Tytuł: Labirynt bestiiTytuł oryginalny: The maze of the beastSeria: Pas Deltory #6Autor: Emily RoddaTłumacz: Maciejka MazanWydawnictwo: Egmont PolskaIlość stron: 160Rok wydania: 2012ISBN: 978-83-237-5327-8Moja ocena: 4/6
Emily Rodda
to pseudonim pisarski pod którym ukrywa się Jennifer
Rowe. Jako Emily tworzy przede
wszystkim powieści skierowane do młodzieży. Do nich właśnie zalicza się Labirynt bestii, czyli szósty tom Pasa Deltory.
Leif i przyjaciele są co raz bliżej wypełnienia
powierzonego im zadania. Niestety muszą bardziej się postarać i przyspieszyć,
ponieważ Władca Mroku już o nich wie. Co prawda udało im się zmylić
przeciwnika, ale nie mogą być pewni na jak długo. Tym razem kierują się ku
strasznemu Labiryntowi bestii, w którym ukryto szósty już klejnot. Jednak to co
z czym przyjdzie im się tam zmierzyć, przerośnie ich najśmielsze oczekiwania.
Jeszcze nigdy w całej swojej podróży nie mieli do czynienia z tak ogromnym i
przerażającym stworem. Czy uda im się wypełnić kolejne zadanie? Co jeszcze
spotkało ich po drodze?
Ponownie zagłębiamy się w ciemne ostępy Królestwa
Deltory, aby razem z trójką głównych bohaterów brać udział w niebezpiecznej
misji, której celem jest ponowne złożenie w jedną całość mitycznego Pasa
Deltory. Wszystko byłoby naprawdę świetnie, gdyby nie fakt, że w sumie nie
wiele z tego wszystkiego dostajemy. Cała powieść została bowiem zawarta na
jedynych 160 stronach. Co za tym idzie, fabuła jest dość mocno uproszczona i
czasem ciężko doszukać się w niej jakichkolwiek związków przyczynowo –
skutkowych pomiędzy daną sytuacją, a jej ostatecznym rozwiązaniem. O akcji
również nie można wiele powiedzieć. Niby jest i leci na łeb na szyję, a tak
naprawdę to czytelnik nie ma możliwości jej wyczucia. Chociaż nie powiem, parę
razy zostałam miło zaskoczona przez pisarkę. W sumie nie wiem ile w tym było
mojego zmęczenia (czytałam bardzo późno w nocy), a ile pomysłowości autorki.
No, ale to nie ważne. Ważne, że jednak element zaskoczenia się pojawił.
Mimo powyższych narzekań, przyznaję (po raz
kolejny) iż pomysł na historię, autorka miała naprawdę świetny. Dlatego tym
bardziej żałuję tak zminimalizowanego jej rozwinięcia. Seria miała naprawdę
szansę się obronić, a rozbudowanie niektórych wątków jedynie dodałaby im
atrakcyjności i lekkiej tajemniczości.
Na szczęście, jest coś co uległo minimalnej
poprawie w tym tomie. Chodzi mi tu o postać Leifa. Od pierwszego tomu możemy
obserwować jak dorasta, ale dopiero w Labiryncie
bestii pokazał, że jest dużo bardziej rzeczywistą i naturalną postacią niż
to miało miejsce w poprzednich tomach. Autorka wreszcie pokazała jego bardziej
ludzką naturę w której do głosu dochodzą także te mniej szlachetne emocje, np.
zazdrość. Jednak nie zdradzę o co dokładniej chodzi. Musicie przekonać się
sami.
Podsumowując.
Labirynt bestii w ogólnym rozrachunku utrzymuje poziom swoich
poprzedniczek. Czy to pod względem rozbudowy fabuły, czy też atrakcyjności dla
czytelnika.
Pas Deltory:1. Puszcze milczenia [recenzja]2. Jezioro łez [recenzja]3. Miasto szczurów4. Ruchome piaski5. Góra grozy [recenzja]6. Labirynt bestii <----7. Dolina zagubionych8. Powrót do Del
Strona autorki
Hmm... Chyba nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego tomu.
OdpowiedzUsuńJa również. Mam jednocześnie nadzieję, że autorka trochę bardziej to wszystko rozwinie :)
UsuńOkładka jest świetna ;D Kurcze, coraz większej ochoty nabieram na tę serię :)) Szkoda tylko, że tych tomów tak dużo :(
OdpowiedzUsuńMoże i dużo, ale każdy z nich ma średnio 163 strony :D więc czas ich czytania to maksymalnie 2 godziny :D
UsuńJak na razie nie mam ochoty zaczynać nowej serii, ale może kiedyś się skuszę;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zapoznałam się z tą serią, ale zamierzam to zmienić :>
OdpowiedzUsuńCzytałem "Puszcze Milczenia" i mimo, że nie spodziewałem się wiele, to trochę się zawiodłem. Największym problemem jest chyba właśnie mała ilość stron. I przez to cała historia jest jakaś taka infantylna.
OdpowiedzUsuń