Tytuł: Łowca złodzieiSeria: Łowca złodzieiAutor: Stephen DeasWydawnictwo: Prószyński i s-kaIlość stron: 328Rok wydania: 2012Moja ocena: 2,5/6
Coś z
niczego
Stephen Deas
to brytyjski pisarz, który znany jest przede wszystkim ze swoich książek
fantasy. Swój debiut miała w 2009 roku, kiedy to ukazała się powieść pt. „Adamantowy pałac”, która rozpoczynała
również cykl „Pamięć płomieni”. Co
do książki „Łowca złodziei”, jest to pierwszy tom trylogii o tym
samym tytule.
Berren jest złodziejaszkiem krążącym po ulicach
Deephaven. Zawsze udawało mu się ujść z rąk sprawiedliwości, jednak do czasu. W
końcu chłopak popełnił błąd i okradł osobę, od której powinien raczej trzymać
się z daleka – łowcę złodziei. Teraz przyjdzie mu zapłacić za swój czyn.
Chłopak doskonale zna kary grożące za taki występek, ale nie ma pojęcia, którą
z nich wybierze mistrz Sy. Dlatego tak ogromnym zaskoczeniem jest propozycja,
jaką łowca składa Berrenowi. Co zrobi nasz młody bohater i jak potoczą się jego
dalsze losy? Tego trzeba dowiedzieć się już samodzielnie.
Już po opisie umieszczonym na tylnej okładce
książki, można odnieść wrażenie, że jest ona bardzo schematyczna i niczym nie
wyróżnia się z pośród innych powieści z tego gatunku. Niestety jest to jak najbardziej
uzasadniony osąd. Po raz kolejny poznajemy biednego chłopca, który dostaje się
pod opiekę tajemniczego mistrza, o którym nie wie nic, a ten szkoli go na swojego
następcę. Tego, co nastąpi w następnej kolejności bardzo łatwo się domyśleć. Mimo
to uważam, że fabuła została stworzona w ciekawy i interesujący sposób, a to,
dlatego, że składa się praktycznie z samych tajemnic i zagadek. Przy czym żadna
z powyższych nie znajduje rozwiązania, ani wytłumaczenia nawet w zakończeniu powieści.
Co do akcji to w odniesieniu do „Łowcy złodziei”
raczej nie można nic o niej powiedzieć, ponieważ jej praktycznie nie ma. Sam początek
powieści to nużące i monotonne opisy miejsc, w jakich najlepiej czuje się nasz
młody bohater. Gdy akcja zaczyna nabierać „kolorów”, to niestety nie zaskakuje
niczym nowym i kończy się tak samo szybko jak się zaczyna.
O bohaterach również ciężko jest powiedzieć
cokolwiek, ponieważ autor nie umieścił zbyt wielu informacji na ich temat, a to,
co została nam, jako czytelnikom, przekazane to nic nieznaczące i pozbawione
jakiejkolwiek spójności, skrawki.
Podsumowując.
„Łowca złodziei” nie jest świeżą i zaskakującą powieścią, ale ma w sobie
jednak to coś, co przykuwa czytelnika do jej treści. Tak, więc polecam ją, jako
lekką lekturę dobrą do oderwania się, chociaż na chwilę, od rzeczywistości.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa Prószyński i s-ka
Trylogia "Łowca złodziei":
1. Łowca złodziei <----
2. The Warlock's Shadow
3. The King's Assassin
oj.. raczej nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńEch, chyba jednak nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie dziwi mnie ta ocena. Po krótkim rekonesansie w zagranicznym Internecie ja podziękowałam za tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak poszukam czegoś innego...
OdpowiedzUsuńPo tak niskiej ocenie, chyba się nie skuszę.;D
OdpowiedzUsuńRaczej podziękuje.
OdpowiedzUsuńNo tak.. odpuszczę sobie, niestety.
OdpowiedzUsuńKsiążkę już posiadam, tak więc tym bardziej jestem ciekawa czy podzielę Twoją opinię :) mimo wszystko mam nadzieję na przyjemną lekturę
OdpowiedzUsuńR.C.
Odpuszczę sobie raczej.
OdpowiedzUsuń