainteresowana tym typem książek. Może kiedyś to się zmieni. ;)
OdpowiedzUsuńKussi mnie ta seria, choć Miasto kości nie zrobiło na mnie większego wrażenia i odpuściłam. Niemniej ta seria przemawia do mnie w inny sposób, uwielbiam czasy w jakich toczy się akcja.
OdpowiedzUsuńWarto dać szansę tej trylogii :D Ja właśnie od niej rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością autorki :P
UsuńWłaśnie czytam, więc liczę na podobne emocje :-)
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoją opinią aby się dowiedzieć co o niej sądzisz :)
UsuńA mi właśnie zakończenie się nie spodobało. Autorka chciała uszczęśliwić i fanów Willa, i Jema, co po prostu nie wyszło na dobre tej historii. Poza tym złamała mi serce (kibicowałaś Willowi, więc pewnie wiesz o co i chodzi). Żałuję, że przeczytałam epilog...
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem o co Ci chodzi. Mi to również złamało serce i chyba właśnie przy tym momencie łzy leciały mi strumieniami :P Nie mniej, wcale nie żałuję, że zapoznałam się z epilogiem. :)
UsuńTrylogia czeka na mnie na półce, i chociaż Ty miałaś strach przed 3 częścią, to ja mam strach ją zacząć w ogóle, bo sprawia wrażenie, że się w niej zakocham, a potem będę cierpieć katusze.
OdpowiedzUsuńWierz mi, nie tylko z zabraniem się do lektury tego tomu zeszło mi sporo czasu. Pamiętam, że nie miałam w ogóle ochoty czytać tej trylogii, ponieważ uważałam, iż to historia nie dla mnie. Wystarczył jednak pierwszy akapit, aby po prostu przepadła :P
UsuńWidzę, że podzielasz mój zachwyt nad tą trylogią :D Uwielbiam ją! Chociaż.. mnie zakończenie zdziwiło i nie byłam z niego do końca zadowolona. Ale w sumie tak jak napisałaś, zarówno wielbicielki Willa jak i Jem'a mogą czuć się usatysfakcjonowane. Mimo tego, że mi się akurat epilog nie podobał, ta trylogia należy do moich najukochańszych! :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam tę serię, podziwiam Cię że czekałaś tyle czasu na finał, ja wszystkie przeczytałam jednym ciągiem ;)
OdpowiedzUsuńNie było łatwo :P
UsuńJa również jestem wielką fanką! I również od zawsze team Will <3
OdpowiedzUsuńStrasznie podziwiam to, że mimo uwielbienia potrafisz napisać spójną recenzję, zwracając uwagę na szczegóły. Moja pewnie wyglądałaby tak: och Will, och Tessa, och parabatai, och cała książka. I wszystko byłoby idealne. Aczkolwiek nie wiem, czy znalazłabym dostateczną ilość synonimów wyrażających perfekcję, by uniknąć powtórzeń xD
Nie było łatwo ubrać wszystkie te emocje w słowa, tak żeby wszystko miało ręce i nogi :P
UsuńMuszę się zabrać za książki Cassandry Clare. Na razie przeczytałam tylko Mechanicznego anioła.
OdpowiedzUsuńCzytałam i uwielbiam! Jedna z moich ukochanych serii, a jej zakończenie to po prostu wisienka na torcie! :) Również ciężko było mi się zabrać za "Mechaniczną księżniczkę", gdyż nie byłam jeszcze gotowa na pożegnanie z tymi bohaterami, ale wiem, że jeszcze nie raz do niej powrócę by na nowo poczuć wszystkie te cudowne emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury. A moje serce przeżywało ciężkie chwile... Również jestem ogromnie usatysfakcjonowana zakończeniem i jeszcze bardziej lubię za nie autorkę - jednak można wyjść zwycięsko z trójkąta miłosnego. ;)
OdpowiedzUsuńJa również ją uwielbiam i chyba nawet mocniej niż "Dary Anioła", ponieważ to od tej trylogii rozpoczęła się moja przygoda z twórczością autorki :)
UsuńJa za to długo odkładam lekturę pierwszego tomu. Dlaczego? Sama nie wiem, ale także wiem, że prędzej, czy później, zabiorę się za tę pozycję. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books :)
Ja również długo się zastanawiałam, czy w ogóle zabierać się za tę trylogię. Uważałam, że to nie dla mnie :P Skusiły mnie te wszystkie pozytywy na temat twórczości autorki :)
UsuńSłyszałam o tej serii, ale ostatnio często czytam serie fantasy i ich nie kończę, więc na razie po tę nie siegnę, dopóki nie dokończę zaczętych :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
3 cześć jeszcze przede mną, niedawno skończyłam drugą. :)
OdpowiedzUsuń