EFANTASTYKA
Tytuł: Michael Vey: więzień celi 25
Tytuł oryginalny: Michael Vey: The Prisoner of Cell 25
Seria/trylogia: Michael Vey #1
Autor: Richard Paul Evans
Tłumacz: Patryk Sawicki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 368
PREMIERA: 12.04.2013
ISBN: 978-83-75747-70-6
Moja ocena: 5/6
Każdy z nas, niezależnie od wieku, słyszał o
katastrofie w Czarnobylu. Miała ona wpływ na ludzkie życie, ale nie na tyle,
aby całkowicie je zmienić. Co by się jednak stało, gdyby było zupełnie na
odwrót? Przypuśćmy, że u ludzi mających styczność z promieniowaniem zaczęłoby
dochodzić do mutacji genowej, przez co zyskiwaliby oni nadprzyrodzone moce, jak
choćby umiejętność przewodzenia i magazynowania elektryczności. Niewiarygodne,
prawda? Jednak właśnie tego typu historia rozgrywa się na kartach młodzieżowej
powieści fantastycznej pióra Richarda
Paula Evansa.
Autor znany jest już polskim czytelnikom, a
właściwie to powinnam napisać czytelniczkom, bo to głównie one sięgają po
obyczajowe książki pisarza. Richard Paul
Evans swoją pierwszą powieść stworzył dla własnych dzieci, ale kiedy nie
mógł znaleźć dla niej wydawcy ani agenta, który miałby go reprezentować, sam podjął
się jednego i drugiego. W taki oto sposób światło dzienne ujrzała nowelka pod
tytułem Christmas Box. Później
poszło już z górki. Jego książkami zaczęły się interesować jedne z największych
wydawnictw nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także za granicą. Michael Vey: więzień celi 25 i reszta
tej serii to, można powiedzieć, takie rodzynki wśród jego twórczości, ponieważ
głównie opierają się na motywach fantastycznych. Natomiast pozostałe powieści w
jego dorobku pisarskim należą do gatunku obyczajówek.
Michael Vey to niepozorny czternastolatek. Z powodu
swojej chuderlawej budowy ciała i choroby (ma zespół Tourette’a) jest
prześladowany w szkole. Jednak to wszystko przestaje mieć jakiekolwiek
znaczenie, gdy Michael ma już dość bycia pośmiewiskiem i popychadłem.
Szczególnie, że jego prześladowcy chcą pozbawić go spodni na oczach
najładniejszej dziewczyny w szkole (Taylor Ridley), w której chłopak się
skrycie podkochuje. Bohater potrafi kumulować w sobie elektryczność, aby
później, w wyniku silnych emocji, „wyrzucać” ją na zewnątrz swojego ciała. Z powodu
takiego splotu wydarzeń okazuje się, że również Taylor ma pewną tajemnicę powiązaną
z tą, jaką skrywa Michael. Od tego zaczyna się nie tylko niezwykła przyjaźń,
ale także niespodziewany ciąg brutalnych wydarzeń. Czy oboje wyjdą z tego cało?
Jaką tajemnicę skrywa dziewczyna?
Po takim opisie fabuły pewnie dziwi Was, że
wspomniałam o katastrofie w Czarnobylu, bo przecież nie pisałam o żadnej
podobnej sytuacji. Jednak kiedy zabierzecie się już za czytanie tej książki, to
sami zdacie sobie sprawę, ile można w niej odnaleźć odniesień do czarnobylskiego
kataklizmu. Właśnie w takich momentach, gdy podejmowane są dosyć życiowe tematy
i problemy ludzkie, widać, że w autorze odzywa się jego „obyczajowa strona”, pomimo fantastycznego oddźwięku reszty książki.
Mimo to, jak dla mnie, to spory, uatrakcyjniający i lekko edukujący atut, sprawiający, że powieść
staje się jeszcze ciekawsza.
Wprowadzenie do całej historii, swoją drogą to
chyba powinno być zaznaczone jako oddzielny prolog, a jest „wcielone” w część pierwszą, jest naprawdę intrygujące i nieźle
rokujące dla pozostałej części fabuły. W tym momencie należałoby również
wspomnieć, że cała powieść podzielona została na cztery większe części, a one
na kilkanaście krótkich podrozdziałów. Co ciekawe, każda z nich nie tylko
dotyczy różnych wydarzeń, ale także narracja zostaje tutaj kilkakrotnie
zmieniona. W pierwszej części zostajemy wprowadzeni do historii za sprawą
opowieści głównego bohatera. Dzięki temu możemy go lepiej poznać, ale także
uzyskać podstawowe informacje na temat tego, co wywołało jego moc. Niestety
właśnie tutaj pojawia się pierwszy mankament. W jego opisach brakuje spójności
z powodu ciągłego przeskakiwania pomiędzy tematami i wplatania w to wszystko
wspomnień z dzieciństwa. Na szczęście w kolejnych księgach opowieść Michaela występuje
naprzemiennie z tą ukazaną przez narratora wszechwiedzącego, który przybliża
nam wydarzenia rozgrywające się bez udziału głównego bohatera, na przykład w
przysłowiowym „obozie wroga”.
Co do akcji to początkowo jest spokojna i wyważona.
Autor systematycznie, bez większych niespodzianek, zwiększa nie tylko tempo,
ale także napięcie. Szczególnie gdy docieramy do zakończenia będącego akcją w
najczystszej postaci. Wydarzenia następują jedno po drugim w takim tempie, że
zostajemy dosłownie wbici w fotel bez możliwości spokojnego odłożenia książki
na bok i uspokojenia myśli. Jedynym rozwiązaniem jest po prostu ukończenie Michael’a Vey’a: więźnia celi 25.
Dopiero wtedy możemy odetchnąć i poukładać swoje emocje.
Język powieści jest doskonale dostosowany, wszystkie
wypowiedzi bohaterów brzmią zupełnie jak mowa realnych nastolatków. Znajdziemy
tutaj więc sporo młodzieżowych powiedzonek i pojedynczych słówek, które starszego
czytelnika mogą lekko zirytować. Nie mniej trzeba przyznać, że tłumacz naprawdę
doskonale sobie poradził i dokładnie odzwierciedlił to, co chciał przekazać
autor. Jeżeli chodzi o okładkę, to niewiele jest tu do powiedzenia oprócz tego,
że doskonale oddaje klimat powieści, ponieważ pozostała ona taka sama jak w
oryginalnej wersji.
Podsumowując.
Michael Vey: więzień celi 25 to ciekawa i wciągająca książka. Na pewno
spodoba się większości czytelników, którzy zdecydują się po nią sięgnąć. Dodam
jeszcze taką ciekawostkę, że początkowo Richard
Paul Evans planował jedynie jedną książkę o przygodach „elektrycznego chłopca”. Jednak rozgłos,
jaki zdobyła ona wśród młodzieży, skłonił go do napisania kolejnych tomów. Szczególnie,
że pozostawił sobie kilka furtek poprzez niedomknięcie niektórych wątków. Dzięki
temu w USA czytelnicy mogą już się cieszyć kolejną częścią. Mam nadzieję, że
także i w Polsce doczekamy się przekładu. Ja z miłą chęcią sięgnę po dalsze
przygody Michael’a.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Michael Vey:
1. Michael Vey więzień celi 25
2. Michael Vey: Rise of Elgen
3. ?
Strona autora
Trailer do książki
Uwielbiam takie lektury - dzięki za polecenie
OdpowiedzUsuńprzeczytałam i bardzo mi się podobała :) u mnie recenzja jutro - porównajmy wrażenia !
OdpowiedzUsuńTak pobieżnie przeczytałam, bo książka jeszcze przede mną, ale po tym co zerknęłam czuję, że się nie zawiodę na niej ;)
OdpowiedzUsuńW końcu recenzja - ciekaw byłem opinii na temat tej książki :) Póki co czuje się cały czas zaintesowany, interesujący tekst :)
OdpowiedzUsuńAch, tak Ci zazdroszczę, że ją mogłaś przeczytać, bardzo chciałabym ją mieć w swoich łapkach :) Jest na mojej długaśnej liście Must Have :3
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńfabuła niestety przypomina mi trochę "Dotyk Julii".. raczej nie mam ochoty na tę pozycję, nawet mimo pozytywnej recenzji...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Nie wiem co myśleć o tej książce. Znam Evansa z "babskich obyczjówek" i nie wyobrażam go sobie w innym wykonaniu. Nie twierdzę, że powieść o elektrycznym chłopcy nie jest ciekawa, ale raczej nie będę się nią emocjonować.
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo chciałabym ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam tę książkę i ... jestem miło zaskoczona:)
OdpowiedzUsuńEvans i fantastyka nie wierzę ! :D
OdpowiedzUsuńale zaintrygowałaś mnie, gdyby książka wpadła mi w ręce to bym przeczytała ^^
Już nie mogę się jej doczekać, czekam, aż będę mogła ją zamówić (bo coś bardzo późno pojawia się na stronach księgarń).
OdpowiedzUsuńPS Włóczykijka do ciebie jutro wyruszy ;P
Ciekawa recenzja. Książka wydaje się być interesująca. Może kiedyś sama po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńrecenzja dodana do wyzwania,
pozdrawiam :)