Tytuł: Płacz niemymi łzamiAutor: Joe PetersWydawnictwo: AmberIlość stron: 304Rok wydania: 2012Moja ocena: brak
Ludzie
potrafią być okrutni
Joe Peters
jest nie tylko autorem książki Płacz
niemymi łzami, ale także jej głównym bohaterem i narratorem. Oprócz pisania
książek, w których zawarł swoje traumatyczne przejścia z dzieciństwa, jest
także założycielem fundacji, która wszelkimi sposobami pomaga dzieciom
katowanym i molestowanym.
Nieco o fabule książki… Joe miał pięć lat, kiedy na
jego oczach zginął jego tata. Dla chłopca było to tym bardziej tragiczne,
ponieważ to właśnie ojciec był jego opoką, przy której czuł się bezpiecznie. Po
za tym został zmuszony do powrotu, do matki, która od najmłodszych lat znęcała
się nad nim i pozostałymi dziećmi. Jednak nic nie mogło go przygotować na
gehennę, jaką zgotowała mu jego rodzicielka i jej przyrodni synowie. W wyniku
tych tragicznych przeżyć, Joe stał się niemy i od tego momentu jego matka
poczuła się bezkarna. Zaczęło dochodzić, więc do co raz drastyczniejszych…
postępków i tak do maltretowania doszło także do molestowanie.
Uwierzcie, że moje streszczenie jak i opis
umieszczony na odwrocie książki są dość brutalne, ale nawet w najmniejszym
stopniu nie umywają się do tego, co będziecie mieli okazję przeczytać w środku.
Dlatego muszę szczerze powiedzieć, że po raz pierwszy mam zupełny mętlik w
głowie i nie potrafię wystawić oceny tej książki. Zaraz wytłumaczę, dlaczego.
Płacz
niemymi łzami ma formę pamiętnika i muszę powiedzieć, że została napisana w
naprawdę doskonały sposób. Autor posługuje się prostymi i zwięzłymi
wypowiedziami, w których, zależnie od sytuacji, często pojawiają się również
wulgaryzmy. Widać doskonale, że Joe
Peters najpierw wszystko poukładał sobie „w głowie”, więc została zachowana
chronologia wszystkich wydarzeń. Dzięki temu książkę czyta się płynnie i w
miarę szybko. Patrząc od tej strony Płacz
niemymi łzami, powinien otrzymać ocenę 5/6.
Jednak drugą stroną medalu są tematy, jakie autor
porusza po przez opowiedzenie swojej własnej historii. W naszym społeczeństwie,
raczej rzadko porusza się temat dzieci maltretowanych i molestowanych przez
członków własnej rodziny. Autor ukazuje skalę tego zjawiska w najdrobniejszych
szczegółach.
Pokazuje nam jak ludzie potrafią upodobnić się do
drapieżników, chociaż jest to raczej mało trafne porównanie, ponieważ nawet
zwierzęta drapieżne wiedzą, że nie należy krzywdzić swojego potomstwa. Niestety
matka Joe’go była innego zdanie. Jeszcze teraz wszystko się we mnie gotuje z
wściekłości. Jak osoba, która powinna bezwarunkowo kochać i chronić swoje
dziecko, potrafi w tak okrutny i bestialski sposób znęcać się nad nim i patrzeć
jak obcy ludzie je wykorzystują do zaspokajania swoich obrzydliwych fantazji.
To właśnie z powodu tych tematów nie mogę powiedzieć, żeby książkę czytało się
szybko, ponieważ wywołuje ona całą gamę emocji i często trzeba po prostu przerwać
lekturę, aby je wyciszyć. Jeżeli miałabym na tej podstawie wystawić ocenę, to z
całą pewnością byłaby ona: 2/6.
Nawet, jeżeli wyciągnąć średnią z obu tych ocen, to
także nie zyskuję zadowalającego wyniku, więc jak na razie pozostawię tę
książkę, bez oceny. Może kiedyś jak zdystansuje się do niej, to wtedy ją
ocenie.
Wracając do tematu książki. Joe Peters udowodnił także w niej, jak wielka jest obojętność
ludzka na krzywdę innych. Dotyczy to także osób, których praca polega właśnie
na pomaganiu ofiarom przemocy. Często przechodzimy obok tego obojętnie i
udajemy, że tak naprawdę nic się nie dzieje.
Jednak mimo całej tej brutalności Joe Peters już na samym końcu pokazuje,
że nawet najstraszniejsze rzeczy, jakie spotykają nas w życiu, zmieniają się w
coś pozytywnego. Wystarczy mieć nadzieję i walczyć o swoje marzenia. W
przypadku autora było to założenie szczęśliwej rodziny oraz powołanie do życia
fundacji, która opiekuje się i pomaga dzieciom dotkniętym przemocą i
molestowaniem.
Kolejnym dodatkowym wydźwiękiem książki jest przekaz,
jaki autor zawarł w swoich wspomnieniach. Jest on bardzo subtelny, ale jakże
ważny, a brzmi ona następująco: NIE BĄDŹMY OBOJĘTNI! Nie bagatelizujmy nawet
najmniejszych sygnałów. Starajmy się na wszelkie sposoby nieść pomoc.
Podsumowanie.
Płacz niemymi łzami to z całą pewnością lektura dla czytelników o mocnych
nerwach, chociaż i tak w wielu momentach przyjdzie wam uronić łzę. Wiele razy
przejdą ciarki po plecach ze zgrozy, a nawet poczujecie mdłości z powodu tego,
co przeczytacie. Jednak uważam, że każdy powinien przeczytać tę książkę, mimo
wszystko. Może zdziała ona to, co do tej pory nie udało się żadnym innym
sposobem.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa Amber
Ha! Ależ zgrałyśmy się z recenzją:)
OdpowiedzUsuńTeraz muszę odsapnąć, bo lektura wyczerpała mnie psychicznie:)
Pozdrawiam serdecznie!
Mnie tak samo, ale raczej wątpię, żebym szybko o niej zapomniała. :)
Usuńksiążka z całą pewnością z gatunku tych, które lubię i po które z chęcią sięgam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bardzo ciekawa recenzja, a ja takie książki lubię :)
OdpowiedzUsuńChciałabym ją kiedyś przeczytać, ale najpierw muszę się nastawić psychicznie, bo takie książki długo potem analizuję.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy możliwe jest nastawienie się do niej psychicznie, ja próbowałam, bo z góry wiedziałam jaki to kaliber a i tak byłam zaskoczona poziomem okrucieństwa. A w momencie jak do człowieka tak na prawdę dojdzie, że to nie jest fikcja literacka, to tym większą zostawia to "rysę" w głowie. Czytając takie pozycje zadaję sobie pytanie, gdzie leży granica ludzkiego okrucieństwa i uświadamiam sobie, że człowiek jest najgorszym zwierzęciem...
UsuńCiekawe, to , zaiste, było ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dramat, to lepszej książki nie czytałam.
OdpowiedzUsuń