Tytuł: Złotousta diablica
Tytuł oryginalny: Silver - Tongued Devil
Seria/trylogia: Sabina Kane #4
Autor: Jaye Wells
Tłumacz: Mirosław Piotr Jabłoński
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 448
Data wydania: 16.10.2012
ISBN: 978-83-7510-863-7
Moja ocena: 3/6
Kupicie w: LIBROTEKA; PK FONT
Szczęście
nie trwa wiecznie
Jaye Wells
to znana amerykańska autorka. Wymieniana jest jeszcze z kilkoma innymi swoimi
koleżankami po fachu, do grona najlepszych pisarek tworzących historie z
gatunku urban fantasy. Największą sławę przyniosła jej seria o przygodach byłej
zabójczyni – Sabinie Kane, która
jest pół wampirzyc, a na wpół magiem. Złotousta
diablica to już czwarty jej tom.
Wydawałoby się, że przymierzu pomiędzy mrocznymi
rasami nic już nie zagraża. Lawinia Kane już nie żyje, a wraz z nią zginęli
także wyznawcy Kaina z Kasty z Nod. Sabina może wreszcie odsapnąć i z nadzieją
patrzeć w przyszłość mając u boku ukochanego – Adama Lazarusa; oraz najlepszego
przyjaciela w postaci demona intrygi – Gighula. Także Maisie wydaje się
dochodzić do siebie po tym co przeżyła w Nowym Orleanie.
Jednak wszystko szybko zaczyna ulegać zmianie na
gorsze. Sabina w czasie nocnego spaceru po Central Parku trafia na
zabezpieczone miejsce zbrodni. Ludzie myślą, że w mieście pojawił się jakiś
sadystyczny morderca, jednak kobieta doskonale wie, że zabójstwo było sprawką
jakiegoś wampira. Szybko pojawia się następne ciało. Co gorsze zostało
upozorowane tak aby przypominało jeden z krwawych obrzędów Dominii. Sabina już
wie, że ktoś chce zagrozić traktatowi międzyrasowemu. Kobieta zostaje zmuszona
do podjęcia się odnalezienia i wyeliminowania tego osobnika. Co jednak gdy
będzie to osoba, której Sabina nie da rady zabić…
Jak już wspominałam, jest to czwarty tom serii, a
po dość dobrej trójce, miałam wobec niej spore oczekiwania. Niestety, jak to
zawsze w moim przypadku bywa, jak tylko podniosę próg oczekiwań wobec kolejnej
części jakiejś serii, to okazuje się, że nijak się to ma do rzeczywistego
stanu. Tak samo było w przypadku Złotoustej
diablicy.
Zacznijmy od samego języka jakim powieść została
napisana. Chociaż w tym przypadku ciężko jest określić, czy to rzeczywiście
wina leży po stronie autorki, czy też tłumacza. No, ale mniejsza o większość.
Chodzi głównie o fakt, że w ogóle nie pasuje on dla powieści, która
przeznaczona jest przede wszystkim dla starszych czytelników. Język jest do
bólu przepełniony młodzieżowym slangiem, przez co większość mocniejszych
sytuacji zupełnie traci swoją „moc”.
W znaczniej mierze, odnosiłam wrażenie, że fabuła
została napisana przez siłę. Bez wcześniejszego konspektu, albo chociaż
mglistych pomysłów na nią. Zupełnie tak jakby autorka chciała zapchać dziurę
pomiędzy tomem trzecim, a piątym, który ma się dopiero ukazać. Co więcej,
autorce nie tylko brakło dobrych pomysłów, ale także zamieniła je na wątki
przewidywalne od samego początku do końca. Szczególnie widoczne, a w moim
przypadku dość bolesne, jest to w przypadku wątku miłosnego. Od trzech tomów
czekałam aż wreszcie zacznie się coś dziać w relacji Sabina – Adam, a tu
niestety „klops”. (Czekaj se czekaj, a i tak gucio dostaniesz.) Bohaterowie
niby są parą, ale tak jakby wraz z nastaniem związku, wypaliło tą gorącą iskrę,
która zapłonęła pomiędzy nimi już od samego początku. Powinno być pełno emocji,
które mogłyby wywołać dreszczyk i pobudzić zmysły. Jest natomiast mdło i
dziwnie. Zupełnie tak jakby autorka nie umiała go dokładnie rozwinąć i
poprowadzić we właściwym kierunku.
Tempo akcji jest dosyć spokojne i miarowe, bez
większych wzlotów, chociaż nie można powiedzieć, aby autorka nie starała się
tego zmienić. Niestety z dość mizernym skutkiem. Dopiero samo zakończenie
nadrabia większość tych niedociągnięć. W tym kontekście Jaye Wells naprawdę się postarała. Nie tylko pobudziła ciekawość
czytelników względem kolejnego tomu, ale także potrafiła wywołać lekkie
wzruszenie, które pozostaje jeszcze na dłuższy czas po przeczytaniu ostatniego
zdania w książce.
Podsumowując.
Złotousta diablica, to niezupełnie to czego oczekiwałam. Miałam nadzieję,
że autorka chociaż trochę rozwinie się pisarsko i czymś mnie zaskoczy. Szkoda,
że tak się nie stało. Polecam osobom, które są już zaznajomione z serią.
WYZWANIE: Czytam fantastykę!
Sabina Kane:
1. Rudowłosa [recenzja]
2. Mag w czerni [recenzja]
3. Zielonooki demon [recenzja]
4. Złotousta diablica
5. Błękitnokrwista wampirzyca (2013)
Strona autorki
Również czytałam cztery części i bardzo lubię tę serię, z przyjemnością także do niej wracam:)
OdpowiedzUsuńPrzede mną póki co cały czas pierwszy tom tego cyklu, więc nie mam pojęcia, czy sięgnę po tę konkretną część ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podesłanie linka do recenzji,
dodałam ją do wyzwania :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja również dziękuję :D
UsuńChciałam kiedyś przeczytać tą serię, ale potem jakoś mi przeszło nie wiem czemu :)
OdpowiedzUsuńZ pierwszą częścią tej serii z pewnością się zapoznam, a jeśli przypadnie mi ona do gustu to zapewne przeczytam też i inne książki z cyklu :)
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie ta seria nie przekonuje mimo, iż mam pierwszy tom na półce. Od roku się kurzy i jakoś nie mogę po niego sięgnąć -.-
OdpowiedzUsuńU mnie też gdzieś około roku się zeszło nim ściągnęłam z półki "Rudowłosą" :P
UsuńNie jestem pewna, czy będzie mi się chciało czytać tę książkę, zobaczymy... Na razie się wstrzymam...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com