Tytuł: Siła truciznySeria: Twierdza magaAutor: Maria V. SnyderWydawnictwo: MiraIlość stron: 384Rok wydania: 2012Moja ocena: 4,5/6
Maria V. Snyder z wykształcenia jest meteorologiem. Jednak nie
pracowała długo w tym zawodzie, ponieważ nie czerpała z tego żadnej
satysfakcji. Po odejściu z pracy postanowiła zająć się tym, co lubiła
najbardziej – pisaniem. Z początku pisała tylko do gazet lub magazynów różnego
rodzaju. Gdy zaczęła skupiać się na tworzeniu powieści, jej starania
zaowocowały książką pt. „Siła trucizny”.
To właśnie za nią autorka otrzymała nagrodę dla najlepszej powieści
debiutanckiej. Jest to także pierwszy tom trylogii „Twierdza maga”. W wolnych chwilach Maria V. Snyder uprawia sport, ćwiczy karate, w którym ma brązowy
pas, dużo podróżuje oraz gra na wiolonczeli.
Trochę o treści… Yelena, na mocy
prawa panującego w Iksji wprowadzonego po obaleniu króla i przejęciu władzy
przez bezwzględnego komendanta Ambrose’a, została skazana na śmierć za
popełnienie morderstwa. Nie ważne, że zrobiła to w obronie własnej. Prawo mówi
jasno: śmierć za śmierć. Dziewczyna już w momencie popełniania tego
przestępstwa była pogodzona ze swoim losem. Dlatego tak wielkim zaskoczeniem
było niespodziewane wybawienie od kary. Zostało jej, bowiem zaproponowane
stanowisko testerki żywności komendanta. Yelena skwapliwie skorzystała z tej
szansy nie zdając sobie sprawy z tego, w co się pakuje. Jej problemy dopiero
się zaczną. Nie chcę pisać więcej, aby nie zdradzić za dużo. Sami koniecznie
przeczytajcie tę książkę.
Muszę powiedzieć, że książka nie
zawiodła moich oczekiwań. Od samego początku zostajemy wciągnięci przez autorkę
na „głęboką wodę” intrygi, która stanowi główny trzon całej fabuły. Jego
uzupełnieniem jest wiele wątków pobocznych, dzięki czemu akcja toczy się
wielotorowo, a dodatkowe wątki są doskonałym dopełnieniem głównego. Jeżeli
jesteśmy już przy temacie akcji to rozwija się stopniowo. Pomimo, że autorka
stopniowo podnosi napięcie, to jednak nie można powiedzieć, aby akcja
wypełniona była nagłymi i niespodziewanymi zwrotami. Chwilami wszystko wydaje
się wręcz boleśnie przewidywalne. Co do bohaterów to są oni doskonale
dopracowani to do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, iż to właśnie oni
kreują i nadają formę całej powieści bez wiedzy autorki.
O „Sile trucizny” na pewno może powiedzieć, że jest intrygująca. Jednak
czy jest wciągająca? Trudno powiedzieć. Sam pomysł jest naprawdę interesujący,
szkoda tylko, że jego wykonanie nie jest takie w stu procentach. W kilku
sytuacjach odniosłam wrażenie, iż autorce zabrakło pomysłu na ich rozwiązanie.
Kilka razy można odnieść również wrażenie, że już kiedyś coś podobnego
czytaliśmy w „Trylogii Czarnego Maga”
Trudi Canavan.
Podsumowując. „Siła trucizny” napisana jest prostym i barwnym
językiem, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko. Na pewno przypadnie do gustu
wielbicielom i zwolennikom kunsztu pisarskiego Trudi Canavan.
Książkę miała okazję przeczytać dzięki uprzejmości
wydawnictwa Mira
O, pierwsza, nie do końca pochlebna, recenzja "Siły trucizny", którą czytam ;) Tak czy owak, książka czeka na mnie na półce i mam zamiar ją połknąć w niedalekiej przyszłości - póki co muszę sobie odpocząć od magii i fantasy ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na półce. Już niebawem zamierzam ją przeczytać. Jestem ciekawa czy i mi przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńMnie książka zachwyciła :)
OdpowiedzUsuńJestem nią zainteresowana, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWprost uwielbiam tą książkę! Dzięki niej polubiłam książki fantasy (a myślałam że jest to w moim przypadku niemożliwe) :)
OdpowiedzUsuńJa już niecierpliwie wyczekuję kontynuacji ;)
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać. Czekam aż wpadnie mi w ręce ;D
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki. Muszę zajrzeć.
OdpowiedzUsuń