Tytuł: Miasto kości
Tytuł oryginalny: City of bones
Seria: Dary Anioła #1
Autor: Cassandra Clare
Tłumacz: Anna Reszka
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 508
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7480-130-0
Moja ocena: 6!/6
Jak się
wali, to wszystko na raz!
O Cassandrze
Clare słyszał już chyba każdy molik książkowy. Na naszym rodzimym rynku
książkowym pisarka zaistniała dzięki jednej ze swych serii, a dokładniej dzięki
Darom Anioła, które rozpoczynają się
od tomu Miasto kości. Początkowo Dary… miały być jedynie trylogią, ale
później koncepcja autorki uległa zmianie i obecnie powstają kolejne jej części.
Wracając jednak do tematu…
Clary do momentu przełomowej imprezy w klubie
Pandemonium, żyła jak typowa nastolatka. Sprzeczała się z matką, chodziła do
szkoły i spotykała z najlepszym przyjacielem Simonem. Jednak od tamtej nocy,
gdy zobaczyła coś, czego jak się później okazuje, w ogóle nie powinna widzieć. Jej
całe życie ulega diametralnej zmianie, a na jaw wychodzą, co raz to nowsze
fakty i kłamstwa, z jakich tworzyło się dotychczasowe życie dziewczyny.
Wszystko za sprawą przystojnego i dość tajemniczego chłopaka o imieniu Jace,
który należy do nowojorskich Nocnych Łowców. Jak potoczy się dalej cała ta
historia?
Czytając Miasto
kości czytelnik nie tylko nie ma świadomości uciekającego czasu, ale także
ubywających stron. Cassandra Clare w
bardzo umiejętny sposób potrafi wzbudzić w swoich czytelnikach ciekawość już od
pierwszych zdań powieści. Dzięki temu fabuła wciąga bez reszty i nie daje o
sobie zapomnieć nawet przez chwilę, aż nie przeczytamy ostatniego słowa.
Chociaż nawet i wtedy na długo kołacze się po głowie. W sumie nie ma się, co
dziwić, ponieważ autorka naprawdę włożyła sporo serca i pracy, aby fabuła była dopracowana
w każdym nawet najmniejszym szczególe. Wszystko to okraszone jest sporą dawką
niedopowiedzeń i mrocznej aury, ponieważ pisarka nigdy nie ułatwia niczego
swoim czytelnikom. Najważniejsze informacje muszą sami rozszyfrować i wyłowić
spośród gąszczu aluzji i plątaniny intryg, które doskonale skrywają to, co w
powieści stanowi trzon całej fabuły, nie tylko tego tomu, ale i całej serii.
Akcja od samego początku ustawiona jest na
najwyższe obroty. Mogłoby się, więc wydawać, że w połowie książki w dużej
mierze się „wypali”, a jej tempo
znacznie spadnie. Nic bardziej mylnego. Nie dość, że jest ono utrzymywane na
równie wysokim poziomie, to dodatkowo autorka na każdym kroku raczy nas
niespodziewanymi zwrotami, które dosłownie wbijają w fotel. Dodatkowo muszę
wspomnieć, że Pani Clare jest
niesłychaną mistrzynią w budowaniu odpowiedniego napięcia i ukazywania
czytelnikom wszystkich emocji, jakie targają bohaterami.
Na wzmiankę zasługuje również samo zakończenie.
Muszę powiedzieć, że takiego obrotu sprawy się w ogóle nie spodziewałam, może
po części, dlatego, że starałam się omijać recenzje kolejnych tomów, aby nie
zepsuć sobie frajdy z czytania. No i rzeczywiście nie zepsułam. Jak by to ujął
mój mąż. Musiałam zbierać szczękę z podłogi.
Jest tylko jeden szczegół, do którego po prostu
muszę się „czepnąć”, bo inaczej padnę
na zawał. Jak pewnie wszyscy od razu się domyślają, chodzi o tą nieszczęsną i
wprost makabryczną okładkę! Przecież powieści Pani Clare zasługują na same pochwały, a wydawnictwo, ponieważ
przyjęło ją, i graficy, bo stworzyli to coś, pokusili się o takie
niedopatrzenie. Szczerze się cieszę, że w trakcie czytania nie trzeba jej
oglądać i wyobraźnia może poszaleć. Zwłaszcza, że zupełnie inaczej wyobrażałam
sobie Jace’a, bo mniemam, iż ten zniewieściały dzieciuch o cielęcym wzroku to
miał być właśnie on. Tymczasem Cassandra
Clare doskonale wykreowała i przybliżyła czytelnikom jego postać.
W ogóle wszystkie postacie zasługują na kolejną
pochwałę (zaczyna mi się z recenzji robić swoista „Oda do Clare” :P). Są one
doskonale dopracowane i wykreowane. Autorka nie określa jednoznacznie, po
której stronie stoi dana postać. Wszystkie one łączą w sobie zarówno pozytywne
jak i negatywne cechy, dzięki czemu są oni bardziej realni i „namacalni”.
Podsumowując. Cassandrę Clare pokochałam za obie
części Diabelskich maszyn, które
dosłownie przebojem zdobyły moje serce. Teraz przyszła kolej na Dary Anioła. Pierwszy tom „chodził” za mną od połowy grudnia i to
do tego stopnia, że każdą książkę, którą rozpoczynałam, musiałam odłożyć już w połowie,
bo nie mogłam się w ogóle skupić na treści. W końcu dałam za wygraną i ściągałam
z półki Miasto kości. Teraz nie
jestem pewna, czy to był taki dobry pomysł, bo po prostu przepadłam na całego.
Po raz kolejny dałam się „uwieść” i porwać
do mrocznego, pełnego tajemnic świata Nocnych Łowców. I to do tego stopnia, że
po skończonej lekturze miałam przeogromną ochotę sięgnąć po kolejne części.
WYZWANIE: URBAN FANTASY
Dary Anioła:
1. Miasto kości <-----
2. Miasto popiołów
3. Miasto szkła
4. Miasto upadłych aniołów
5. Miasto zagubionych dusz
6. City of heavenly fire
Strona autorki
Trailer do książki
Strona filmu
Trailer do filmu
MUSZĘ w końcu przeczytać tą serię, bo Abigail z alone-with-books mnie zamorduje :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwie :P
UsuńUwielbiam, kiedy akcja już od pierwszych stron mknie niemiłosiernie!Najchętniej tylko takie powieści bym czytała. Dary Anioła mam też u siebie na półce i mam nadzieję, że sięgnę po nie już niebawem!
OdpowiedzUsuńPs. Inaczej się tu u Ciebie zrobiło :) bardzo klimatycznie..
Dziękuję bardzo :D Chociaż jeszcze nie do końca pasuje mi ten wygląd :P Co do książki i serii, to gorąco polecam zabrać się za nią najszybciej jak się da :D
UsuńBardzo lubię tę serię i trochę szkoda, że czytanie tej książki mam już za sobą
OdpowiedzUsuńZawsze można przeczytać ponownie :D
Usuńzaczęłaś widzę serię, na którą i ja poluję
OdpowiedzUsuńniestety nie mam książek :(
biblioteka też -.-
nic, kiedyś przeczytam :)
Do tej pory nie wiem jak udało mi się zebrać wszystkie tomy :P
Usuńwstyd się przyznać, ale "Miasto kości" nadal przede mną. obiecuję niedługo to nadrobić! ;)
OdpowiedzUsuńJak najszybciej :D
UsuńKsiążka mi się podobała, teraz czekam na ekranizację;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię. Choć po trzecim tomie robi się nieco naciągana, czyta się to wszystko bardzo przyjemnie, a choć oryginalnością nie grzeszy, z pewnością jest warta uwagi. "Diabelskie maszyny" podobają mi się co prawda nieco mniej, ale i tak trzeba przyznać, że pani Clare pisać umie. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście umie. Podziwiam ją, za tak cudowne pomysły, które potem rozwinęła w naprawdę niesamowite historie :)
UsuńNie mogę się doczekać kiedy przeczytam tę książkę! Jestem pewna, że mi się spodoba;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością :)
UsuńAh kocham całą serię ! :D Fajnie, że i tobie się spodobało :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę :)
UsuńWłaśnie ją czytam i z każdą kolejną przeczytaną stroną coraz bardziej podoba mi się ta książka :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :D Ze mną było tak samo :)
UsuńNo i kolejna czytelniczka złapana w sieć :) A ta okładka nie jest jeszcze taka zła... Kolejne są znacznie gorsze.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wszystkie są tragiczne. Zwłaszcza jak się je porówna z tymi z oryginalnych wydań.
UsuńNo może ta z "Mechanicznego księcia" jest całkiem znośna i aż tak nie kuje w oczy.
Wielbię tą autorkę jak i jej dzieła, postaci i wszystko! Jak dotąd mnie jeszcze nie zawiodła i mam nadzieję, że tego nie uczyni, bo się zeźlę :D
OdpowiedzUsuńMnie na razie także nie zawiodła i mam nadzieję, że tak pozostanie.
UsuńChyba jestem jedyną osobą na świecie, które się Dary Anioła nie podobały :D
OdpowiedzUsuńMnie także na kolana nie powaliły :D Ale czytało się dosyć przyjemnie :)
UsuńCałą serię mam w planach:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę!! Mi także bardzo się spodobała. Mam za sobą już drugą część, a dzisiaj koleżanka pożyczyła mi kolejne trzy <3
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. Zachęciłaś mnie do tej książki, nawet bardzo ! :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na http://arenaksiazek.blogspot.com/ :>