EFANTASTYKA
Tytuł: Wilczy pakt
Tytuł oryginalny: Wolf pact
Seria/trylogia: Wilczy pakt #1
Autor: Melissa De La Cruz
Tłumacz: Grzegorz Komerski
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 272
Data wydania: 06.02.2013
ISBN: 9788376861791
Moja ocena: 3/6
Kupicie w: LIBROTEKA; PK FONT
Melissa De La
Cruz to amerykańska autorka, która z wykształcenia jest historykiem sztuki
i języka angielskiego. Jeżeli chodzi o życie zawodowe to, jak sama mówi,
podejmowała się najróżniejszych prac, a dopiero w pisaniu odkryła swoje
powołanie. Na „koncie pisarskim” ma
sporą liczbę powieści oraz serii, w Polsce zaś zdobyła rzeszę fanów przede
wszystkim dzięki Błękitnokrwistym
opowiadającym o życiu wampirów. W tym roku wydawnictwo Jaguar uradowało
zwolenników jej twórczości, wypuszczając na rynek ostatni tom wyżej
wspomnianego cyklu oraz nową serię, której fabuła osadzona została w znanym już
świecie. Jednak tym razem Melissa De La
Cruz skupiła się na wilkołakach.
Wilki obłożone klątwą Lucyfera od niepamiętnych
czasów więzione są w najmroczniejszych głębinach podziemnego świata. Tam
odbywają szkolenie, aby w momencie ukończenia osiemnastu miesięcy przeobrazić
się z woli Panów w Piekielne Ogary. Jednak Lawson i jego pobratymcy nie chcą
spokojnie czekać na ten wyrok. Postanawiają się uwolnić i chociaż początkowo
wszystko idzie dobrze, to w momencie przejścia do świata ludzi połowa wilków z
ich leża zostaje pojmana. Reszcie groziłby ten sam los, gdyby nie poświęcenie
Ahramin…
Życie na ziemi to dla nich ciągła nauka ludzkich
zachowań połączona z czujnością przed wysłanymi za nimi w pościg ogarami.
Jednak w końcu i tak piekielna sfora wpada na trop i ich osacza. Lawson traci kogoś,
kto w jego życiu był najważniejszy – ukochaną. Od tej pory również wytrwale
ściga ogary, tak jak one jego. Chce dowiedzieć się, co przydarzyło się Tali
oraz pokrzyżować niecne plany Lucyfera i Romulusa. Najpierw jednak musi je poznać,
a potem obmyślić sposób, jak im przeszkodzić. W rozwiązaniu tej zagadki wspiera
go Bliss, eks-wampirzyca, którą los postawił na jego drodze. Oboje mogą pomóc
sobie nawzajem…
Nim zabrałam się za czytanie tejże książki, miałam
lekkie obawy, czy historia w niej zawarta nie będzie zbyt mocno powiązana z
poprzednią, wampirzą serią. W końcu wszystkie wydarzenia rozgrywają się w
jednym i tym samym świecie. Na szczęście w trakcie zapoznawania się z fabułą moje
obawy okazały się bezpodstawne. Co prawda jest kilka luźnych powiązań z Błękitnokrwistymi, chociażby sama
postać Bliss, która tym razem ma zupełnie inną rolę do odegrania niż poprzednio.
Wszystkie pozostałe wątki toczą się swoim własnym rytmem. Dzięki temu powieść
może czytać każdy, nawet osoba niezaznajomiona z historią wampirów o błękitnej
krwi.
Teraz, będąc już jakiś czas po lekturze Wilczego paktu, na spokojnie stwierdzam,
że autorka miała naprawdę ciekawy pomysł. Jednak jak dla mnie nie do końca
potrafiła wykorzystać jego potencjał. Zawiodłam się szczególnie na tym, co wydawało
się być głównym atutem, a mówiąc dokładniej, chodzi mi o wplecenie do całej
opowieści historycznych elementów – porwania Sabinek, postać Kaliguli, pretorianów
lub Romulusa. Niestety, pozostała część fabuły pasowała do wyżej wspomnianych
wątków jak przysłowiowa pięść do nosa. Zabrakło mi w tym spójności i
klarowności, które pozwalałyby czytelnikowi na wciągnięcie się w historię. Jednak
to nie wszystkie minusy, inne elementy treści także nie należą do najlepszych.
Opisy to zwykłe i suche przekazywanie najogólniejszych faktów niczym z wojskowego
raportu dla przełożonych. Krytyka należy się również za dialogi, które wydają
się wymuszone i sztuczne do granic możliwości.
Akcja jest, ale równocześnie tak jakby jej nie
było. Cały czas odnosiłam wrażenie, że Melissa
De La Cruz prowadzi ją i pcha do przodu na siłę. Co prawda próbowała
kilkakrotnie trochę poprawić jej przebieg, starając się podnieść znacząco
tempo, jednak nic z tego nie wyszło. Fakt, miała ciekawe zamysły, jak tego
dokonać, ale za każdym razem odnosiłam wrażenie, że w połowie danej sytuacji
zaczynało brakować jej pomysłów, dlatego kończyła ją w najprostszy i
najbardziej przewidywalny sposób, jaki czytelnik mógłby sobie wyobrazić.
Niestety, nie wpływało to dobrze na całościowy odbiór powieści, ponieważ
właśnie z tego powodu łańcuch przyczynowo-skutkowy został zupełnie pozbawiony
sensu i tworzył naprawdę komiczny obraz. Wydaje mi się, że autorce zależało na
czymś zupełnie innym.
Jedynym, co mi się w Wilczym pakcie podobało, oczywiście oprócz samego pomysłu na całą
historię, to język, jakim powieść została napisana. Jest on prosty, a co za tym
idzie, łatwo przyswajalny dla każdego czytelnika, niezależnie od wieku. Dzięki
temu książkę czyta się w naprawdę ekspresowym tempie, więc nie trzeba długo się
męczyć z tymi wszystkimi „wtopami”
pisarki. Jeszcze okładka, która, muszę przyznać, przyciąga wzrok, i pewnie
właśnie z jej powodu spora liczba osób jednak się skusi na ten tytuł. Cóż, taki
już los ludzi, że w dużej mierze są wzrokowcami i zawsze sięgną po to, co podoba
im się wizualnie.
Podsumowując.
Wilczy pakt to powieść, która została pogrążona od strony warsztatu
pisarskiego autorki – a mogło być naprawdę ciekawie. Z całą pewnością nie polecam nikomu, nawet
fanom Błękitnokrwistych. Po co się
zniechęcać do twórczości Melissy De La
Cruz? Miejmy nadzieję, że to jednorazowa wpadka.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Wilczy pakt:
1. Wilczy pakt
2. Wolf pact II
3. Wolf pact III
4. Wolf pact IV
Strona autorki
mam książkę na półce, ale jeszcze przede mną - teraz mam mieszane uczucia co do serii :(
OdpowiedzUsuńTym razem sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńMelissy De La Cruz czytałam pierwszą część Błękitnokrwistych i nawet mi się spodobała. :-) Teraz poluję na kolejne części.
OdpowiedzUsuńLubię Błękitnokrwistych, ale posłusznie zastosuję się do zalecenia i sobie odpuszczę "Wilczy pakt" (przynajmniej na jakiś czas)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, jestem ciekawa tego pomysłu na historię.
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja cały czas myślałam, że Wilczy pakt jest z serii Błękitnokrwistych, tylko jest takim uzupełnieniem serii, jak Klucze do repozytorium. Dobrze, że natknęłam się na Twoją recenzję, bo żyłabym w błędnym przekonaniu. Posłucham się Ciebie i zrezygnuję z jej lektury;)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTo już kolejna negatywna recenzja... Z serią ponoć jest o wiele lepiej i przez czystą ciekawość może przeczytam, ale Wilczemu P. mówię nie :)
OdpowiedzUsuńJa chwilowo mam dość twórczości p. Cruz. Raczej wątpię też, aby w przyszłości miało się to zmienić :P
UsuńJak dla mnie kolejny zapychacz na rynku wydawniczym - pani Cruz niespecjalnie mnie zachwyciła swoją twórczością, zatem podziękuję za nowy cykl.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej :D Fakt, że zagranicą jej pierwsza seria zrobiła furorę. Przypuszczam więc, że autorka poszła za ciosem, ale żeby nie znudzić czytelników stworzyła coś niby innego, ale jednak takiego samego, bo w tym samym uniwersum.
UsuńCzytałam "Błękitnokrwistych" i tak z ciekawości mam zamiar przeczytać "Wilczy pakt".
OdpowiedzUsuńJa jakoś straciłam ochotę na zapoznawanie się z "Błękitnokrwistymi" :D Zresztą recenzje poszczególnych tomów, także nie zachęcają.
UsuńTej autorki czytałam tylko "zapach spalonych kwiatów" i książka bardzo mi się podobała. Natomiast ta po Twojej recenzji wg mnie nie interesuje;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to po "Wilczym pakcie" jakoś nie mam ochoty na dalsze poznawanie twórczości tej autorki. Przynajmniej na razie :D
Usuń