Tytuł: Mroczne szaleństwoSeria: Kroniki Mac O'ConnorAutor: Karen Marie MoningWydawnictwo: MagIlość stron: 380Rok wydania: 2011Moja ocena: 5/6
Świat elfów
w mrocznej odsłonie
Już od dawna miałam ochotę na przeczytanie tej książki,
jak i całej serii. Mój „apetyt” na nią co raz bardziej podsycały pozytywne
recenzje jakie miałam okazję czytać. Czy książka rzeczywiście mnie urzekła?
Zobaczcie sami.
Karen Marie
Moning posiada licencjat z dziedziny prawa i socjologii. Jednak wolała
rozpocząć karierę pisarską niż zdobywać doświadczenie w wyuczonym zawodzie. Jej
książki szybko zaczęły podbijać listy bestsellerów i zdobywać najbardziej prestiżowe
nagrody. „Mroczne szaleństwo” jest
pierwszym tomem serii, która w Polsce znana jest pod tytułem „Kroniki Mac O’Connor”. Natomiast w
Stanach Zjednoczonych cykl znany jest jako „Gorączka”.
MacKyla „Mac” Lane jest jedną z widzących sidhe,
czyli człowiekiem potrafiącym widzieć elfy. Jednak jeszcze nie zdaje sobie z
tego sprawy. Wszystko ulega zmianie gdy jej siostra zostaje zamordowana, a
policja szybko zamyka sprawę z powodu braku istotnych dowodów i podejrzanych. Wtedy
Mac postanawia wyruszyć do Dublina, aby na własną rękę odszukać zabójcę
siostry. Jedynym jej tropem jest dziwna wiadomość jaką Alina zostawiła na jej
poczcie głosowej na kilka godzin przed tym jak zginęła. To właśnie w Irlandii
dziewczyna dowie się o swoim życiu wielu niesamowitych rzeczy, a wyobrażenie o
dotychczasowym świecie legnie w gruzach. W tym samym czasie w jej życiu pojawi
się dwóch mężczyzn. Jednym z nich jest tajemniczy i opryskliwy Jericho Barrons,
a drugim jeden z elfów królewskiego rodu – V’lane. Jednak czy Mac będzie mogła
któremuś z nich zaufać? Przekonajcie się osobiście.
Raczej ciężko, jak na razie, zaliczyć Mac do grona
typowych bohaterek z powieści urban fantasy. Bowiem zazwyczaj są to kobiety,
które od samego początku mają świadomość istnienia sił nadprzyrodzonych w
otaczającym ich świecie, a co za tym idzie, potrafią wykorzystać je w walce z
ta paskudną stroną siły magicznej. Natomiast Mac nic nie wiem o tym kim jest i
jakimi mocami dysponuje. Gdy się o nich dowiaduje, to przez znaczną część czasu
próbuje przekonać samą siebie, że to tylko sen. Robi tak nawet wtedy gdy
zaczyna się uczuć jak wykorzystać swój dar. Dlatego stwierdzam, iż główna
bohaterka może z początku strasznie irytować. Jednak z czasem jej zachowanie
ulega znacznej zmianie i jej styl bycia schodzi na dalszy plan, co pozwala
nawet polubić tę postać.
Jeżeli chodzi o męską część bohaterów, to na tym
etapie rozwoju historii, raczej nie umiem stwierdzić czy któregoś z nich
polubiłam. V’lane’a nie jest nam dane w ogóle poznać, ponieważ są tylko dwie
wzmianki na jego temat w toku całej fabuły, które raczej nic o nim nie mówią. Dotyczą
bowiem jego daru i tego w jaki sposób oddziałuje na ludzi. Natomiast co do
Barronsa, to jestem „zawieszona” pomiędzy lubieniem, a nie lubieniem. Wiem, że
to dziwnie brzmi, ale nie mogę znaleźć innego określenia na moje odczucia
względem tego bohatera. Jak dla mnie jest on równocześnie irytujący i
intrygujący. Ciekawi mnie jego postać, ponieważ tutaj także autorka była bardzo
oszczędna w opisie i po przez to okryła go aurą tajemniczości i niedostępności.
Natomiast jeżeli chodzi o to co mnie w nim irytuje, to na pewno jest to
opryskliwe i wyniosłe zachowanie względem Mac. Bardzo jestem ciekawa czy
kolejne tomy, przeważą szalę na którąś ze stron moich odczuć względem Pana
Barronsa.
Wracając jednak do powieści. Jak w każdej książce z
tego gatunku, także i w „Mrocznym
szaleństwie” mamy styczność z narracją pierwszoosobową, którą prowadzi
główna bohaterka. Tym co ją wyróżnia jest to, że autorka „ubrała” ją w formę
zapisów w dzienniku Mac. Co do akcji, to jest ona naprawdę wartka i zawiera w
sobie kilka ciekawych i zaskakujących momentów. Zwłaszcza kilka ostatnich
rozdziałów jest pełnych napięcia i oczekiwania, do tego stopnia, że
czytelnikowi ciężko jest się oderwać do czasu, aż przeczyta ostatnie zdanie na
końcu książki.
Kolejnym elementem, który „pracuje” na korzyść
powieści, jest fakt, iż autorka ukazała nam zupełnie inne oblicze istot, które
zawsze były kojarzone z dobrocią i wielką miłością do środowiska. Nie łudzicie
się więc, że spotkacie którąś z tych cech, także u elfów Pani Moning. Według
niej elfy dzielą się na dwa „obozy”, mianowicie jasny (seelie) i mroczny (unseelie).
Przy czym tylko Ci pochodzący z głównych czterech rodów królewskich odznaczają
się pięknym wyglądem. Cała reszta ma odstręczający wygląd, który ukrywają pod
powłoką iluzji, a tylko osoba będąca sidhe może ją przejrzeć. Dodatkowo, każdy
z elfów posiada moc, jakiej raczej nie przypisalibyśmy ich rasie.
Podsumowując.
„Mroczne szaleństwo” nie jest może żadną rewelacją, ale sam pomysł na
historię i jego cząstkowe wykonanie, jakie mogliśmy poznać w tomie
wprowadzającym, zachęca do sięgnięcia po kolejne części cyklu. Dlatego też
polecam każdemu wielbicielowi urban fantasy, ale zarazem radzę, aby potraktować
ją jako lekką i przyjemna lekturę, na wieczory przy kubku gorącej herbaty.
Bardzo podoba mi się cała seria.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie bardzo, ale z przyjemnością polecę paru osobom:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Z tego co kojarz, to nie czytałam żadnej książki o elfach w roli głównej, dlatego chętnie sięgnę po ową serię. Dodatkowo wątek kryminalny to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety książka nie dla mnie, ale recenzja bardzo fajna i zachęcająca do lektury powieści :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już czytałam recenzję tej książki, ale myślałam, że to pojedyncza powieść, a nie początek serii. Tym bardziej czuję się zachęcona :]
OdpowiedzUsuńHistoria wydaje się ciekawa, więc pewnie prędzej czy później zapoznam się z nią :)
OdpowiedzUsuńCzytało mi się ZASKAKUJĄCO dobrze - zupełnie się tego nie spodziewałam xD
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia. Podobała mi się ta książka, przyjemna wciągająca lektura, aczkolwiek szału nie robi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oooo skoro polecasz fanom urban fantasy to chyba po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTy miałaś na nią taki apetyt, ja chyba nawet o niej nie słyszałam - aż wstyd!
OdpowiedzUsuńJak tylko będzie czas to może sięgnęł po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie http://mylittlelibrary-gumciobook.blogspot.com/